1) Kursantka sprawdza kierunkowskazy. A raczej kierunkowskaz - z wrażenia, stresu (itp - co kto woli) - gdyż sprawdziła tylko prawy. Po pięciu minutach powtórzyła, również sprawdzając jedynie prawy kierunkowskaz. Nie zdała.
Czas trwania egzaminu: 3 min
2) Kursantka w wieku bardzo doświadczonym szuka pokrywy silnika. Z tym, że z tyłu - tam gdzie w Suzuki jest bagażnik (odblokowała prawidłowo maskę). Szarpie, siłuje się - ale nijak nie może sobie poradzić. Egzaminator początkowo niewzruszony, pod koniec czerwienieje z ukrywanego śmiechu. Egzamin oblany, kursantka nie potrafiła wykonać pierwszego zadania nawet.
Czas trwania egzaminu: 5 min
3) Młody chłopak próbuje ruszyć, by wjechać na stanowisko przy tzw łuku. Niestety, zapomina wyłączyć hamulec awaryjny. Auto gaśnie. Ponawia ruszanie z większą ilością gazu - ale nie wiele to pomaga, auto najzwyczajniej nie chce jechać. Po 5-6 minutach katowania sprzęgła, biegów i silnika egzaminator przerywa ten cyrk. Wynik negatywny.
Czas trwania egzaminu: 10 min
4) Kursantka wjeżdża na wzniesienie. Jak się później okazało - włącza na nim bieg wsteczny, zwiększa obroty silnika i ... zwalnia hamulec awaryjny. Zatrzymuje się tuż przy samym ogrodzeniu WORD-u. Prócz zgiętej felgi (po najechaniu na wysoki krawężnik) nic się dzieje. Oczywiście prócz negatywnego wyniku. Odradzamy jej zdecydowanie drugie podejście do egzaminu!
Czas trwania egzaminu: 8 min
5) Przyszły kierowca przygotowuje się do jazdy. Rusza, po czym egzaminator każe się zatrzymać i jeszcze raz przygotować do jazdy. Kursant coś tam robi, przestawia i ponownie rusza. Egzaminator przerywa egzamin. Powód? Kursant nie ustawił zagłówka - zdecydowanie powinien go podnieść, dostosowując do swojego wzrostu.
Czas trwania egzaminu: 2 min
6) Starsza pani, na orzeczeniu ma wpisane okulary - na egzamin stawiła się bez nich. Egzaminator zwraca jej uwagę, po czym kobieta wraca na poczekalnię (pod pretekstem zabrania okularów z torebki którą trzyma mąż), po czym pożycza gogle od zupełnie nieznajomej osoby. Niestety, to raczej nie są jej dioptrie. Kursantce nie udaje się nawet wjechać w początkowe stanowisko na łuku, potrąca jedną z tyczek. Egzamin oblany.
Czas egzaminu: 6 min (w tym spacer na poczekalnię).
c.d.n.
Można by pomyśleć, że zdawały osoby, które nie były na żadnym kursie nauki jazdy.
OdpowiedzUsuńMożna by...
Usuńa mnie się wydaje, że część tych osób zwyczajnie miała instruktorów którzy ich nie douczyli. Czemu tak myślę ?? ano dlatego, że mój instruktor jakieś na jakieś 5 jazd przed zakończeniem kursu zapytał czy już mi pokazywał jak się otwiera maskę i omawiał to co pod maską. Oczywiście nic z tych rzeczy nie robiliśmy a on nawet nie pamiętał więc myślę, że tej Pani od silnika mógł nikt nie pokazać ani jak się otwiera maskę ani, że to nie maluch i silnik nie jest z tyłu.
OdpowiedzUsuńMam też mieszane uczucia co do zagłówka. Ja z kolei z moim 158 cm wzrostu muszę mieć go całkiem na dole i nawet wtedy jest za wysoko. Nigdy bym nie pomyślała, żeby kogoś za takie coś oblać. Ja mojego nie regulowałam a z pewnością też był nastawiony na kogoś wyższego. No ale nie ja jestem egzaminatorem :)
Co do Pani w okularach no to wiadomo, głupota nie jedno ma imię ..
Polly, ale zagłówek może być wyżej. Nie może być niżej :)
Usuńno przecież wiem, napisałam, że ja miałam nastawiony za wysoko po poprzedniej osobie i nie obniżałam go ... nie rozumiem ;]
UsuńJeśli zagłówek jest ustawiony zbyt nisko, grozi to uszkodzeniem ciała przy kolizji/wypadku w przypadku uderzenia w tył (szczególnie).
UsuńTa pani z kierunkowskazami i chłopak z ręcznym to prawdopodobnie ofiary stresu egzaminacyjnego. Z tym zagłówkiem to mnie zaskoczyłeś, ja na egzaminie nawet o tym nie pomyślałam. A pani, której prawdopodobnie nikt nie pokazał, gdzie jest silnik to i tak gapa. Czyżby nikt nie powiedział jej też, jak wygląda egzamin?
OdpowiedzUsuńMyślę, że najlepiej byłoby gdyby ktoś zdał za nią ;-)
UsuńW tych sytuacjach idiotyzmem jest oblewanie (wiem, że zgodnie z rozporządzeniem, po prostu głupie są te kryteria). Ewidentnie w większości tych przypadków zadziałał stres. Oblewka z tak durnego powodu, konieczność kolejnej wpłaty i oczekiwanie na nowy termin to za dużo jak na takie drobnostki. Co innego błędy na drodze, tam, gdzie liczy się bezpieczeństwo. Te sytuacje potwierdzają, że egzaminy u nas są ustawione w ten sposób nie po to, by zweryfikować umiejętność bezpiecznej jazdy, ale aby udało się na czymś złapać kursanta i go oblać. Od ponad 20 lat ciągle ta sama idea przyświeca egzaminom: jak oblać egzaminowanego! Ech...
OdpowiedzUsuńNo i chyba jednak nie zdążą z teorią, bo zaraz upływa czas jaki jest potrzebny, by udało się przeprowadzić przetarg na system obsługujący nowy egzaminy. Niestety, w Ministerstwie nadal grają w kulki: http://www.rp.pl/artykul/10,935967-Burza-przed-zmiana-prawa-jazdy.html
Krzysiu, kiedy robimy kurs? :D
Usuń