piątek, 20 listopada 2009

Pod lupą ;-)

Dziś na jedną z godzin jazd umówiony był Łukasz - kierowca posiadający już uprawnienia od pewnego czasu. Umówiliśmy się, że zrobimy egzamin wewnętrzny. Krótka charakterystyka:

- osoba zdająca - Łukasz, lat ... (młodo wygląda);
- posiadane uprawnienia - B/C/C+E od ... (brak danych, ale chyba od urodzenia ;P);
- cel spotkania - zmierzenie się z obowiązującymi przepisami dla kandydatów na kierowców w zakresie kategorii B prawa jazdy - egzamin wewnętrzny;

Ponieważ rozpoczęliśmy jazdę przy ośrodku, skierowaliśmy się w stronę placu manewrowego w celu wykonania obowiązujących tam zadań. Po krótkiej chwili dotarliśmy w żądane miejsce i ...

PLAC MANEWROWY

1) przed wylosowaniem pytam od czego zaczynamy, kursant bez zająknięcia wyrecytował pełną nazwę zadania (zwykle większość nie wie co odpowiedzieć, plącze się i bardzo myli);
2) wylosowane elementy - sprawdzenie poziomu płynu chłodzącego i sprawdzenie działania świateł kierunkowskazów (bezbłędnie);
3) przygotowanie do jazdy - tu zawsze proszę osobę egzaminowaną o poinformowanie kiedy zakończy te wszystkie ustawienia itp. Mam wtedy możliwość np sprawdzenia ustawienia lusterek zewnętrznych - Łukasz poprawnie przygotował się do jazdy, więc wytłumaczyłem jakie jest kolejne zadanie (jazda pasem ruchu);
4) jazda "po łuku" - byłem tego bardzo ciekaw, ponieważ Łukasz był na naszym placu pierwszy raz, więc nie znał go ani trochę ! Zadanie wykonał prawidłowo, więc wsiadam do pojazdu i omawiam najważniejsze elementy z jazdy w ruchu drogowym (ruszanie na wzniesieniu realizujemy po wyjechaniu z obiektu);
5) po krótkim omówieniu najważniejszych elementów i zadań czekających na niego w ruchu drogowym proszę o przygotowanie do jazdy i ... jedziemy
6) Łukasz nie włącza świateł, więc po wyjechaniu z obiektu (a jeszcze przed drogą publiczną) proszę o zatrzymanie pojazdu, po czym ponownie mówię o konieczności przygotowania się do jazdy w ruchu drogowym - tu kursant włącza światła mijania, wyjeżdżamy na drogę publiczną;
7) ruszanie na wzniesieniu z użyciem hamulca awaryjnego poprawnie, jedziemy dalej;

RUCH DROGOWY

1) pierwsze ograniczenie prędkości do 30 km/h, a na liczniku prawidłowe 28-30 km/h - ogólnie bardzo prawidłowa dynamika jazdy. Tam gdzie można jedziemy w granicach 45-50 km/h, tam gdzie jest 20 km/h prędkość odpowiednio mniejsza;
2) właściwe zachowanie w stosunku do niechronionych użytkowników dróg - mam na myśli tu akurat pieszych. Zwróciłem już na to uwagę przed rozpoczęciem egzaminu, a kursant konsekwentnie obserwował rejony przejść dla pieszych i zwracał na nich baczną uwagę;
3) przejazd przez bardzo małe "rondo" nie stanowił żadnego kłopotu. Muszę przyznać (co chętnie czynię), że rzadko kiedy zwalniają kursanci przed tym skrzyżowaniem (zwykle się gubiąc). Tu duży plus dla Łukasza;
4) następnie przejazd przez ścisłe centrum miasta - czyli strefy zamieszkania, nakazy, zakazy, długie przejścia dla pieszych i bardzo wąskie i zastawione pojazdami uliczki. Na jednej z tych najwęższych akurat po naszej stronie był cały rząd zaparkowanych aut, a z przeciwka co chwilę ktoś nadjeżdżał. Bardzo dobra sytuacja do oceny zachowania osoby zdającej - może zechce odjechać od zaparkowanych pojazdów i stworzyć zagrożenie/wymusić pierwszeństwo ? A może zechce oberwać lusterka jadąc bardzo blisko tych stojących ? Łukasz zatrzymał pojazd w jednej z luk, innym razem po prostu stanęliśmy umożliwiając przejazd pojazdom jadącym z przeciwka - znów prawidłowo;
5) kilka uliczek ze znakiem STOP - na jednym z nich prawie nie stajemy, lecz kursant dohamowuje i z 2 km/h na liczniku widnieje 0 km/h, po chwili jedno z ciaśniejszych skrzyżowań, na którym każdemu wyłącza się prawy kierunkowskaz (najpierw skręt w lewo a potem w prawo), a przy okazji bardzo blisko jest powierzchnia wyłączona - i co ? I znów dobrze, kierunkowskaz poprawiony, zaglądam w prawe lusterko czy tylne koło nie najechało na powierzchnię wyłączoną - ale wszystko jest ok;
6) ponieważ postanowiłem na końcu przeprowadzić parkowanie/hamowanie/zawracanie, jedyne czego szukałem to przejazd kolejowy. W tym celu pojechaliśmy w stronę WORD, ale ze względu na czas postanowiłem zawrócić tuż za przejazdem, na stacji paliw i powrót na jedno z miejskich osiedli
7) a tam od razu - parkowanie prostopadłe wjazd przodem - (po prawej stronie) wyjazd wyłem, potem zawracanie przy użyciu biegu wstecznego, zawracanie na skrzyżowaniu i hamowanie do zatrzymania w wyznaczonym miejscu (tu mała uwaga, ale niżej) - i na koniec jedno z trudniejszych, bardzo ruchliwych skrzyżowań i polecenie skrętu w lewo na nim. Bałem się, że będę musiał zareagować, sporo ludzi oblewa w tym miejscu - ale nie. Łukasz - poczekał chwilę i w odpowiednim miejscu ruszyliśmy - dojazd pod ośrodek i podsumowanie:

wynik pozytywny :)


