sobota, 25 lipca 2009

Nauka jazdy - kat A/C (1)

Kto nic nie robi ten się cofa. Patrząc na swoje prawo jazdy w którym widnieje tylko literka "B", postanowiłem to zmienić i sprawić, by pojawiła się tam co najmniej literka "A" i "C".
I w związku z tym, zapisałem się na kurs nauki jazdy motocyklem (A) i pojazdem ciężarowym (C).

Pierwszy problem (może mało istotny, ale jednak) - to kwestia czasu. Gdyż w okresie wakacji wiele osób chce przejść przez kurs nauki jazdy. A więc i ja mam sporo pracy obecnie, a także koledzy uczący na innych kategoriach mają kalendarze pełne nazwisk.

Drugi problem - to którego z instruktorów wybrać ? A może zdać się na przypadek ?

I w końcu trzecia kwestia - relacje pomiędzy instruktorem a mną - zapewne nie będą identyczne jak z innymi kursantami, a też i oczekiwania obu stron są wyższe ...

A teraz do rzeczy :) Pierwsza godzina jazdy odbyła się na ciężarówce. Wybrałem sobie instruktora, udało się ustalić godzinę i ... stawiłem się punktualnie w ustalonym miejscu. Ale pojazd stał pusty i zamknięty. Po krótkiej chwili przyszedł instruktor (z zapasem żywności) i od razu zapewnił, że przedłuży jazdę o czas który go nie było. Miło to usłyszeć, wszak płacę jak wszyscy. Urywanie jazd, to dość częste zjawisko i bardzo nielubiane przez kursantów.
A na jeździe instruktor rozpoczął od wstępnych instrukcji. Omawiał średnio dokładnie i krótko. W efekcie rozpoczynając jazdę miałem mnóstwo pytań i naprawdę nie wiele wiedziałem. Na desce rozdzielczej świeciły się i mrugały różnego rodzaju kontrolki (także w czasie jazdy), a ja lubię wiedzieć co jest do czego. Lekko rozczarowany rozpocząłem jazdę po mieście. Tam kolega cierpliwie odpowiadał na moje pytania dotyczące techniki kierowania (a jestem trochę "upierdliwy" :P) i za to ma sporego plusa. Nie krzyczał gdy najechałem na krawężnik (2 razy) lub ciągłe linie. Po wjechaniu na plac nie przeszkadzał. Jechałem tak, by było zgodnie z kryteriami. A metody wybierałem sam. Bardzo powoli, ale plac udało mi się zaliczyć bezbłędnie. I w zasadzie niebawem pierwsza godzina minęła.

Ogólnie naukę z tym konkretnym instruktorem oceniam na dobrą średnią. Bezstresowo, na luzie. Oczywiście, nie można wykluczyć że kolega z pracy traktuje mnie jakoś inaczej, wymaga więcej itp. Po dogłębnych przemyśleniach postanowiłem następną jazdę odbyć z kimś innym. Chciałbym mieć porównanie, zobaczyć jak uczy inny instruktor ... (No co ? Każdy kursant ma prawo jeździć z kim chce :P).

A na koniec jeszcze jedno - nie wiedziałem, że tak okropnie wygląda instruktor w czasie jedzenia ! Sam bardzo rzadko jem w obecności kursanta, ale po tym co widziałem, muszę ograniczyć to do zera. Jeśli już, to np na placu, poza autem ...

C.d.n

3 komentarze:

  1. Trzeba było ciut poczekać i zgłosic sie do Walpa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wtedy byłby stres ...

    OdpowiedzUsuń
  3. A coś ty się tak rozbuchał na tym blogu? :) Wchodzę a tu 3 nowe teksty!

    Ciesz się, że traktują cię lepiej niż normalnego kursanta. W większości szkół, na ile się zorientowałem, na wyższe kategorie instruktorzy niemal w ogóle nie zajmują się kursantami, którzy sami muszą do wszystkiego dojść. :///

    OdpowiedzUsuń