piątek, 28 sierpnia 2009

Po egzaminie

Uff, w końcu odetchnąłem. Po pierwszej od dana normalnie przespanej nocy, nasunęło mi się jeszcze kilka refleksji i pomysłów co z tym robić dalej. Już dawno temu, bardzo dobry kolega Walp namawiał mnie do zrobienia kursu na ciężarówkę. Ja leniwy jestem, więc dopiero widmo kwalifikacji wstępnej zmusiło do działania ... A teraz tak mi się spodobało że ... ale o tym na końcu :)

Po pierwsze, podsumowując cały ten kurs kategorii C muszę przyznać, że prawie cały był taki, jaki sobie go wyobrażałem wcześniej. Prawie, ponieważ szyki popsuł nieco szef ośrodka (nie po raz pierwszy). Ale nie mówmy o tym. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń do pracy instruktora (i nie piszę tego tylko z powodu faktu że jest moim kolegą z pracy). Przyznaję, że w przededniu egzaminu przeczytałem CAŁY blog Walpa dotyczący jego osiągnięć przy okazji robienia kategorii C i spojrzałem na to zupełnie z innej strony niż wtedy, gdy czytałem wpisy kolegi na bieżąco. Walp - mój kurs wyglądał zupełnie inaczej ! Nikt się nie wydzierał, nie krzyczał, nie zostawiał kursanta samego na placu itp itd ! Mało tego, instruktor zawsze był pod "ręką", a nawet po kursie miałem jeszcze parę pytań - zawsze służył pomocą. I dość istotne - instruktor zawsze pozostawiał margines dla swojej interwencji, podpowiedzi, sugestii itp. Wyglądało to tak, jakby inicjatywa tych wszystkich decyzji, sposobów i metod zawsze pozostawała w gestii kursanta. I nikt tego nie zaczepiał, dopóki mieściła się ona w kryteriach przewidzianych dla przyszłego kierowcy ciężarówki. Zwłaszcza ostatnie godziny to ciężka praca by wszystko się udało, by przewidzieć różne "scenariusze" drogowe, by za parę dni zdać egzamin. Wymagania nauczyciela wobec ucznia były wtedy największe - wyraźnie to odczułem. Po jazdach wychodziłem wyczerpany i zmęczony, niczym po ciężkiej pracy fizycznej.

Dobry instruktor to ważny "element" w tej układance, nieprawdaż ? Wystarczy jeszcze słuchać, wyciągać wnioski i mieć pojęcie o możliwym zachowaniu pojazdu po wydaniu mu określonych poleceń  i ... oto cała układanka :)

Cały kurs przebiegł w bardzo miłej atmosferze, podczas jazd omawialiśmy różne sprawy związane z egzaminem, ćwiczyliśmy wszelkie zadania egzaminacyjne, popełniłem kilka większych i mniejszych błędów, bardzo się starałem by to wszystko układało się tak jak należy - efekt okazał się być bardzo pozytywny :) Na której z ostatnich godzin instruktor zapytał, co dzisiaj szczególnie chciałbym poćwiczyć, może pojechać w konkretne miejsce ? Ponieważ miałem już "objechane" wszystkie te trasy kilka razy, więc nie miałem żadnych propozycji i zdałem się na inwencję twórczą instruktora ... :)

Przyznam, że początkowo miałem lekkie "opory" przy współpracy akurat z TYM instruktorem, ale po pierwszej jeździe zmieniłem zdanie, a po ostatniej żałowałem że kurs tak szybko się skończył ! Nie raz myślałem, że mógłbym jakimś cudem wykreślić te wszystkie nazwiska z kalendarza mojego instruktora i zająć wszystkie wolne godziny - od rana do wieczora mógłbym jeździć i jeździć !

Do Łukasza (szczególnie do niego) - wiem, że robiłeś w innej firmie, masz swoje odczucia co do kursu. Czy one były bardziej zbieżne z tym Walpowym czy jednak z moim ? Ja nie orientuję się jak odbywają się szkolenia na wysokie kategorie w innych firmach niż w tej której ja pracuję, ale z tego co "mówi lud" to nie jest ciekawie.

I tu czas na kolejne pomysły - po pierwsze - w dniach 16-20 września planuję podchodzić do egzaminu z kategorii A. Następnie kategoria C+E (tandem) lub - UWAGA - D (autobus) :) Tak - jestem już zdecydowany do zrobienia kursu i na taką kategorię. Te dwa egzaminy będą zdecydowanie najtrudniejsze. Pozostaje nadzieja, że dobrze przygotowany = zdany, ale nigdy nie ma pewności co do tego ... A co dalej ? Kurs operatora koparko-ładowarki ? :)) A czemu nie ? Człowiek nic nie robiąc cofa się ...

