Pomorski Ośrodek Ruchu Drogowego ma sposób na brawurę świeżo upieczonych kierowców. Przez rok po otrzymaniu prawa jazdy będą mogli prowadzić auto tylko w towarzystwie doświadczonego opiekuna
Taki pomysł forsuje Antoni Szczyt, dyrektor PORD. Koncepcja nie jest nowa - ograniczenia stosowane wobec młodych kierowców to w Europie norma. Czasem mają one postać stałego ograniczenia prędkości (np. w Skandynawii), czasem bezwzględnego karania najmniejszych wykroczeń odebraniem prawa jazdy (w Niemczech, a zgodnie z planami polskiego rządu już niedługo także u nas).
Na czym polega pomysł PORD? Szef Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego chce, by osoba towarzysząca świeżo upieczonemu kierowcy musiała posiadać prawo jazdy od co najmniej sześciu lat. Choć pomysł jest z Pomorza, jeśli zostanie zaakceptowany, to będzie obowiązywać w całej Polsce.
Mieczysław Struk, wicemarszałek województwa pomorskiego i jednocześnie zwierzchnik dyrektora PORD nie chce na razie przesądzać, czy propozycja jazdy z opiekunem zostanie przekazana Ministerstwu Infrastruktury. - Mamy kilka pomysłów dotyczących procesu szkolenia. Zależy nam np. na ułatwieniach w tworzeniu ośrodków egzaminacyjnych, taki ośrodek chcemy stworzyć w Chojnicach. Co do jazdy z opiekunem to jestem sceptyczny. Chcę, by tę propozycję przeanalizowała najpierw Pomorska Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i od tego będą zależały dalsze losy pomysłu PORD-u - mówi Struk.
Pomysł budzi mieszane uczucia także w policji. - Opiekun niczego nie gwarantuje - mówi szef pomorskiej drogówki Janusz Staniszewski. - Ważniejsze jest nadzorowanie młodego kierowcy i surowsze kary dla tych, którzy nie mając odpowiedniego doświadczenia, łamią przepisy.
Podoba się pomysł ? Można poczytać więcej, tu.
No to kolejny:
Radny Dominik Herberholz ma dość "elek". Bo niedoświadczeni kierowcy potęgują i tak ogromne korki w Poznaniu. - Zakażmy im jeździć w godzinach szczytu! - apeluje do prezydenta Ryszarda Grobelnego
Herberholz mieszkał do niedawna na Winogradach, w pobliżu Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. - Co dzień doświadczałem wątpliwej przyjemności kluczenia między dziesiątkami "elek" - mówi radny LiD. - Zdarzało się, że stałem na skrzyżowaniach po 10 minut, czekając, aż kursantowi uda się w końcu ruszyć na zielonym świetle. Dramat!
Według radnego samochodów nauki jazdy krąży po Poznaniu tyle, że paraliżują nie tylko ruch na Winogradach i Piątkowie - gdzie odbywają się egzaminy na prawo jazdy - ale w całym mieście. - Przy tak zakorkowanych ulicach nie możemy pozwolić sobie na to, by w godzinach szczytu ruch był dodatkowo spowalniany przez kierowców, którzy dopiero się uczą - przekonuje Herberholz. Wysłał do prezydenta Ryszarda Grobelnego pismo, w którym proponuje zakazanie ruchu "elek" rano do godz. 11 i w godz. 14 - 18, od poniedziałku do piątku. - A jeżeli nie w całym mieście, to chociaż na Winogradach, gdzie samochody z literką "L" są plagą o każdej porze dnia - dodaje.
Herberholz powołuje się na świeżą opinię prawników z Sejmu. Poseł SLD z Leszna Wiesław Szczepański zapytał ich, czy ograniczenie ruchu "elek" będzie zgodne z prawem. Odpowiedź jest jasna: zarządca drogi, czyli prezydent miasta albo starosta, może takie ograniczenia wprowadzić. - W Lesznie z "elkami" jest chyba jeszcze gorzej niż w Poznaniu. Przyjeżdżają do nas z ośmiu powiatów, do 300 aut dziennie! - mówi Szczepański. - Dzięki opinii prawników mamy jasność: prezydenci miast mogą walczyć z plagami "elek".
I jak wrażenia ? Cały tekst tu.
Czyżby niebawem pojawiły się takie znaki ?
Dojdzie do takiej sytuacji, że młody kierowca po odebraniu PJ zamiast uczyć się jeździć, będzie musiał dla bezpieczeństwa odłożyć je na półke na kilka lat planowanego okresu próbnego, bo kilka wykroczeń i już prawka nie ma:(
OdpowiedzUsuńWiesz Łuaksz - te wszystkie pomysły to chyba po to by pokazać że COŚ się robi ...
OdpowiedzUsuńlol :D
OdpowiedzUsuńHa ha :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to jakaś paranoja jest. Powoli wprowadzą roczny limit wydawanych dokumentów i prawo jazdy będzie jeszcze mniej dostępne niż wiza xD
OdpowiedzUsuńpierwszy pomysl jak dla mnie wogole nie trafiony, przeciez nie zawsze jest mozliwosc jazdy z doswiadczonym kierowca zwlaszcza gdy w wielu rodzinach tylko nastoletnie dziecko zdaje egzamin by wozic rodzicow na zakupy czy tam do lekarza. drugi pomysl jeszcze gorszy, sama wiem po sobie ze jazda "L" zarowno po pustych jak i zakorkowanych ulicach jest potrzebna. przeciez nie jest sztuka jechac po pustej ulicy, sztuka jest odnalezc sie na dyzym skrzyzowaniu w godzinach szczytu a gdzie my mlodzi kierowcy mamy sie tego nauczyc jak nie na kursach...och mysle ze od czasu kiedy szanowni panowie robili prawo jazdy duzo sie zmienilo a oni tego nie widza.
OdpowiedzUsuń