Po niecałych czterech latach eksploatacji Toyoty Yaris, jej czas dobiegł końca. Kilka dni temu pojazd został sprzedany - mam nadzieję że będzie komuś dłuuuugo służył - oczywiście bezproblemowo. Do pełnych czterech lat brakowało jej dwóch miesięcy - był to czas ciężkiej pracy, niemniej Toyota to bardzo wytrzymały pojazd. Myślę, że gdyby nie eksploatacja na nauce jazdy, byłaby pojazdem nie do zdarcia!
Przez ten okres auto zrobiło nieco ponad 100 000 kilometrów - jak szacuję, w 95% w ruchu miejskim. Do przebiegu 45 tys km auto było serwisowane w autoryzowanej stacji, potem co 15 tysięcy był wymieniany olej i filtr oleju - żadne inne czynności nie były dokonane. Przy około 55 tysięcy na gwarancji były wymienione dwa łożyska z tyłu (jedno mocno huczało - wymieniają parami), przed 60 000 km auto na holowniku trafiło do serwisu z powodu usterki alternatora - wymiana na gwarancji. Po paru tysiącach kilometrów (czyli już po gwarancji) "padł" akumulator - nie dało się go naładować, został wymieniony na nowy (200 zł).
Przez cały okres zużyłem jeden komplet opon letnich (Continental eco kontakt 185/60R15 - bardzo wytrzymałe opony) i dwa zimowe (Barum Polaris winter 185/60R15 - wymieniłem, gdy głębokość bieżnika wynosiła około 5 mm) z tym, że ten drugi komplet użyty został przez jeden sezon i posłuży w zimie dla Suzuki. Z płynów uzupełniane był płyn chłodzący (około pół litra). Oleju nie dolewałem w ogóle, choć było widać lekkie pocenie się silnika od jego górnej części. Zawieszenie nie wymagało najmniejszej nawet interwencji - co jest niebywałe, zważywszy na fakt że kursanci notorycznie celują w dziury. Także sprzęgło pozostało oryginalne.
Z usterek/koniecznych inwestycji, które były widoczne mogę wymienić piszczący pasek alternatora - zwłaszcza gdy było zimno dawał o sobie znać. Czasem zacinał się rozrusznik powodując chwilowy zgrzyt przy uruchamianiu, należałoby wymienić letnie opony oraz żarówkę podświetlającą panel klimatyzacji (przepalona). Wg producenta powinienem wymienić świece zapłonowe, olej w skrzyni biegów, płyn chłodzący i hamulcowy i parę innych zapewne. Nic z tego nie było robione.
Jeśli chodzi i karoserię, to Yaris raz dostał w tył (nieznacznie, czujniki cofania nie ruszone, pękła ramka tablicy rejestracyjnej, lekko draśnięty zderzak), raz w bok (zarysowane drzwi tylne oraz nadkole), oraz w drugi bok (przerysowany bok nad kołem). Niczego nie naprawiałem inkasując kasę z odszkodowania.
Czy warto kupić auto po nauce jazdy? To zależy w jakim jest stanie. To moje było w naprawdę niezłym stanie, a i cena była odpowiednio niższa, więc czemu nie? :)
A co nowy właściciel zrobił z dodatkowym hamulcem i sprzęgłem dla instruktora? ;)
OdpowiedzUsuńNic, bo wcześniej to wymontowałem. Podobnie jak dodatkowe lusterka, oklejenie auta itp :)
UsuńWesołych Świąt Tom !!!
OdpowiedzUsuńPS. nasza toyotka już pełnoletnia ale też w niezłym stanie i praktycznie bezawaryjna ;D
Dzięki :*
UsuńPełnoletnia, to już może robić co zechce ;-)
co do bezawaryjności to w Poniedziałek Wielkanocny wywaliło nam dziurę w tłumiku ;]
UsuńAle co tam, to taka mała usterka ;-)
Usuńmała ale głośna ;]
UsuńNo tak, ale zapewne LU (?) już podjechał gdzie trzeba i naprawili.
UsuńAle jak - oddałeś wóz do jakiegoś komisu, czy znalazł się tak szybko klient indywidualny?
OdpowiedzUsuńMiałem kupca, który tylko czekał aż będę mógł sprzedać :)
UsuńNie szkoda Ci było sprzedawać taki fajny samochód? :)
OdpowiedzUsuńNie - Suzuki jest fajniejsze!
Usuń