13 komentarzy:

  1. C+E to ja rozumiem... To sprawia kłopoty. Sporo ludzi zdaje to za 3-4-5 razem. Choć są wyjątki jak Łukasz ;)

    Ale D? Mając C, kategoria D jest naprawdę łatwa. Owszem, prowadzenie autobusu sprawia pewne problemy ze względu na to, że koła są 1-2 metry za kierowcą. Ale poza tym to jeszcze przyjemniejsza rzecz niż ciężarówka. I na placu też łatwiej (łuk szeroki jak na C+E, choć autobus mieści się w łuku na C, 5 minut i możliwość dowolnej liczby korekt przy cofaniu).

    Zrób to D - jestem na TAK!

    OdpowiedzUsuń
  2. A instruktorzy na ciężkie kategorie to niestety często byli kierowcy albo jacyś żołnierze - słowem ludzie, którzy o metodach nauczania niczego nie wiedzą i są beznadziejni.
    Na D - bo wy chyba nie macie w ośrodku autobusu? - idź tam, gdzie jest dobry instruktor!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z D będzie problem z wyborem szkoły, ale może jakoś uda się ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja od początku byłem wierny PZM, wujek mi polecił tą szkołe bo niegdyś tam pracował i ma tam jeszcze znajomych. B zaczeło się normalnie, ciekawe i interesujące wykłady. Z jazdami bywało różnie nie miałem problemów poza ruszaniem pod góre i łukiem. Instruktor nie był cierpliwy często krzyczał, ale mnie to nie deprymowało. Mogłem zadawać pytania byle nie głupie. Mówił, że mam słuchać jego, a wtedy wszystko sie uda. Zdałem za 3, a to w większości była moja wina, chociaż mam wrażenie, że instruktor mógł sie bardziej postarać.

    Potem C, wybór szkoły jak jak również instruktora oczywisty:) wykładów nie było dostałem tylko CD, ale nie odczuwałem potrzeby ich organizowania. Ta kategoria sprawiła mi dużo mniej problemów, więc z instruktorem lepiej sie rozmawiało:) czasami coś tam sobie krzyczał jak to on, ale ja robiłem swoje nie słuchając go:) Gdy zbliżał się egzamin sprowadzili dwa razy MANa z LBN takiego samego jak teraz mają. Wszystko na nim przećwiczyłem. Nigdy nie zapomne jazdy nim do LBN poczułem sie jak tracker:) A egzamin poszedł nerwowo dzięki egzaminatorowi, ale zdałem.

    CE było dosyć spontaniczne znalazł sie sponsor dostałem rabat w PZM wiec się zapisałem. Niestety musiałem zmienić instruktora chociaż ten okazał sie jeszcze fajniejszy bo spokojny i opanowany. Spotkałem się z nim na pierwszej jeździe wszystko wytłmaczył pojechaliśmy na miasto, następnie zostawił klucze i się zaczeło coś co można określić "hulaj dusza piekła nie ma". Czyli jazdy po placu do znudzenia, nikt mnie nie kontrolował sam nie wiem ile godzin jeździłem wydaje mi sie, że przynajmniej 60. Przez cały marzec codziennie tłukłem sie po placu:) Czasami wpadał instruktor i jechaliśmy na miasto. Przed egzaminem miałem 2h w cenie kursu na egzaminacyjnym Mercedesie. Nie miałem problemów ze zmianą samochodu. Ale tamtejszy instruktor mnie trochę oszukał kazał jeździć po łuku i miał za chwilę przyjść miałem poćwiczyć resztę manewrów. A przyszedł, ale po godzinie pojechaliśmy na miasto i koniec. Poza łukiem nic nie przećwiczyłem, gdy zaczełem się z nim kłócić o sprzeganie to powiedział zebym następnego dnia był przed 7 to zorganizuje taki pokaz dla jeszcze paru chłopaków. Na egzaminie nie miałem z niczym problemu, ale to chyba zasługa tych licznych godzin za kierownicą stara:).

    Podsumowując moje szkolenia były tak po środku pomiedzy Twoimi a Walpa. Nie było rewelacyjnie, ale też nie mogę narzekać

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojoj, ale poemat stworzyłem, sorry za błędy jeśli są nie chciało mi się tego czytać i sprawdzać:) Jeśli chodzi o CE to już chyba nie będziesz miał wyboru między naczepą i tandemem bo to pierwsze jest zdecydowanie łatwiejsze. Jeśli chodzi o D to chyba najlepszy jest PKS. w Miodziu mnie trochę wyrolowali z tymi dwiema godzinami Mercedesem i nie mam do nich zaufania.

