sobota, 9 września 2023

Podsumowanie tygodnia 308

Poniedziałek

Od ubiegłego tygodnia zajmuję się mieszkaniem - a głównie kwiatami - koleżanki. Wyjechała do sanatorium do Łeby, a ja opiekuję się tym co pozostawiła. Odbieram pocztę, podlewam kwiaty, pilnuję aby mieszkanie było przewietrzone - a pod koniec tego tygodnia posprzątam, by po powrocie zastała czyściutko w pokojach i przede wszystkim na balkonie. Tak sobie przez moment pomyślałem, by kupić jej jakiś ładny bukiet i zostawić w salonie - na pewno zrobiłoby jej się miło z tego powodu. Wciąż myślę czy tak zrobić czy sobie darować. 

Nie mam pojęcia co pozostawiła w lodówce, ale coś lekko cuchnie - nie będę tego ruszał, lepiej jak się sama tym zajmie. Trzymam tam zimną colę, a w zamrażarce kilka rożków lodowych z Lidla. Lubię sobie po tej pracy usiąść na balkonie i odpocząć. 

Po tym wszystkim pędzę na przejażdżkę rowerową przy okazji załatwiając sprawę, a potem szybciutko na squasha. Wracam tuż przed "Szkłem kontaktowym" padnięty maksymalnie. 

Wtorek

W pracy ustalam długi urlop w październiku. Prócz tego biorę kilka dni wolnego jeszcze w tym miesiącu, ale to już tylko pojedyncze dni. Bardzo chętnie łączę je z weekendem więc spokojnie można je zorganizować naprawdę sensownie. Oczywiście trzy dni z rzędu nie powodują że odpocznę bardziej niż zwykle, ale zawsze to coś. 

Poza tym dostaję niewielką podwyżkę wynagrodzenia. Taką bardziej symboliczną, ale zawsze to miłe. 

Środa

Piękne letnie dni - uwielbiam je najbardziej z całego roku. Jest bardzo przyjemnie, słońce fantastycznie operuje dając dużo światła ale także cienia. Jest ciepło - ale nie gorąco, a noce chłodniejsze - kocham taką pogodę! W nocy wciąż mam otwarte okna w obu pokojach, wciąż śpię na kołdrze (a nie pod) i jest idealnie. Po pracy jadę na wieś, gdzie robię ognisko i pieczenie kiełbasek.


Uwielbiam ogniska, to zupełnie co innego niż grill. Co prawda trochę się też boję (zawsze w odwodzie mam wiaderko z wodą) że coś się zapali, że nie zapanuję nad żywiołem, że zapali się trawa i ogień rozprzestrzeni się na okolicę, ale jednocześnie bardzo lubię siedzieć długie godziny nad płomieniem...

Czwartek

Rezerwuję parking w stolicy. Blisko lotniska, zadaszony, strzeżony. Trochę drożej niż w ubiegłym roku, ale inne parkingi także podrożały. Na wszelki wypadek godziny przyjazdu i odjazdu rozciągnąłem tak, aby na wypadek zmian godzin odlotu/przylotu lub ewentualnych spóźnień nie było kłopotów. Chociaż w ubiegłym roku przyleciałem ponad trzy godziny później, a tym samym auto odebrałem później - nie było żadnego problemu na szczęście.

Chińska róża pije mnóstwo wody (u koleżanki). Wystarczy że nie ma mnie jeden dzień (wczoraj nie byłem), a jej już lekko opadają liście. Szok. Pijaczka.

W pracy szkolenie. Nowelizacja przepisów, dostajemy wykładnię oraz interpretacje sugerowane. Jak zwykle wywołuje to całkiem długą dyskusję. 

Piątek

W pracy jakoś tam leci. Szefostwo lekko komplementuje mój nienaganny ubiór, co sprawia że piątek mija mi nieco lżej niż zwykle. Ale i tak myślę już tym, co będę robił po południu. Jak zwykle jadę do dużego miasta. Cykl standardowy - obiad, kompleks saun (bez części basenowej), zakupy w ogromnym centrum handlowym. A sobota i niedziela zapowiada się jeszcze lepiej.

12 komentarzy:

  1. Koniecznie kup bukiecik, kolezanka będzie zachwycona, ja bym była. wracasz przed Szklem Kontaktowym..ja też się staram ..🙂
    pozdrawiam jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, chińska róża to straszna pijaczka. Ale odwdzięcza się pięknymi kwiatami. :)
    Myslę, że bukiecik możesz zostawić. :) No i cudownie miec takiego opiekuna domu, co jeszcze na koniec posprząta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E arm, ważne że kwiatki przeżyły 😁 (zawsze mogłem je przelać wodą).

      Usuń
  3. A u siebie na balkonie posiedzieć nie możesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od niej jest lepszy widok, ma więcej zieleni no i wydaje mi się że jest większy (balkon).

      Usuń
  4. Znajomi, chcący i umiejący opiekować się roślinami podczas nieobecności ich właścicieli są w cenie, uwierz mi.
    Wrzesień lubię jedynie w tej ciepłej i słonecznej wersji, powietrze jest świeże i rześkie a ja przez całe popołudnie mam w domu cudne światło. Jak wracam po pracy to po otworzeniu drzwi wchodzę prosto w słońce 🙂

    OdpowiedzUsuń