czwartek, 19 listopada 2009

Piękna i bestia

Od pewnego czasu pracuję z kursantką, która uważa się za bardzo dobrego kierowcę. Na początku jazd, przypominałem o konieczności zatrzymywania przed znakiem STOP. Banał ? Kursantka jest oczywiście po wszystkich wykładach, więc powinna to wiedzieć ? Tak mi się wydaje ... Więc, na około 10 godzinie jazdy gdy postanowiła się nie zatrzymać (znów), zamiast przypominać sam zatrzymałem pojazd. Efekt ? Pasy zatrzymały jej ciało, ale głowa znacznie pochyliła się nad kierownicę. I to nie wszystko. Dostało mi się (!) za ostre hamowanie (wow). Bo - jak to stwierdziła kursantka - mi to każesz łagodnie hamować, a sam hamujesz  od razu do dechy ! 

O rany, czy ona czegoś nie pomyliła ? Po prostu piękna kursantka i instruktor-bestia !

Więc zatrzymałem auto za skrzyżowaniem (i znakiem stop) i wyjaśniłem to co nie było dla niej oczywiste. Mianowicie - albo zacznie słuchać i stosować w praktyce posiadane wiadomości, albo koniec. Doszło do mało przyjemnej wymiany zdań (której tu nie przytoczę ;P), po której ustaliliśmy mającą nastąpić poprawę. Jej poprawę, nie moją oczywiście.

I przez kilka godzin było nieco lepiej, aczkolwiek zawsze  było słychać jej narzekanie na instruktora.

Niestety, wczoraj i dziś dalej to samo. Gdy mówię ze się nie zmieści, ona na siłę próbuje. Gdy wciska się przed nadjeżdżające auta jest wszystko w porządku. Ale gdy jej ktoś wyjedzie, już lamentuje ! Zero samokrytycyzmu. Podobnie jest z tzw zieloną strzałką. Ile można powtarzać że konieczne jest zatrzymanie pojazdu przed sygnalizatorem ? Ostatnio owa kursantka wpadła na pomysł, że skoro już tak się czepiam tej strzałki, to zatrzyma się i poczeka na pełny sygnał zielony.

Bardzo męczy taka jazda. A jutro kolejne dwie godziny. Chyba oddam ją do bezkompromisowego kolegi, po którym - być może - zauważy ile jeszcze nie umie. Skoro ja nie jestem autorytetem choćby w najmniejszym stopniu, może to jej pomoże zrozumieć sytuację w jakiej się znajduje ?

A więc ... jutro, lub w sobotę zdam relację :)

5 komentarzy:

  1. Takich osób jak ta pani chyba nie brakuje:)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, zwykle ludzie współpracują, w końcu dążą do zdania egzaminu ...

    OdpowiedzUsuń
  3. hyhyhy udana ;p serio "dobry" kierowca :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No - jak widać niektórzy mają dobre samopoczucie niezależnie od sytuacji ...

    :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie się wydaje, że to jest taki typ człowieka, że na tę zarozumiałość może coś poradzić tylko egzaminator. Jak ją obleją kilka razy, to się nauczy. Niestety.

    Ale jest możliwe też drugie wyjście. Może ona dobrze wie, jak trzeba jechać na egzaminie a jazdę eLką traktuje jako zawracanie głowy, bo przecież ona dobrze wie, jak jeździ jej tata i jak jeździ jej chłopak/narzeczony/mąż. Może więc spotkać cię panie instruktorze i taka niespodzianka, że ta pani zda za pierwszym razem, bo na egzaminie będzie grzeczna jak należy.

    Ale gdybym miał stawiać na coś, to chyba jednak na pierwszą wersję ;P

    OdpowiedzUsuń