wtorek, 22 grudnia 2009

Przedświąteczny strach ...

Po kilkudniowym zwolnieniu tempa pracy, pod koniec roku znów rozdzwoniły się telefony. I jak zawsze, w ciągu 3 dni kilkoro kursantów chciałoby mieć jazdę. Jak wcześniej był luz i mogłem jeździć - to nikt nie potrzebował ...

Więc dziś zacząłem od 8 rano. Na szczęście, mróz mniejszy więc i skrobania mniej, a silnik szybciej się rozgrzewa. I bardzo dobrze, bo pierwsze godziny pracy dziś z kursantką, której nawet na suchym asfalcie jazda po prostu się "nie klei". Nigdy wcześniej nie prowadziła, więc mimo 12 wyjeżdżonych godzin nadal popełnia podstawowe błędy. A jednym z nich jest pomyłka gazu z hamulcem.
Na jednym z pierwszych dziś skrzyżowań skręcamy w drogę po prawej stronie (na lewoskręty jeszcze nie czas), na której mamy sporo pieszych. Pani A - bo o niej mowa - zauważyła ich, lecz znów pomyliła hamulec z gazem. Efektem tego było to, że auto zawyło niemiłosiernie głośno. Na szczęście silnik już nieco się rozgrzał, więc te 6000 obrotów jakoś przeżyje ... Ja tymczasem, spodziewając się tego szybko wciskam sprzęgło i wyhamowuję pojazd przed pasami. Piesi wydają się być "lekko" zaniepokojeni :)

W ciągu kilkudziesięciu następnych minut sytuacja powtarza się kilkukrotnie. Mało tego - w sytuacjach "podbramkowych" - kiedy muszę interweniować A walczy nie tylko z pojazdem ale i ze mną. Trzyma kierownicę tak mocno, że muszę łapać ją prawą i lewą ręką. Jak do tej pory, tłumaczenia mało pomagają.

Po dwóch godzinach jestem wyczerpany, jakbym jeździł już z 10 godzin. następuje zmiana kursanta - który jest już na innym poziomie i mogę nieco odetchnąć. Plac, parkowania i ... dla ciekawości zmierzyłem dziś ile robię kilometrów w mieście, które jest zakorkowane. Jazda (a raczej stanie w korkach) plus plac manewrowy, sporo parkowań i zawracań i dało ... 15 kilometrów w ciągu dwóch godzin ! Sam nie sądziłem, że aż tak mało można zrobić jeżdżąc 120 minut ... Co prawda akurat sporo tłumaczenia było na placu, ale jednak to i tak bardzo mało.

14 komentarzy:

  1. ciężko z nią będzie, oj ciężko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najprawdopodobniej masz rację.

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja myślę, że tak około 20 godziny będzie jezdzić dobrze :D ja też na początku myliłam hamulec z gazem przed przejściem dla pieszych, ale na szczęscie doszłam do wprawy :D i pod koniec kursu instruktor powiedział, że jestem jego najlepszą kursantką :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, jak w życiu: czasem chciałoby się dodać gazu, a tu znów nie wiadomo skąd ten hamulec....

    OdpowiedzUsuń
  5. Zobaczymy czy przy 20 godzinach będzie dobrze - chciałbym :)

    Czarcie - hamulec to trzeba w ogóle wyłączyć !

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś zastanawiałem się jaki ma sens jazda w godzinach szczytu, gdy się więcej stoi niż jedzie? Oczywiście i do takiej sytuacji kursant musi przywyknąć, ale co za dużo to niezdrowo:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jazda taka również jest potrzebna. Gdzie jak gdzie, ale w bardzo gęstym ruchu aby przeżyć trzeba umieć współpracować z innymi, ponieważ jeden jest uzależniony od drugiego.
    Trzeba także samemu wykazać się kulturą, zdolnością przewidywania, myśleniem i wieloma innymi.

    Na prawie pustej drodze jest inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się, też kiedyś myślałam, że marnowałam cenny czas w korkach a okazało się, że było to bardzo potrzebne i teraz wykorzystuje to w samodzielnej jeździe :p Ps. Mam jeszcze pytanie z innej beczki :D czy zdarza się Tobie np coś takiego, że jak masz iść na jazdy, to Twój humor jest uzależniony od tego z kim będziesz jeździł? :D że z innym nastawieniem podchodzisz do jazdy z różnymi osobami, czy poprostu traktujesz wszystkich tak ogólnie? Pozdrawiam! Wesołych Świąt życze!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś, jak zaczynałem pracę w tym zawodzie to faktycznie, coś takiego było. Dziś traktuję to inaczej. Nie ma znaczenia z kim jeżdżę, mam pewien program i dążę do jego realizacji.

    PS. Sorry za takie opóźnienie w odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  10. 15 km na dwie godziny, widzisz? Niedawno rozmawialiśmy o tym heheheheh ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, m.in dlatego zmierzyłem ile ja robię km w czasie godziny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. aha ;) no jakoś tak mnie to zawsze interesowało :) aaaj dzisiaj 250 km za mna :D ale mój tatuś okazał sie mniej wyrozumiały od instruktora :p może dlatego, że brakowało mu tego środkowego pedała z prawej :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojcowie tacy już są ... Ale - trzeba pamiętać że to kierowca o wszystkim decyduje ;-)

    OdpowiedzUsuń