środa, 11 lutego 2015

Wypadek w... kuchni

Po dziewięciu godzinach pracy, w końcu wracam do domu. Ponieważ w lodówce hula wiatr, postanawiam ugotować coś...np. zupę cebulową. Łatwizna, chyba nawet idiota potrafiłby ugotować zupę. Kupuję niezbędne składniki i szybko zabieram się do roboty. Mam mniej niż godzinę, bo o 19 muszę jeszcze wyskoczyć na jedną lekcję do koleżanki. Czas mnie pogania, chaos ogarnia mnie i moją kuchnię. Jak zwykle wszystko robię "na oko", nie mam czasu na próbowanie, bo już powinienem wychodzić z domu!

W ostatnim momencie zdejmuję zupę z ognia i wybiegam na lekcję do koleżanki, która na szczęście mieszka w bloku obok. Oczywiście nie mam czasu na robienie grzanek (nie znoszę tych kupnych, moje są otoczone ziołami, skropione czosnkową oliwą i podsmażone na rumiano), cebula zdaje się powinna być bardziej podduszona (nie smakuje mi twarda, choć możliwe że taka właśnie powinna być w zupie), ale trudno - czasu brak i gołym okiem widać mnóstwo niedoróbek. Po powrocie próbuję zupę - okropna! Pozbawiona smaku, ledwie zjadliwa :( Dobrze że nikt do mnie nie przychodzi, bo nie miałbym czym poczęstować :P Jak się okazuje, nawet tak prostą rzecz jak zupę można zepsuć, tak - ja potrafię zepsuć wszystko. W zasadzie, to sam nie wiem na co liczyłem - coś przyrządzone w ten sposób nie miało prawa być smaczne. Dobrze, że nie robiłem w tym czasie drugiego dania, a zupy mam tylko trzy porcje, więc jakoś to "przełknę"...


Wieczorem odbieram maila od zaprzyjaźnionej kursantki, która chwali się samodzielną jazdą - miło, choć tyle dobrego mnie dziś spotkało... Od zawsze wierzyłem, że będzie dobrze jeździć i że się bardziej odważy, teraz zdaje się że i ona w końcu zaczyna wierzyć w siebie :)

Na koniec upajam się ... cudownie pięknym głosem Doroty Miśkiewicz w utworze Lions (płyta Ale). Odkryłem, że poszczególne motywy są lepiej odbierane na słuchawkach niż na moim nieco starym już zestawie audio. No tak, zapomniałem że to wysokiej jakości słuchawki używane m.in. w studiach radiowych...kosztowały krocie, trochę je zaniedbałem chowając daleko w szafie. Czyli tym razem sąsiedzi nie będą męczyli się przeze mnie :))


16 komentarzy:

  1. Czy Ty przypadkiem nie jesteś zbyt surowy dla siebie?:) Już sama próba ugotowania czegokolwiek jest godna podziwu:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie. Ja od dawna gotuję trudniejsze rzeczy :D

      Usuń
    2. To znaczy, że ta dzisiejsza zupa to był wyjątek od reguły:)

      Usuń
    3. Niby tak, choć ja tak czasem mam że potrafię zepsuć tak łatwą rzecz.

      Usuń
    4. Nie należy się tym przejmować, trzeba ugotować nową zupę w bardziej sprzyjających okolicznościach:)

      Usuń
    5. Taaaa, czyli za mniej więcej miesiąc :D

      Usuń
    6. Może warto poczekać?:)

      Usuń
  2. Eee... to tylko zupa. I nawet nie było na miejscu nikogo, kto mógłby ci spuścić łomot za to, że niesłona :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gorzej gdyby była za słona :P

      Usuń
    2. Hebius - jeszcze tego by brakowało :D
      Angina - w sumie chyba tak...

      Usuń
  3. wbrew pozorom zupa cebulowa nie jest łatwą do ugotowania potrawą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja jestem facetem, a faceci są lepsi w gotowaniu od kobiet :P

      Usuń
    2. I skromność przed wszystkim:)

      Usuń
    3. udowodniłeś tą zupą, że są jednak wyjątki od reguły :P

      Usuń