Od kilku tygodni w mieście zasadnicza zmiana dla kursantów. Ulica, na której do tej pory najczęściej było robione zadanie hamowania do zatrzymania w wyznaczonym miejscu została zamknięta. W zamian drogowcy ustawili ograniczenie prędkości do km/h na jednej z najbardziej ruchliwej miejskiej arterii.
I co dalej? Ano to, że w takich warunkach prawie dostaję palpitacji serca, kiedy kursant robi właśnie to zadanie. Przypomnę, że polega ono na rozpędzeniu auta do co najmniej 50 km/h oraz łagodnym, płannym hamowaniu.
Na razie wszystko jest ok, tył mojego samochodu jest jeszcze cały. Najczęściej kierowcy z tyłu są totalnie zaskoczeni naszym "manewrem" zatrzymania. A jak to potoczy się dalej? Niezbyt to widzę...
Dbaj o swoje serducho:)
OdpowiedzUsuńStaram się...
Usuń