piątek, 3 lipca 2009

Wpis z dziś :)

A teraz coś z dnia dzisiejszego. Oprócz tego, że przez pół dnia świeciło słońce i padał deszcz (jednocześnie !), ciekawym doświadczeniem była jazda z kursantem - a dokładniej jego druga i trzecia godzina jazdy.

A więc same początki. Jak już kiedyś pisałem (i tak nie pamiętacie :P), zawsze się zastanawiam jaki ktoś ma temperament, jak to będzie wyglądało, z czym będzie miał największe problemy itp itd. I tak, Adam na początku ruszał trochę niepewnie, ale tylko przez 10-15 pierwszych minut jazdy. A że szło mu bardzo dobrze, od razu wyjechaliśmy na samo centrum miasta. Pytam - "Pojedziemy do centrum ? Nie będziesz się bał ? Nie, znam miasto - ale będę jechał powoli" - odparł i pojechaliśmy ...

I tak w mniej więcej 30 minucie wjechaliśmy do centrum, a ponieważ była godzina przed 15-stą, wszędzie sporo pieszych. I tu kolejne pozytywne zaskoczenie ! Siedzę cicho i mówię tylko w prawo/lewo, a Adam sam zatrzymuje się przed pieszymi ! W dodatku robi to metodą kierowców niczym z Niemiec (delikatne hamowanie i zatrzymanie nieco przed przejściem - tak że piesi mają pewność iż kierujący ich przepuszcza i śmiało wychodzą - przez co nie stoimy zbyt długo przed przejściem!). W końcu pytam - "Byłeś kiedyś w Niemczech ? Nie - odpowiada - ale podoba mi się ich kultura jazdy ..." No tak, czyli Adam sporo wie o zabawie tymi klockami ...

Po całej wyjeżdżonej godzinie, kursant ruszał płynnie, ze zwiększaniem obrotów silnika, a ruszanie z awaryjnego też już umie. Oczywiście, musiałem go o wszystko wypytać. W domu jeździ ciągnikiem, kilkoma autami osobowymi i ... TIR-em ! Co ciekawe, nie zdradzał ŻADNYCH objawów nieprawidłowej nauki "domowej", po prostu patrzył na znaki i jechał ! A do tego zaczęliśmy rozmawiać o różnych sytuacjach drogowych, ale to była rozmowa na o wiele wyższym poziomie niż: czerwone - stój, zielone - jedź. Doskonałe wyczucie techniczne pojazdu powodowało, że już nie pamiętam kiedy ktoś z kursantów przewiózł mnie w taki sposób. Po skończonej jeździe powiedział: "Chcę jeszcze !" Ale czas się skończył ...

A na końcu jazdy, zastanawiałem się jak go skomentować. W zasadzie, wykonał program z wielkim naddatkiem ;-) Mając dopiero 3 godziny jazdy był już w centrum, a nawet parkował. Co będzie robił na kolejnych jazdach ? Zażartowałem, że przyniosę jakąś książkę sobie do poczytania na czas jego jazd ...

Na razie nie będzie dalej ze mną jeździł, ale za około 2 tygodnie znów go przejmuję i wtedy napiszę co i jak :)

7 komentarzy:

  1. Cóż, jak kursant jest zdolny, to nawet instruktor nie jest w stanie mu zaszkodzić ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo to relaks jak się patrzy czeka Cie na kolejnej lekcji z nim. Szacunek dla takich osob.
    Pzdr. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna jazda nie zemną, tylko z kolegą. Ale ciekawe, jakie spostrzeżenia będzie miał mój kolega instruktor ... bo jak wiadomo, instruktorzy to gadają o wszystkim i wszystkich ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. No ale za jakieś 2 tyg pisałeś ze znowu z Toba, no chyba ze zle przeczytałam.Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam!
    Trafiłam na tą stronę przez przypadek. Uczę się jeździć.
    Mam juz za sobą 14 godzin jazdy. Raz było lepiej raz gorzej, ale teraz wydaje mi się, że nie robie żadnych postępów, ciągle popełniam jeszcze błędy. Największe problemy mam ze zmianą biegów- przy zmianie troche jeszcze szarpię. Także rękaw nie wychodzi mi jeszcze tak jak powinien (mam za sobą 3 próby).
    Nie wiem, czy na takim etapie takie błędy są jeszcze dopuszczalne? Jestem załamana i zła sama na siebie, chwilami wydaje mi się, że się do tego nie nadaję:( O niczym innym nie myslę. Nie przeżywałam tak nawet matury. Proszę o jakieś rady.
    Z góry przepraszam za zaśmiecanie bloga, ale proszę mnie zrozumieć...

    OdpowiedzUsuń
  6. No to zależy. Ważne, co mówi instruktor i czy jazda jest samodzielna. Normalne, że z każdą jazdą będzie trudniej i kursanci sądzą że jeżdżą coraz gorzej. A to po prostu wzrasta poziom trudności. Choć też nie zawsze tak jest ...

    OdpowiedzUsuń