Moje uwagi co do jazdy (3):

1) przy jednym ze skrzyżowań trochę zbyt długo włączony był prawy kierunkowskaz. Wg mnie, po wykonaniu jednego manewru skrętu jest zbyt duża odległość by go nie wyłączyć. Co prawda, po kilku chwilach znów był potrzebny owy kierunkowskaz. Kwestia dyskusyjna. Nie wpisałem błędu na kartę, w podsumowaniu zaznaczyłem tą sytuację;
2) po zatrzymaniu pojazdu (zadanie hamowania do zatrzymania w wyznaczonym miejscu), osoba zdająca natychmiast ruszyła. A ja nie wydałem takiego polecenia. Niemniej jednak, nie widzę tu żadnego negatywnego zachowania - zadanie zostało zaliczone, w podsumowaniu zwróciłem na to uwagę;
3) (najbardziej kontrowersyjna uwaga ;P) na drodze dwujezdniowej, o dwóch pasach ruchu dla każdego z kierunków ruchu - na zatoczce stoi autobus - my jedziemy prawym pasem, lewy jest pusty. Łukasz przed autobusem zmienia pas na lewy (omijając go szerokim łukiem)po czym wraca na prawy. Autobus cały czas stoi niczego nie sygnalizując. To bardzo asekuracyjne zachowanie, gdyż w przypadku włączenia lewego kierunkowskazu przez kierowcę autobusu, powinniśmy (w pewnych okolicznościach) ułatwić mu wyjazd z zatoczki. Fakt takiego ominięcia "na wszelki wypadek" nie traktuję jako błąd, ale w podsumowaniu zwracam na to uwagę.


I to chyba tyle. ogólnie, Łukasz (nasz stały bywalec, komentator,  miłośnik Ikarusów i chyba wszystkiego co ma koła) jeździ bardzo dobrze. Pomimo tego, że posiada już prawo jazdy od pewnego czasu, nie "nabawił" się złych nawyków, a to naprawdę nie lada sztuka w tym buszu, jakim są polskie drogi.


Przyznam, że sądziłem że jakieś "skoszenie" skrzyżowania, najechanie na ciągłą linię, nie włączenie kierunkowskazu się nam przytrafi. A to NIC ! Brawo, jazda na bardzo wysokim poziomie :))

12 komentarzy:

  1. Po pierwsze, kierowca, a nie żaden kursant!

    Po drugie, to byłem pewny takiego wyniku. Ja już Łukasza "egzaminowałem", gdy był na Śląsku, czyli na zupełnie obcym dla siebie terenie, na dodatek pełnym groźnych tramwajów :) I też zdał!

    Gratulacje dla Łukasza!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kursant, a także kierowca. Kursant, ponieważ uczestniczył (jakby nie patrzeć) w szkoleniu uzupełniającym.

    A kierowcą także, gdyż posiada już uprawnienia.

    I oczywiste - gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A wcale nie! :)

    Co więcej, powinieneś mieć dzisiaj zdjętą literkę "L" z dachu!

    Łukasz ma prawo jazdy, więc nie powinien jechać z "L" na dachu! Nie było to też "szkolenie uzupełniające", bo takie szkolenie może rozpocząć jedynia osoba, która - uwaga! - "posiada wydane zaświadczenie o ukończeniu szkoleniu podstawowego lub dodatkowego i nie przystąpiła do egzaminu państwowego na prawo jazdy lub go nie zdała" (paragraf 6 Rozporządzenia w sprawie szkolenia, egzaminowania...")

    A zatem osoba posiadająca PJ nie podlega szkoleniu uzupełniającemu i formalnie rzecz biorąc powinna jechać na własną odpowiedzialność bez "L" na dachu - tak jak jest np. w przypadku jazd na Kwalifikację Wstępną - wówczas ciężarówka lub autobus też powinny mieć zasłonięte "L".

    Zatem jednak "kierowca" a nie "kursant"!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jej !

    Jak Łukasz zgłosi protest, to wykonam ekspresową edycję ;P

    Zaś co do L na dachu - jest to tak samo kontrowersyjne co kończenie egzaminu państwowego na mieście i przejazd egzaminatora do WORD-u.

    OdpowiedzUsuń
  5. I przyznaję co do kwestii szkolenia uzupełniającego. Masz rację Walp.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech zostanie tak jak jest, faktycznie czułem się jak kursant na egzaminie:) Wcale nie było tak łatwo jak można było sądzić, bardzo męczyłem się z ograniczeniami prędkości :D A tą formułke z pierwszego zadania potrafię wyrecytować w nocy o północy, utrwaliło mi się podczas ostatnich egzaminów.

    OdpowiedzUsuń
  7. No, wreszcie ktoś jeżdzi dobrze.!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzadko to się zdarza, to fakt.

    OdpowiedzUsuń
  9. Panowie, nie można mnie porównywać do kursantów po 30h. Nie wiem dokładnie ile już mam kilometrów w kościach, szacuje, że około 20 tys. w tym większość po mieście. To raczej niezbyt dużo jak na niecałe 2 lata posiadania prawka, ale jednak jest to coś w porównaniu z 30h.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie porównujemy - Łukasz, sam widzisz jak jeżdżą ci którzy już prawo jazdy posiadają :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Po co on zdawał, skoro posiada prawko?

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest napisane na samym początku wpisu "cel spotkania" ...

    OdpowiedzUsuń