sobota, 23 stycznia 2010

Wolniej niż żółw ...

Udało się, mam troszkę wolnego czasu więc w ramach odpoczynku coś tu wpiszę :)

Kursantka, której jazdę już nieco poznaliśmy tu jeździła do niedawna bardzo, ale to bardzo powoli. Już się zastanawiałem (potem rozmawiałem z nią) czy nie przeżyła jakiegoś wypadku komunikacyjnego. Nic z tych rzeczy, a ja nie wiedziałem o co chodzi. A było tak: przy ruszaniu kursantka w ogóle nie używa gazu.  Na moje prośby (potem bardzo stanowcze - efekt ten sam) rozpędzenie auta do prędkości 30 km/h trwa ponad minutę. Z drugiej strony, ma to też zalety - można się rozejrzeć, ocenić dokładnie sytuację w okół pojazdu i na skrzyżowaniu. Ale kursantka tego nie robi - patrzy przed siebie jakby się wszystkiego bała, choć zapewnia iż jest inaczej.

Na początku kursu jeszcze tak bardzo to nie przeszkadza. Ale przy 8-10 godzinie to bardzo ogranicza. Gdyż każde nieco bardziej niż puste skrzyżowanie stanowi nie lada wyzwanie. Nie możemy przecież stać aż zupełnie nikogo nie będzie w promieniu pół kilometra z jednej i drugiej strony głównej drogi ! Na każdych jazdach ćwiczyliśmy ruszanie z obrotów około 2500-3000. Przy szybszym puszczeniu sprzęgła było już o krok od piszczenia opon. To umiała, to się udawało. Ale tylko wtedy gdy staliśmy na pustej drodze z niemalże zerowym ruchem. 3 kilometry dalej, już na skrzyżowaniu technika i prędkość ruszania była już "taka jak zawsze".

Przy 15-16 godzinie ogólny postęp kursantki był bardzo pozytywnie przeze mnie oceniany. Oczywiście z jednym wyjątkiem - dynamiki jazdy (a dokładnie przyspieszania i ruszania). Przez przypadek rozmawiałem z ojcem kursantki - Xxx zawsze była powolna i długo myślała nad wszystkim, w jeździe też tak jest ? - spytał. Hmm, no nie da się ukryć - tak właśnie jest. Zawracanie przy użyciu biegu wstecznego trwa baaaaaardzo długo w każdych warunkach. I nad tym pracujemy.

Ale - tu pełne zaskoczenie - na ostatniej jeździe (19-20 godzina) ruszamy już sporo sprawniej niż do tej pory ! Jazda jest płynniejsza, szybsze ruszanie, przewidywanie sytuacji dalej niż metr od przedniego zderzaka i zupełnie przyzwoite przyspieszenie ! I to nie do 30 km/h lecz czasem ponad 50 ! Naprawdę nie wiem z czego to wynika, być może Ona potrzebowała czasu by się przyzwyczaić do tych wszystkich czynności związanych z prowadzeniem pojazdu ? Może się bała, tylko nie chciała o tym mówić ? Może jeszcze coś innego ? Nie wiem, ale jest całkiem dobrze z dynamiką jazdy.

Był taki czas, gdy nie bardzo wiedziałem czy:
a) zostawić dynamikę jazdy na potem (zająć się nią później);
b) skupić się na szybszym ruszaniu i rozpędzaniu kosztem innych aspektów programu nauki jazdy;
c) zastosować terapię szokową i "postawić na swoim" w kwestii dynamiki jazdy;

Dałem sobie (i jej) czas do właśnie 20-stej godziny jazdy. Potem (w razie braku poprawy) miałem pogadać z kolegami mającymi o wiele większy staż pracy niż ja i następnie z samą kursantką. Jak już wiemy nie jest to potrzebne :) O ile do tej pory jej szanse na zdanie egzaminu oceniałem dość nisko, w tej chwili znacznie owe szanse bardzo podskoczyły (choć to tylko moje przypuszczenia - patrz poprzedni wpis pt. 1 %).

3 komentarze:

  1. Nie chwal jej bo nie wiadomo jak długo tą dynamike utrzyma:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja myśle, że pewnie tata z nią rozmawiał i być może ćwiczył :) teraz tylko się cieszyć :p miejmy nadzieje, że kursantka bedzie robić jeszcze większe postępy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że będzie z nią coraz lepiej :)

    OdpowiedzUsuń