Dziewczyna jest pod sporym wrażeniem, jak mówi śniło jej się że jeździła po tym mieście, że co chwilę na nią trąbili i że byliśmy takim "popychadłem". W dodatku jej znajomi pukali się w czoło, gdy dowiedzieli, że wybiera się na trzy godziny w trasę i inne miasto. W ich mniemaniu nie warto na to tracić godzin, bo raz że szkoda czasu na trasę, a dwa - że w tym innym mieście nie będzie zdawała egzaminu, więc po co tam w ogóle jechać?!
Co za prymitywizm. Na szczęście M nie posłuchała i potwierdziła, iż to ja mam rację. Jechała nieco wolniej niż A (zmieniali się co jakiś czas), maksymalnie 90 km/h, ale w mieście "szalała" na całego! Rozluźniona i uspokojona robiła to, co już do tej pory umiała, nikt na nią nie trąbił i nie popychał. Zupełnie inaczej to sobie wyobrażała, o wiele gorzej. Wysiadła zachłyśnięta szczęściem jazdy po dużym mieście, i chyba tylko mój ograniczony czas spowodował że musieliśmy skończyć. Bo wysiadając powiedziała: ja nie chcę do domu, ja chcę jeździć!
miasto, z rejestratora |
W mieście porusza się tak, jakby znał te miejsca od małego. Prawie nic mu nie podpowiadam, fajnie czyta oznakowanie i bez wahania pokonuje kolejne kilometry. Uśmiech nie znika z jego buzi, jest szybki oraz nie arogancki (często jest tak, że po kilkunastu minutach jazdy po innym mieście kursant widzi że to nic tak trudnego jak myślał, i zaczyna jeździ byle jak, staje się bezczelny i obojętny na moje uwagi). A jest grzeczny, rozmowa z nim odbywa się na wysokim poziomie - dokonałem dobrego wyboru proponując akurat tym kursantom taką wycieczkę :)
Odbiera go ojciec który był akurat w mieście załatwiając swoje sprawy. A wysiadł zachwycony, zapewne całą drogę powrotną opowiadał ojcu o swojej jeździe. I mam nadzieję że to samo opowie swoim znajomym rówieśnikom, którzy na oczy nie widzieli trasy/czwartego i piątego biegu, a na prędkościomierzu więcej niż 50!
pan przebiegający na czerwonym, z rejestratora |
Muszę częściej organizować takie wyjazdy. Kursanci sporo się uczą, a przy okazji mają mnóstwo frajdy :)) Oboje przejeździli po około 80 km, mnie kosztowało to trochę więcej niż zwykle, ale czy wszystko trzeba przeliczać na pieniądze?
Miło się czyta takie pozytywne opisy ;)
OdpowiedzUsuńJa też zazdroszczę twoim kursantom ;)
A co do przygody w toalecie mam koleżankę z wyjątkowym talentem do takich wpadek i często trzeba ją ratować :D
To fajnie że miło się to czyta! :)
UsuńWcale się nie dziwię, że wszyscy troje mieliście tyle frajdy i dopisywały Wam dobre nastroje:) Wszystkiego nie można przeliczać na pieniądze, czasami warto pracować dla samego zadowolenia. Podkreślam - czasami:))))
OdpowiedzUsuńDobry humor to podstawa:) I nastrÓj także :))
UsuńPrzeczytałem :)
OdpowiedzUsuńNo i co?
UsuńI nic.
UsuńEwentualnie bym zmienił "jest szybki oraz nie arogancki" na "jest szybki, ale nie arogancki"
Dzięki.
UsuńDlatego ja się cieszę, że moje OSK było w mieście powiatowym, a na jazdy "miejskie" musieliśmy jechać trasą do miasta wojewódzkiego :) Na każdej lekcji miałam ~40 km trasy :)
OdpowiedzUsuń