czwartek, 31 maja 2018

Zrozumienie...

Podjeżdżam pod biuro i zabieram panią na pierwsze jazdy. Kieruję sam zakładając, że tak będzie bezpieczniej i odjeżdżam w prawie puste miejsce na obrzeżach miasteczka. Zaczynam tłumaczenie, pani prawie wcale się nie odzywa, za to ja mówię za dwie osoby co najmniej - chcę jej wszystko wytłumaczyć i pokazać, bo nigdy wcześniej nie siedziała za kierownicą... Po wstępie, pokazaniu i omówieniu wszystkiego (zajęło mi to prawie godzinę) zamieniamy się i ona próbuje przygotować się do jazdy.. oto orientacyjne czasy jakie potrzebowała na:

- ustawienie fotela (na odległość) - 3 min
- ustawienie oparcia - 2 min
- zagłówek - 4 min
- wysokość fotela - 3 min
- regulacja kierownicy - 2 min
- lusterko prawe - 7 min
- lusterko lewe - 9 min
- lusterko wewnętrzne - 2 min
- zapięcie pasów sprawdzenie pozostałych elementów - 2 min


I to nie jest tak jak myślicie - że siedziałem sobie i oglądałem krajobraz za oknem. Tłumaczyłem jej cały czas co ma robić, ale...ona jakby mnie nie rozumiała?

I już prawie możemy jechać...Tzn - właśnie trwało to 34 minuty, czyli za chwilkę musimy kończyć, wszak ona nie wróci pod biuro, a tam mam kolejną osobę... Uczy się ruszania w zatoce parkingowej i tyle z jej jazdy. Ale z lekka boję się jej kolejnej jazdy...


19 komentarzy:

  1. I przypomniała mi się moja pierwsza jazda... Tłumaczenie to było na zasadzie tu są światła, tu sprzęgło, hamulec i gaz- wsiadaj jedziemy...
    I cała masa złośliwości i tekstów typu "o do lasu cię ciągnie" bo zbyt blisko prawej krawędzi jechałam. I już wiedziałam, że z tym panem to ja się nie dogadam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ciężko z takim się dogadać. Ostatnio mój kolega powiedział do kursantki przed pierwszą jazdą, że on bardzo lubi z kimś "pierwszy raz". Jak dla mnie to już nieodpowiednie zachowanie, ale może tylko dla mnie...

      Usuń
    2. No dla mnie też...
      Z tym panem jeździłam jeszcze kilka razy aż właściciel szkoły w końcu stwierdził, że coś tu nie pasuje, że za wszystko nawet znajomość znaków mam jedynki :P

      Usuń
    3. Że co? Jakie jedynki, on Ci wystawiał jakieś oceny? Nie... :D

      Usuń
    4. No na karcie jazdy (funkcjonowało cos takiego w tej szkole).

      Usuń
    5. To było coś bardzo nietypowego, u mnie nie pamiętam takich ocen...

      Usuń
    6. Bo tam były różne nietypowe zasady ;)

      Usuń
    7. Aha, rozumiem... Jednak wybór szkoły to ważny element procesu nauki :P

      Usuń
    8. Ogólnie szkoła była dobra, w końcu zdałam za pierwszym razem :P
      Chociaż na nudę nie mogłam narzekać :D

      Usuń
    9. Zawsze powtarzam że to głównie zasługa kursanta...

      Usuń
  2. no cóż ludzie są rózni dziwadła też sie zdarzają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to może ja jestem dziwadłem? :P

      Usuń
    2. Niewątpliwie jesteś :P

      Usuń
    3. ja myślę, że wszyscy jesteśmy mniej lub bardziej :D

      Usuń
    4. Jesteś dziwny Tomuś, bo mnie znosisz... :P

      Usuń
    5. Pewnie coś w tym jest... :-)

      Usuń
  3. W Katowicach na Francuskiej jest WORD. Kilka razy tam jechałem zawieźć żonę od 975 na egzam. To co tam wyprawiali kierowcy, to włosy mi się prostowały na głowie. W zasadzie zastanawiałem się czy oni w ogóle siedzieli za kierownicą i jeździli, bo jak takie pozy, jakie robili, można zrobić na egzaminie. Bym mieszkał bliżej, to bym dla rozrywki tam chyba chodził. Np. zeżreć śniadanie padając ze śmiechu jak inni jeżdżą (to chyba za duże słowo).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, zamiast współczuć to się nabija... :P

      Usuń