Przedwczorajszy egzamin wewnętrzny pewnej pani zakończył się tuż po rozpoczęciu. Dwukrotnie pomyliła zbiornik z płynem hamulcowym z wyrównawczym z płynem chłodzącym. Resztę jej czasu z obowiązku przejeździłem.
Wczoraj inna kursantka jakimś cudem (tak sądzę) zaliczyła plac manewrowy - oczywiście z poprawkami i dotrwała do jazdy w ruchu drogowym. Aż do czasu, gdy przejechała podwójną ciągłą i zignorowała zakaz wjazdu. Musiałem ostro interweniować i zakończyć to to, bo ewidentnie miała ochotę na jazdę pod prąd.
Dziś tymczasem jeszcze inna kursantka nie zdążyła nawet po łuku się przejechać. Dlaczego ? Ponieważ miała niedomknięte drzwi.A to trochę nie ładnie jeździć z niezamkniętymi drzwiami. Tym bardziej dziwne, że stosowna kontrolka informowała swym czerwonym kolorem o tym fakcie.
Tymczasem byłem dziś w WORD. Moja klientka chodziła zapisać się na egzamin. Zwykle czas oczekiwania wynosił 3-5 dni, maksymalnie do tygodnia. Ale, dziś można zapisać się dopiero na 10-go stycznia ! No tak, większość chce zdążyć zdać na starych zasadach. Ciekawe jak to jest u Walpa - zaprzyjaźnionego instruktora z Katowic.
Wigilia w sobotę - pewnie niektórzy egzaminatorzy w WORDach ułożyli sobie pracę tak, żeby mieć cały tydzień do 1 stycznia wolny.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie - pracują pomiędzy świętem a Nowym Rokiem.
OdpowiedzUsuń3-5 dni? To bardzo krótko. U nas około 2 tygodni...
OdpowiedzUsuńSonia
u mnie na egzamin czekało się 1 miesiąc a nie 3-5 dni ;]
OdpowiedzUsuńSonia, Polly - ale to było miesiąc temu ?
OdpowiedzUsuńNie miesiąc temu, wtedy gdy ja zdawałam, czyli około pół roku temu, ale z tego co wiem, na ogół się u nas czeka 2 tygodnie.
OdpowiedzUsuńSonia
Niezłe ma pan przeboje. Ja teraz robię kurs i od niedawna śledzę ten blog. Podoba mi się Pana styl opisywania, jest ciekawie:)
OdpowiedzUsuńMoże dla śmiechu opiszę panu moją ostatnią sytuację na dość skomplikowanym skrzyżowaniu. Na początku muszę nadmienić, że mam bardzo wyrozumiałego, cierpliwego, wyluzowanego i nad wyraz wymagającego instruktora. Więc... zbliżam się do owego skrzyżowania, wiem jak je pokonać, bo pan Michał mi je najpierw wyrysował i tłumaczył, ale tak się zamotałam, że totalnie zchrzaniłam i wtedy pada z moich słów tekst: ALE DAŁAM D**Y (śmiech instruktora) tak zachamowałam, że auto szykowało się do zgaśnięcia i ja: NO NIE I JESZCZE ZARAZ ZDECHNĘ. Pan Michał wpadł w paniczny śmiech a koleżanka z tyłu chyba nie słyszała, więc instruktor do niej tak: TY SŁYSZAŁAŚ ?? NAJPIERW DAJE D**Y, A POTEM ZDYCHAĆ CHCE:P HAHAHAHAHAHA. Do dziś mi to wypomina i za każdym razem ma ubaw jak wtedy:)
ja zdawałam 3,5 roku temu i wtedy tyle się czekało o ile wiem teraz też jest min 3 tygodnie oczekiwania no ale ja mieszkam w centrum wszechświata drugim zaraz za Warszawą hi hi hi
OdpowiedzUsuńSonia - teraz wszędzie są większe kolejki.
OdpowiedzUsuńmoniczka - miłych jazd życzę ! I zdania egzaminów oczywiście :)
Polly - to oczekiwanie nie wpływa dobrze na wynik końcowy kursu ...
Nie wiem jak jest teraz w "najgorętszym" okresie, ale ja (lata świetlne temu :p) czekałam na egzamin praktyczny łącznie ponad 2 miesiące.. Najpierw musiałam się zapisać na egzamin teoretyczny, czekałam na niego jakieś 3 tygodnie i dopiero po zdanej teorii mogłam się zapisać na egzamin praktyczny, za kolejne 1,5 miesiąca.. Faktycznie, nie wpływa to dobrze na wynik końcowy, na szczęście teraz w moim mieście powrócono do tego, że egzamin praktyczny i teoretyczny są w tym samym dniu.
OdpowiedzUsuńZ innej beczki.. Ogarnęło mnie dzisiaj przerażenie i zwątpienie w rzetelne szkolenie kierowców. Zdarzyło mi się jechać za "Elką".. brak kierunkowskazów, kilkukrotne przejechanie linii ciągłych na jezdni, ustawianie się na złym pasie ruchu do skręcania, co w konsekwencji spowodowało zablokowanie skrzyżowania i nerwowe trąbienie innych kierowców, na koniec niezatrzymanie się na zielonej strzałce i wymuszenie pierwszeństwa na pieszym (co ciekawe, był to samochód jednego z lepszych osk w mieście). Ja rozumiem, że człowiek powinien uczyć się na błędach, ale chyba w takich sytuacjach instruktor powinien jakoś reagować, przejąć kontrolę nad poczynaniami kursanta? No chyba, że ja się nie znam.. Ehh..
Powinien. Ale w każdej szkole zdarzy się osoba, której wszystko jedno byleby tylko wziąć kasę.
OdpowiedzUsuń