A w ciągu dnia odbieram telefon od kursanta, który roztrzęsionym głosem mówi, że nie zdał egzaminu. Ale - co ważniejsze - nie wiele brakowało, by potrącił kobietę przechodzącą na przejściu. Nie zagłębiając się w szczegóły - egzaminator wyhamował auto, bo inaczej doszłoby do wypadku.
Kursant był tym najbardziej przejęty, przez słuchawkę słychać że szlocha, że bardzo to przeżywa.
Dla mnie to pierwsza tego typu reakcja kursanta. On sam nie wie, czy podejdzie drugi raz do egzaminu. Na razie dałem mu troszkę czasu, niech to przemyśli, ale za kilka dni porozmawiam z nim o tej sytuacji.
A pod koniec dnia wykład, na który przyszło 43 osoby ! Sala w której mam zajęcia nie mieści takiej ilości w komfortowych warunkach, ale cieszy że takie tłumy przychodzą słuchać mojego ględzenia.
PS. ta praca daje mi mnóstwo satysfakcji, po raz kolejny to czuję ... :)
PS 2. Jestem przeziębiony, dziś rano wyskoczyłem do pracy w koszuli z krótkim rękawem, a na placu mnie przewiało. Biorę leki, a dogadzam sobie krówkami ... ;-)
Jakoś nie przychodzi mi do głowy żaden komentarz do tej blotki.
OdpowiedzUsuńWidać mało interesująca.
OdpowiedzUsuńTo raczej nie to. Tekst dzisiejszy nie odstaje poziomem od innych Twoich wpisów :P
OdpowiedzUsuńDzięki :D
OdpowiedzUsuńZ jakiego województwa Pan jest? Bo widzę,że naprawdę z sercem przykłada się Pan do pracy, a ja pomimo posiadania prawka od półtora roku jeszcze nie byłam za kółkiem:(
OdpowiedzUsuńA czy to ważne z jakiego województwa ? :)
OdpowiedzUsuńPytałam z babskiej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńTak myślałem właśnie :P
OdpowiedzUsuńChociaż przyznam się,że się domyslam z jakiego:P
OdpowiedzUsuńTo żadna tajemnica, niejednokrotnie ktoś tu wpisywał miasto w którym pracuję. Aczkolwiek nie widzę związku ;-)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie nawet niedaleko od mojej miejscowości ;) Szkoda,że tam nie zdawałam egzaminu;) Wybrałam inne miasto, ale za 3 razem szczęśliwie doczekałam się wyniku pozytywnego :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo :) Tylko wraz ze zdanym egzaminem opadła mi odwaga do jazdy autem :) Jednak jak się człowiek przyzwyczai do jazdy z instruktorem, który zawsze uratuje, zahamuje , podpowie, zatrzyma to potem cięęęężko samemu :)
OdpowiedzUsuńsiema Tomku, mam złe wieści z Torunia. Niestety nie udało się nikomu.
OdpowiedzUsuńWitaj Jaco. Tak, już wiem że się nikomu nie udało. Szkoda :(
OdpowiedzUsuńAnonimowa - ale chyba pod koniec kursu instruktor rzucił Cię w wir polskiego buszu drogowego, nie podpowiadając, nie hamując, nie ratując ?
OdpowiedzUsuńOwszem, rzucił mnie w wir polskiego buszu drogowego i wszystkie decyzje podejmowałam sama. Aczkolwiek obecność osoby, która czuwa nad wszystkim daje poczucie bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńE tam, więcej odwagi ! I pamiętaj by mieć aktualne ubezpieczenie ;-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, u mnie z tą odwagą to różnie, bo wiadomo, mniej pewnie się czuję niż doświadczeni kierowcy, ale postaram się to zmienić i tej odwagi więcej nabrać:) A blog się przyjemnie czyta:)
OdpowiedzUsuńDzięki.
OdpowiedzUsuńkrówki na przeziębienie ??? ciekawe :) a co do tego kursanta to ja na nauce jazdy jednej z pierwszych o mało nie rozjechałam pijaka ale Ci już o tym pisałam. Nie było to z mojej winy i na szczęście mnie aż tak nie przeraziło.
OdpowiedzUsuńKrówki są dobre na wszystko :D
OdpowiedzUsuń