niedziela, 19 września 2010

Wakacje 2010 [2]

W tym wpisie postaram się omówić detale dojazdu do Zakopanego i powrotu. Bez opisu zdjęć, bo chyba nie jest to potrzebne.
Auto

Pojechałem malutką Toyotą Yaris - tą którą na co dzień szkolę. Niedawno była na przeglądzie, pisałem o tym. Z auta powywalałem wszystko co zbędne, tj tablicę L, karty kursantów, kalendarz, firmowe radio do łączności wewnętrznej i przede wszystkim - zdjąłem oznaczenia firmy. Auto było gołe i tylko dodatkowe lusterka zewnętrzne zdradzały jego przeznaczenie. Dodałem natomiast zestaw nawigacyjny i CB radio.

Wg wskazań komputera pokładowego, do Zakopanego w jedną stronę było około 450 km, średnie spalanie na tym dystansie (w jedną i drugą stronę) oscylowało od 4.9 do 5.2 l/100 km. Średnia prędkość w drodze powrotnej wyniosła 40.6 km/h. Po zatankowaniu do pełna (42 l maksymalnie) i przejechaniu około 50 km, rozpocząłem wyprawę do Zakopanego. Po dojechaniu, w baku pozostało około 35 % paliwa. W tamtą stronę auto pracowało non stop, w każdym korku nie wyłączałem silnika. Odbiorniki prądu to radio, nawigacja/CB radio, pod koniec podróży także klimatyzacja.

Brak jakichkolwiek usterek.

Droga dom ---->> Zakopane

Wyjechałem przed godziną 8 rano. Niestety, standard drogi od samego początku był bardzo słaby. Nierówności, pęknięcia, przełomy pojawiały się naprzemiennie i nieprzerwanie. Deformacje nawierzchni były olbrzymie. Na szczęście mały ruch powodował możliwość jazdy po całej szerokości drogi. Poprawa tego stanu rzeczy nastąpiła dopiero przed Rzeszowem. Ten odcinek drogi (Przeworsk - Rzeszów - Tarnów) to klasyczny przykład drogi 2+1 i 2+2. Ten pierwszy wariant to po jednym pasie ruchu dla każdego z kierunków ruchu, plus na krótkich odcinkach dodatkowy pas dla jednej lub drugiej strony (często naprzemiennie). To ma być chyba taki substytut normalnej, europejskiej drogi. Cechą szczególną jest fakt, że droga ta jest bardzo często usiana skrzyżowaniami (lewoskręty bezpiecznie wydzielone ze środka jezdni za pomocą wysepek) i przejściami dla pieszych. Naturalnie (ehhh ...) każda z tych rzeczy wiąże się z ograniczeniem prędkości kolejno do 70 i 50 km/h. Masakra, wyobrażacie sobie zwalnianie co chwilę do 50 km/h ? Tym bardziej, że droga ta jest wręcz naszpikowana puszkami z (lub nie) fotoradarami.

2+1 

Dodatkowo, drugi pas tworzony jest na bardzo krótki odcinek, co zmusza albo do szybkiego wyprzedzania, albo do pokornej jazdy prawym pasem ruchu. Zaletą tej drogi jest bardzo dobre oznakowanie tych dodatkowych pasów. Oznakowanie poziome również świetne. 2+2 to - niestety - bardzo krótki odcinek mający po dwa pasy ruchu dla każdego z kierunków. Ciekawostką jest odgrodzenie pasów dla przeciwnych kierunków ruchu za pomocą słupków (patrz foto).

Niestety, jadąc w kierunku Tarnowa (już daleko za Rzeszowem) nie ma standardu 2+1 a zwykły 1+1, a bywa że i 1+0. Owy 1+0 to rozbudowa drogi i ruch wahadłowy. Czasem było to regulowane przy pomocy osoby do tego uprawnionej (pracownik robót drogowych - dobre rozwiązanie), czasem za pomocą sygnalizacji świetlnej (tu ludzie jechali na czerwonym, a ci z przeciwka mając zielone musieli stać - tworzy to niesamowity wręcz horror) a czasem też nie było żadnej regulacji. Doświadczyłem sytuacji mrożących krew w żyłach - np tą - mój pas się kończy, muszę zjechać na sąsiedzi by ominąć roboty drogowe, ale z przeciwka jadą pojazdy (w tym pierwszy: T.I.R.), więc co robię ? Włączam lewy kierunkowskaz wcześnie i wyraźnie i przygotowuję się do zatrzymania, tymczasem kawalkada aut za mną rozpoczyna wyprzedzanie mnie i omijanie robót. I co się dzieje ? Pojazdy z przeciwka ostro hamują, niektórzy wjeżdżają pomiędzy pachołki, inni uciekają na pobocze. W takich momentach muszę wyciszać CB, chyba każdy wie dlaczego ?

