piątek, 10 września 2010

Pod prąd - finish

Kontynuując wątek kursantki z wpisów pt Pod prąd, mam nowe i zdaje się - ostatnie wiadomości. Ale po kolei.

Kilka dni temu miała znów dwie godziny jazdy. Zdaje się, że idzie po najmniejszej linii oporu biorąc te dwie godziny - a wcześniej telefonicznie - prosząc o zorganizowanie egzaminu wewnętrznego. Nie pamiętam, ale to chyba jej trzeci egzamin wewnętrzny. No więc, znów jeździ godzinę ze mną, kiedy to staram się wyprostować jej jazdę, a na następnej godzinie jest egzamin. Nie potrafię sobie przypomnieć jakie błędy robiła (po części z powodu czasu, choć głównie - z powodu ilości tych błędów), ale mogę powiedzieć - kursantka nie panuje w pełni nad pojazdem, nie zwraca uwagi na znaki i sygnały świetlne, nie ma umiejętności przewidywania sytuacji, a jej postawa w stosunku do innych uczestników ruchu jest nieprawidłowa (szczególnie w stosunku do niechronionych użytkowników dróg). Ponadto, nie posiada ona wiadomości, umiejętności i zachowań umożliwiających bezpieczne poruszanie się pojazdem zgodnie z  zasadami ruchu drogowego, zwłaszcza tych odnoszących się do ograniczeń prędkości i pierwszeństwa przejazdu. Ogólnie - jej jazda stwarza bardzo duże zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego. 

Ponadto, wg mojej oceny dalsze kształcenie pozbawione jest sensu, no chyba że nastąpi cud i że ona zacznie słuchać i  stosować się do tego.


To oczywiście tylko moje zdanie, oczywiście mówiłem jej to już tyle razy, że pewnie to co pogrubiłem ona zna już na pamięć. I co z tego ? Nic. Na drugiej godzinie miała egzamin wewnętrzny - wynik oczywiście negatywny. Wg naszej umowy - jak go zda, będzie mogła zapisać się na egzamin państwowy. Tym większe było moje zdziwienie, gdy zadzwoniła dzień po wewnętrznym i prosiła o dokumenty do zapisu na egzamin. Oczywiście odmówiłem, po czym kursantka stwierdziła że zmienia instruktora na takiego, który podpisze jej zaświadczenie o zakończeniu kursu (wystawia szef osk, a instruktor prowadzący musi podpisać pozytywny egzamin wew.). Oczywiście ma do tego prawo, i tak się też stało.


A więc, to już chyba ostatni wpis dotyczący tej mistrzyni kierownicy. Pewnie ma mnie za gościa co się tylko czepia i wyciąga od niej kasę, za przemądrzałego instruktora który rzuca jej kłodę pod nogi ...


Poczułem ulgę, ale jak pomyślę że mógłbym ją spotkać na drodze ...

22 komentarze:

  1. a mówiłam, że ja się jej boję ... oby nikt jej nie przepuścił dalej uff ....

    OdpowiedzUsuń
  2. Obawiam się, że zaświadczenie ma już w ręku.

    OdpowiedzUsuń
  3. no ale jeszcze jest bariera w postaci państwowego egzaminu a tego o ile nie "kupi" to nie zda

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że ani jedno ani drugie się nie stanie.

    Jak ona zda, to przesiadam się do czołgu.

    OdpowiedzUsuń
  5. ha ha ha ... to może ja też ... w sumie jestem niska będzie mi wygodnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty się nie musisz bać. Ona do Ciebie nie dojedzie, to nie jest możliwe. Natomiast do miasta (czyli do mnie) ma jakieś kilkanaście kilometrów międzynarodowej trasy, nie sądzę by ją normalnie pokonała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty się ciesz ze tak daleko mieszkasz :P

    OdpowiedzUsuń
  8. obawiam się, że u mnie też porusza się po drogach taki element ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba jest to nieuniknione, ale w dość małym procencie (jak sądzę).

    OdpowiedzUsuń
  10. no ja też jestem w tym nie za dobrym procencie ... tak sobie myślę czasem czy lata jazdy za kółkiem będą w stanie mnie podszkolić czy już zawsze będę takim kiepskim kierowcą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj już nie narzekaj na siebie, dobrze ? Rozjechałaś kogoś ? Skasowałaś auto choć raz ?

    OdpowiedzUsuń
  12. eeeee no weź ... jak rozjadę kogoś albo skasuje chociażby gołębia to oddam prawko i więcej nie siądę za kierownicę ...

    OdpowiedzUsuń
  13. Daj już spokój z narzekaniem na swoje umiejętności. Ale doszkolić się zawsze warto :)

    OdpowiedzUsuń
  14. dobra to zmiana tematu ... Hebius znowu siedzi u siebie a potem wpadnie i będzie narzekał, że zdominowałam Ci bloga .... ;]

    OdpowiedzUsuń
  15. Ostatnio mi napisał, że nie musi już komentować bo Ty jesteś. Zrobiło mi się trochę smutno i dałem temu wyraz (w rozmowie z nim).

    OdpowiedzUsuń
  16. ja Cię .... on jest faktycznie zazdrosny czy jak ??? ja u wszystkich tak się panoszę ... no taka natura ... nie tylko tu ;/

    OdpowiedzUsuń
  17. Zazdrosny ? Nie sądzę :)

    Głodny się zrobiłem jak napisał o tej pizzy, ale gdziesz jeść o tej porze ?

    OdpowiedzUsuń
  18. ja nie jadam po 18.00 no chyba, że w gościach jestem albo na weselu ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. Też tak sobie obiecałem, ale przed chwilą zjadłem trzy krówki

    OdpowiedzUsuń
  20. I mam ochotę na jeszcze, ale jak do tej pory - powstrzymałem się ...

    OdpowiedzUsuń