7 i 8 godzina z rzędu. Niby nie wiele, a ja zmęczony jakbym pracował na budowie. Z głośników sączy się smooth jazz (jakaś audycja w trójce z przyciągającym głosem Kydryńskiego), który choć trochę poprawia mój nastrój, za oknem powoli robi się ciemno, ale pojazdów w ogóle nie ubywa. Za kierownicą siedzi J. - dwudziestoparoletnia kursantka, na koncie ma już 18 godzin. Jest trochę przestraszona i zestresowana (jak twierdzi). Męczy mnie ta jazda o wiele bardziej niż inne, choć z drugiej strony dziewczyna jest sympatyczna i nawet miła.
Niestety, pomimo tej ilości godzin o wszystko pyta, nawet o te najbardziej banalne i proste rzeczy, ale ustaliliśmy, że nie czas jeszcze na usamodzielnienie i że nadal odpowiadam i pomagam w każdej sytuacji. Zresztą, jak twierdzi J., gdy się nie odzywam to ona się mocno stresuje (i wtedy jazda jej nie wychodzi)...
Złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy...
Zamiast puszczać smooth jazz proponuję nagrać i odtwarzać Twój głos, powtarzający "wszystko było dobrze, wszystko jest dobrze, wszystko będzie dobrze":)
OdpowiedzUsuńAle to nie poprawi mi nastroju. A smooth jazz taaaaak! :)
UsuńOt, egoista:) A kursantka?
UsuńAle ona jest w aucie na godzinę, góra dwie! :)
Usuń