    Zazdroszczę Ci tych planów ja też chce mieć A i D ale droga do tego na razie daleka:( Na 5 lat będę miał związane ręce:( A kto wie co po studiach przyjdzie mi do głowy może rzucę całkowicie samochody i zajmę się inną dziedzina. Nie chcę żeby się to tak potoczyło, ale różnie bywa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak masz jeszcze jakieś pytania to może weź moje gg od Walpa to nie będe musiał pisać kilometrowych tekstów:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za relacje z Twojego kursu :)

    Jeśli chodzi o C+E to właśnie skłaniam się nie ku naczepie lecz tandemowi. Po pierwsze - ten Mercedes jest w "średnim" stanie technicznym. Po drugie, jedni mówią że lepiej tandemem, drudzy że naczepą ... sam już nie wiem ... Po trzecie - fajnie jeździło mi się solówką a i miałem okazję ciągnąć przyczepę :)

    A co do planów - A to się bardzo szybko robi - jest tylko 20 godzin i gotowe :)

    W przypadku D, gdy posiadasz już C jest tylko 30 godzin - więc można też w miarę sprawnie przez to przejść :) Z tym, że (ponoć) egzamin na D jest bardzo trudny. M.in z powodu pana B, który - jak wszyscy wiemy - jest bardzo wymagający. Mój kolega z firmy niedawno zdawał D - będę musiał go jeszcze raz dokładnie wypytać co i jak. Pamiętam tylko, że jest tam sprawdzanie gaśnic, wyjść awaryjnych i wiele innych ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdaje się, że tu i uwdzie na świecie są eksploatowane poduszkowce. Prawo jazdy kategorii P tez przed tobą ??? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mercedes jest w świetnym stanie w porównaniu ze Starem którym się uczyłem:) to dopiero był grzmot wspomaganie prawie nie działało, a nawet jeśli to i tak nie oczuwałem tego. Układ kierowniczy miał takie luzy, że machałem kierownicą jak głupi w lewo i prawo starając się utrzymac go na drodze. Gdy wrzuciłem 5 na Litewskiej pod góre(więcej biegów nie ma) silnik cały się trząsł i nie miał zupełnie ochoty przyspieszać. Mimo to doskonale wspominam ten samochód, a teraz podobno przeszedł remont więc pewnie nie ma tylu atrakcji z nim co kiedyś:)

    Jeśli chodzi o wyższość naczepy nad tandemem:

    - bardzo proste jest sprzeganie można sie nawet odwrócić i patrzeć przez tylną szybę
    - przy prostopadłym tyłem moża również upewnić się patrzac przez szybe gdzie naczepa jedzie, a w tandemie masz do dyspozycji tylko lusterka.
    - skrętna oś w naczepie moim zdaniem jest sporym ułatwieniem bo nie trzeba mocno kręcić kierownica cofając do tyłu
    - skrzynia ma tylko 6 biegów, a używa się tylko 2,3,4,5
    - cały zestaw jest krótszy od tandemu, ale to akurat nie robi wielkiej różnicy

    Wybór należy do Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. 1. Khm... jeśli ktoś ma C, to robiąc D ma 40 godzin praktyki a nie 30.

    2. Przy autobusie jest sporo rzeczy do pokazania - poza klasycznymi światłami i płynami dochodzą: koło zapasowane, apteczka, 2 gaśnice, wyjścia awaryjne, młotki do rozbijania szyb, zamocowanie foteli, lusterko wewnętrzne, zasłonka za miejscem kierowcy, oświetlenie wnętrza, oświetlenie schodów, zamknięcie drzwi i luków bagażowych, tabliczka z liczbą miejsc siedzących i stojących. Jeśli egzamiantor będzie chciał wszystko, to 15 minut sprawdzania. Ale poza tym nie ma większych problemów.

    3. Nie potrafię porównać, ale faktycznie większość głosów np. na Wadze Cieżkiej opowiada się jednak za wyższością zestawu z NACZEPĄ nad przyczepą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Miało być: "koło ZAPASOWE" - nie wiem skąd mi się wzięło "zapasowane" ;)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja napisałem że 30 ? :/ Pomyłka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam tu o pomyśle robienia kursu operatora koparko-ładowarki lub prawa jazdy uprawniającego do kierowania poduszkowcem:) A może by tak ... patent żaglarza?:)

    OdpowiedzUsuń