Roboty i objazdy ...

W Nowym Sączu chyba nie wiedzą jak należy ustawić znaki w związku z objazdem, który zafundowali kierowcom. Główna droga zablokowana, jest znak że objazd - ale nic po poza tym. Kierowco - radź sobie sam. Skręć gdzie chcesz, rób co chcesz.

Tuż przed Nowym Targiem trwa remont mostu. Z CB (a później także z wiadomości telewizyjnych) można się dowiedzieć, że owy remont trwa już drugi rok a końca nie widać. Stałem tam około 20-25 minut, niby nie wiele - ale wkurza. Oczywiście w tym miejscu rozmowy na CB nie pozostawiają złudzeń co do opinii kierowców w tej kwestii.

Wjazd do Zakopanego - około godziny 16.00 Wtorek, ale ruch olbrzymi. Stoję już na rogatkach. Aby dojechać 4 km do celu potrzebuję 40 minut, normalka ? To co jest w sezonie ?!

Droga powrotna.

Aby nie stać tyle w korkach, wybieram inną trasę. Nie wjeżdżam do Nowego Targu, lecz kieruję się przez Poronin w stronę Niedzicy. Tam wszystko ok, aż do Nowego Sącza. Znów krążę jakimiś ulicami, jadę na chybił trafił. Może ludzie przede mną jadą w tym samym kierunku ? Całkiem sprawnie dojeżdżam do Pilzna, ale tylko tam. Przy wjeździe do miasta tworzy się gigantyczny zator. Przez 30 minut nie dzieje się nic ! Wszyscy stoją, niektórzy wysiadają z aut, CB wyłączam, bo uszy więdną od przekleństw. Po pokonaniu tego miasta, kolejny problem - zator w Ropczycach. Jedziemy maksymalnie 5 km/h, ale co chwilę jest dłuższe zatrzymanie. Tracę jakieś 20 minut na pokonanie krótkiego odcinka drogi. Rzeszów bardzo sprawnie (podoba mi się to miasto - m.in mają sygnalizatory z sekundnikami odmierzającymi czas do końca wyświetlania się danego sygnału).


Oto Polska ...

I na koniec obrazek z polskich dróg - kwintesencja mentalności służb kolejowych i policji. Na jednym z przejazdów kolejowych, tworzy się spory zator. Po chwili, ktoś na CB informuje (jeden z kierowców) iż rogatki są uszkodzone, pół zapory są zamknięte od ponad godziny ! Jest sygnał akustyczny, dwa pulsujące sygnały czerwone wyraźnie i jednoznacznie zabraniają wjazdu za szlaban ! I tak od ponad godziny. Ów kierowca twierdzi, że zgłosił sprawę policji, ale jak do tej pory - nie ma tam nikogo prócz wkurzonych i zdezorientowanych kierowców ! I co ? 400 m przed przejazdem widzę, że ludzie sami utworzyli tzw wahadło - oczywiście jak zaczną jechać z jednej strony, to nie ma końca - jadą wszyscy. Ci z przeciwka trąbią, mrugają światłami aż w końcu wjeżdżają na bezczelnego powodując, że wszyscy blokują się na torach. Z jednej i drugiej strony ludzie omijają się nawzajem, czasem widzę że w jedną stronę jedzie rząd trzech aut obok siebie !!! (dwa pasy ruchu plus trawiaste pobocze). Oczywiście, gdy nadjedzie ktoś z przeciwka, rozpoczyna się wciskanie i uciekanie - choćby we wjazd na podjazd do prywatnej posesji.

