piątek, 23 lipca 2010

Poranne wątpliwości

Od rana mam wykłady. Na zewnątrz już przed dziewiątą około 30 stopni, wchodzę do firmy - nieco chłodniej, ale tylko na schodach bo na piętrze duszno bardziej niż na zewnątrz. Okazuje się, że moja sala wykładowa (z klimatyzacją i multimedialną tablicą) jest zajęta. Wziął ją wykładowca od koparko-ładowarki. Kurczę, nie jest dobrze. No ale trudno, idę do sali nr 3 która ma okna od wschodu, pewnie tam będzie najchłodniej.

Podłączyłem już laptopa do projektora, zerkam na ścianę i ... szok ! Ktoś zdjął tablicę - tak zwykłą, białą, do pisania mazakami ! Nie dowierzam własnym oczom, wielkiej tablicy nie ma ! Więc gonię przez biurowiec do gabinetu szefa i mówię, że co jak co - ale tablica na wykładzie być musi ! Szef zaskoczony, oczywiście uważa mnie za idiotę, po czym sam idzie sprawdzić - po chwili jest zaskoczony bardziej niż ja. I mówi - ukradli ?!

Na szczęście nie ukradli, to wykładowca od koparek wziął ją sobie (tylko jak ? - trzeba odkręcić dwa wielkie zaczepy, potem przenieść je do drugiego skrzydła budynku - to nie takie lekkie i proste) - jak powiedział później - nie umie korzystać z multimedialnej, dotykowej tablicy. Pomogłem szefowi zanieść ją z powrotem na swoje miejsce, po czym wykładowca został przeniesiony do sali nr 3 a ja miałem zajęcia w "mojej" :)

2 komentarze: