stare zdjęcie, gdy byłem młody i piękny ;-) |
Wydaje mi się, że chyba dobrze się do tego przygotowałem. Szef gdy usłyszał że chciałbym zakończyć współpracę z lekka zaniemówił. Na jego jak zwykle tajemniczej twarzy zarysowały się linie chyba zdziwienia, zaskoczenia. Pewnie myślał, że "mimo wszystko" zostanę i będę dalej pracował. Choć z drugiej strony, na pewno musiał się domyślać że długo to wszystko nie pociągnie. Trudno mi cokolwiek na ten temat napisać, chyba niewiele osób w firmie w ogóle zna intencje szefa.
Na czas mojego odejścia w firmie złożyły się jeszcze dwie inne. Tydzień wcześniej odszedł inny pracownik, a w tym samym dniu co ja wypowiedzenie złożył jeszcze inny. Nie rozmawialiśmy ze sobą, więc chyba dla każdego z nas było to spore zaskoczenie (jak już pisałem, na ogół nie rozmawiam o takich sprawach ze współpracownikami).
Prócz zaskoczenia i lekkiego zaniemówienia szef zareagował ze stoickim wręcz spokojem. Powiedział, abym dopilnował jedynie formalności. Nie było ani dziękuję, ani powodzenia, ani idź do diabła. Po kilkunastu sekundach rozmowy w cztery oczy pożegnaliśmy się zwykłym "do widzenia", po czym udałem się do działu kadr aby "dopełnić formalności".
Panie, które tam pracują o mało nie dostały zawału jak się dowiedziały, że przyszedłem złożyć wypowiedzenie. Wtedy dowiedziałem się, że w tym samym dniu oraz tydzień wcześniej dwie inne osoby też odeszły. Panie akurat miały temat odejścia pracowników "na tapecie", więc poszło szybko i bezboleśnie.
Od tamtego czasu w firmie pojawiłem się może ze trzy razy. Po odbiór PIT-u, po odbiór świadectwa pracy i po to, by oddać jedną rzecz którą miałem z firmy. Był to taki dość spory rozkładany baner reklamowy, którego kiedyś używałem będąc reprezentantem firmy w terenie. Głupio byłoby wywalić to do śmietnika, gdy w firmie może się im przydać. I pomimo tego, że przeszedłem do innego pracodawcy - również w zawodzie nauki jazdy - myślę że to zwykła uczciwość.
Dziś ból brzucha jest rzadszy. Sytuacji nerwowych jest tylko tyle, ile sprowokują kursanci. Na linii szef - ja nie ma już stresu. Wynagrodzenie jest na czas. Bardzo punktualnie. Sytuacji niejasnych brak. To o 180 stopni odwrotnie niż wcześniej. Swoją drogą, czym tu się stresować? Niektórzy idą na wojnę, tracą pracę - jedyne źródło dochodu, chorują na nieuleczalne choroby... to są dopiero problemy - nie to co moje - prawda?
Prócz nauki jazdy wciąż mam "dodatek" w zupełnie innej branży (pisałem o tym kiedyś w kontekście potrzeby większej ilości pracy po godzinach), oraz kilka prywatnych zleceń które zapełniają mi prawie cały czas od poniedziałku do piątku. Sobota, niedziela - jest tylko dla mnie. A w zasadzie dla nas.
*** *** ***
I jeszcze coś. Po kilka dniach od wypowiedzenia szef zadzwonił do mnie. Jak się domyślacie, po co? Jakieś pomysły? Ha, odpowiedź w kolejnym wpisie :)
Brak komfortu psychicznego w pracy jest równie obciążający jak śmiertelna choroba, doświadczyłam jednego i drugiego...
OdpowiedzUsuńA co do szefów to; w trakcie urlopu zdrowotnego, już pod koniec jego trwania, orzeczono u mnie chorobę zawodową, co uniemożliwiło mi powrót do pracy i skutkowało natychmiastowym wypowiedzeniem. Moja szefowa nie raczyła wypłacić mi sześciomiesięcznej odprawy, która przysługiwała mi w takiej sytuacji. O tym, że mi się taka należy, dowiedziałam się od prawnika, jak wystosowałam bardzo oficjalne pismo, takie jak mi poradził prawnik, to szefowa się obraziła, bo ona ponoć nie wiedziała, że taka odprawa mi się należy. W jakiś czas potem starała się mnie nie zauważyć, chociaż kręciłyśmy się dłuższy czas po ogrodzie botanicznym i natykałyśmy się na siebie. Jak widzisz Tomku szefowie, są tacy jacy są...;)
Bardzo dobrze, że zmieniłeś pracę, na mniej stresującą :)
UsuńNo to współczuję Mario, mam nadzieję że dobrze się skończyła ta historia z odprawą?
UsuńTak, skoro mi się ta odprawa należała, to szefowa nie miała innego wyjścia jak mi ją wypłacić :)
UsuńNie ma co się porównywać do innych. Każdy stres na dłuższą metę wyniszcza. Skoro teraz jest Ci lepiej, to dobrze.
OdpowiedzUsuńMnie osobiście jakiś czas temu rozwaliła wypowiedź młodego człowieka - "tobie to dobrze, w tak młodym wieku jesteś emerytem". W pierwszej chwili pomyślałem, że chętnie mu, kurwa oddam ten pieprzony wózek z pakiecie z bólem a ja pójdę popracować, ale wiem, że pierdolnął to nieświadomie. Osobiście brakuje mi nawet tych idiotów, na których można byłoby się powydzierać. (uśmiech)
Chyba dość często porównuję do innych. Ale fakt, że każdy stres jest wyniszczający.
UsuńA ten młody człowiek pewnie nie do końca wiedział i rozumiał co mówi. Pewnie myśli, że w takim wieku chciałby mieć już emeryturę, nic nie robić tylko leżeć przed tv itp. Ale nie pomyślał, z czym to wszystko się wiąże. Ile i co trzeba było zrobić żeby to uzyskać, nie wspominając o wózku... sorry ale to trzeba mieć sieczkę żeby takie coś mówić.
Podoba mi się to zdanie o wojnie i chorobach. Muszę sobie to przypominać, jak będę miała ochotę ponarzekać na prace, a to zdarza mi się często, mimo że nie jest wcale taka zła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Tak, rozumiem. Też mi się zdarza... trzeba docenić to co się ma - re-pozdrawiam serdecznie :)
Usuńnie mam pojęcia czego mógł chcieć ale jeśli niezależnie od siebie zwolniło się w tym samym czasie kilku pracowników to powinno mu to dać do myślenia. Ale jak znam życie nie dało. To coś jak w pracy u Lu tam też ludzie odchodzą, czasem nawet z pomocą Sądu Pracy a nic się i tak nie zmienia ...
OdpowiedzUsuńOj tak, znam nieco to co pisałaś o pracy Lu. U mnie aż tak źle nie było, choć... mniejsza o to :)
UsuńVery well that you changed your work Tomek!
OdpowiedzUsuńWishing all the best in your new job!
Enjoy your day!
Dimi...
Thank you Dimi, have a nice evening! :)
UsuńFajnie móc odejść ze stresującej pracy do fajniejszej. Niech się dobrze układa jak najdłużej!
OdpowiedzUsuńTak, móc odejść. Ile to ja się zastanawiałem, rozmyślałem, analizowałem zanim podjąłem decyzję... :((
Usuń