Tworzy to niesamowity wręcz chaos, bałagan i dezorganizację. Na CB mówią chyba wszyscy na raz, przekleństwa miksują się z narzekaniem na kolej i policję. Jestem jakieś 70 km od domu i to jest ostatnia rzecz której potrzebuję ... Po dojechaniu jakimś cudem do torów, rozglądam się czy nie jedzie pociąg, po czym omijam rogatki, ignoruję sygnał dźwiękowy i świetlny i mijam to przeklęte miejsce. Za około 5 minut słyszę, że kierowcy ostrzegają się - do przejazdu zbliża się pociąg ...

Nawigacja

Nie byłem do niej przekonany. Pomimo jej wskazań, konsultowałem drogę z tradycyjną mapą, papierową, drukowaną :) Bezbłędnie prowadziła do celu, myślę że teraz bardziej bym jej zaufał. Oczywiście, nie jej winą jest iż np w Nowym Sączu chciała abym zawrócił, kiedy kierowałem się objazdem, a po włączeniu funkcji ostrzeganiu o fotoradarach, głos odzywał się co chwilę. To naprawdę przydatne urządzenie, polecenia były precyzyjne i czytelne. Pomaga w poruszaniu się po obcym terenie i to bardzo.

Podsumowanie

Polskie drogi są specyficzne. Nie da się zasnąć, bo co chwilę albo trzeba zwalniać na ograniczeniu (+fotoradarze), albo trzeba hamować bo jest zator, albo sygnalizacja i czerwone, itp itd. Czasem można spotkać europejski standard, ale najczęściej za 10-15 km się kończy i czar pryska. Dalej mamy drogę pofałdowaną, wąską i pełną kolein. Ot, polska rzeczywistość.
Niestety, wpisuje się w nią także niekompetencja drogowców, którzy na czas remontu nie potrafią zadbać o właściwe oznakowanie drogi - pozostawiając kierowcę samemu sobie.
Niemniej jednak, uwielbiam jeździć, a wrażenia z urlopu były (są) niesamowite, piękne i niezapomniane. Szkoda, że tak szybko to minęło. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejny urlop nie będzie za 6 lat, a o wiele wcześniej, Postaram się tego dopilnować :)

11 komentarzy:

  1. To na co dzień nie masz w aucie CB radio?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, mam radio bardzo podobne do CB, ale jest to radio kodowane. A CB leży w szafie. Przyznam, że się bardzo przydawało. Wiedziałem gdzie stoją policjanci, gdzie i czym jeżdżą (radiowozy nieoznakowane), kierowcy ostrzegali się przed zagrożeniami - ale także prowadzili bezsensowne dyskusje.

    OdpowiedzUsuń
  3. nawet mi nie mów o korkach ! wczoraj wyjechaliśmy z okolic Żywca o 17.00 a w domu byliśmy o 20.00 to znaczy o wnet 1,5 godziny później niż normalnie. Weekendowe powroty do domu z gór plus jeden bezsensowny objazd i 2 zwężenia drogi z powodu robót i człowieka krew zalewa ....

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpis nie jest TYLKO o korkach :P

    OdpowiedzUsuń
  5. no tak no to nawigacji nie mieliśmy bo Lu ma wgraną jeszcze amerykańską mapę, CB radia nie mamy, drogi też były dziurawe i tragiczne, na urlopy chodzę 2 razy w roku a nie raz na 6 lat (masakra jakaś) - no to chyba wszystko pozostałe ujęłam ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Po CB trzeba się do mnie zwrócić - pożyczę :)

    Zazdroszczę tych urlopów.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Przyznam, że się bardzo przydawało. Wiedziałem gdzie stoją policjanci, gdzie i czym jeżdżą" - ale przecież ty jechałeś zgodnie z wszystkimi przepisami? ;p

    P.S. A mnie wkurza w CB ten specyficzny język.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdybym jechał zgodnie ze wszystkimi przepisami, jeszcze bym jechał w tamtą stronę ...

    Język na CB też mnie irytuje, ale staram się wyłapywać tylko te najpotrzebniejsze wiadomości. W miastach najczęściej wyłączałem radio.

    OdpowiedzUsuń
  9. To chyba nigdy nie pojadę do Zakopanego:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Biorąc pod uwagę te wszystkie mankamenty trasy, o których piszesz? Niewiele zmieniło się przez te 5 lat, a może jest jeszcze gorzej?

    OdpowiedzUsuń