Sobota, rano mały ruch, ja nie ogolony (później wstałem - jak zawsze w sobotę), jadę z kursantką jedną z węższych miejskich ulic. Zbliżamy się do skrzyżowania z prawej strony, a dalej na wprost ustawiony jest znak B1 - zakaz ruchu. Nie odzywam się, ponieważ w takiej sytuacji to kierujący musi spostrzec znak i odpowiednio się zachować - czyli tu po prostu skręcić w prawo bez żadnego polecenia ze strony instruktora/egzaminatora.
Tymczasem, ona ani myśli włączyć kierunkowskaz, a tym bardziej skręcić w prawo ! Bez ceregieli sunie prosto na ulicę oznaczoną znakiem "zakaz ruchu" ! Depczę więc w hamulec gwałtownie, a pojazd ledwo zatrzymuje się przed znakiem. I pytam - czemu jedziesz prosto ?!? Ona - przecież znak stoi po lewej stronie - prawą mogę jechać !
Ręce mi opadły, a rozleniwienie minęło. Dobrze że to sobota, nie wygoniłem jej z auta ...
Kursantka myślała logicznie. Jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńTo w sobotę kursanci mają taryfę ulgowa? W tygodniu byś ją z auta wyrzucił? :P
OdpowiedzUsuńCzartogromski - ona nie myślała.
OdpowiedzUsuńHebius - tak, w soboty jest mniej oficjalnie i nieco luźniej. Co nie znaczy że się nie uczą jeździć.
u mnie w soboty i niedziele nie było taryfy ulgowej :P a ja na kursie pewnie też bym pojechała prosto.
OdpowiedzUsuńW niedziele ? Rany, zamęczałaś tego instruktora :P
OdpowiedzUsuńto instruktor wymagał jazdy w niedzielę. Pracował 7 dni w tygodniu więc trzeba było się dostosować a w niedzielę mniejszy ruch to mi nawet pasowało.
OdpowiedzUsuńJa też sporo pracuję, ale jazdy w niedziele to przesada. W sobotę maksymalnie 6 godzin, na tygodniu więcej. Ale niedziela tylko dla mnie !
OdpowiedzUsuńCzyli od poniedziałku do piątku karą dla kursantów jest przymusowa ewakuacja z pojazdu? Strach się bać ;p
OdpowiedzUsuńStrach ma wielkie oczy ;-)
OdpowiedzUsuń