sobota, 15 sierpnia 2009

Egzamin teoretyczny [kat. C]


Wszystko co dobre, szybko się kończy. Mam tutaj na myśli kategorię C, której kurs który dobiegł (dojechał) do końca. Ostatnim tego objawem było wyznaczenie egzaminu teoretycznego. Ale wcześniej należało zaliczyć pozytywnie egzamin wewnętrzny.
W biurze firmy, w którym to zawsze załatwiam sprawy kursantów, podpisuję listę obecności, rozliczam się z dokumentów, tym razem czekało na mnie stanowisko komputerowe do egzaminu wewnętrznego. Nie zawracając głowy paniom od obsługi klienta, sam wpisałem wszystkie dane i ... kliknąłem na pierwszą od góry ikonkę egzaminu na "C". Jakież było moje zdziwienie po ujrzeniu pierwszego pytania ! Pierwszy raz widziałem takie trudne pytanie ! Nie pamiętam teraz o co tam chodziło, ale kliknąłem "dalej" zostawiając odpowiedź na później. Obejrzałem się dyskretnie za siebie, czy ktoś zauważył że mam z tym "mały" problem, ale na szczęście wszyscy byli czymś zajęci.
Drugie zagadnienie było jeszcze gorsze niż to pierwsze pytanie ! Oczywiście i tu nie znałem odpowiedzi i poprosiłem o pomoc koleżankę, która powiedziała tak: - "Otwórz sobie program do losowania pytań, to druga ikona od góry po lewej stronie". Druga - a nie pierwsza którą miałem przed chwilą ... Ufff ... a już się porządnie przestraszyłem że mam jakieś nieaktualne testy w domu !!! Tymczasem wewnętrzny zaliczyłem bezbłędnie i nic nie stoi na przeszkodzie, by zapisać się na egzamin państwowy w WORD.

Kilka dni po egzaminie wewnętrznym wyznaczono mi termin sprawdzianu państwowego. Razem ze mną kurs na "ciężarówkę" robi czterech innych kolegów, a dwóch z nich miało ten sam termin testów co ja, więc kilka minut po 8 rano wszyscy (w sumie było nas trzech) stawiliśmy się w WORD. Ponieważ padał deszcz, czekaliśmy na korytarzu przed salą nr 2, gdzie dokładnie o 8.30 miał się rozpocząć egzamin. Oczywiście obok nas stało z 10 innych osób (w tym akurat kilkoro moich kursantów), ale każdy egzaminator który przechodził obok nas robił lekko zdziwioną minę na nasz widok, następnie przywitał się, a kilku z nich dodatkowo pytało z jakiej okazji organizujemy "nalot" na ich ośrodek ;-)

Kilka chwil po 8.30 z sali egzaminacyjnej wyszedł egzaminator, który zaprosił wszystkich zdających do sali. On również był zdziwiony tym, że weszliśmy ze wszystkimi, ale od razu dodał że bardzo mu miło i - "Ale grupa mi się trafiła :)". Oczywiście, w bardzo pozytywnym znaczeniu tego słowa :) Pan K, u którego wiele razy byłem na egzaminie z kursantami (kat. B) objaśnił zasady przeprowadzania egzaminu, sprawdził obecność i tożsamość osób zdających i ... rozpoczęliśmy. 18 pytań i 25 minut, jednak nikt nie potrzebował tak długiego czasu. Nawet wcześniej nie wiedziałem, że na tych monitorach założone są specjalne filtry, aby z boku (tzn na sąsiednim stanowisku) nie było nic widać. Po około trzech minutach wszedł jakiś młody człowiek, ja po 4 min byłem gotowy z gruntownym sprawdzeniem swoich odpowiedzi. Chwila napięcia, na monitorze pytanie: "Czy na pewno chcesz zakończyć egzamin ?" Ale stres ! Milion myśli na sekundę, a może jeszcze raz sprawdzić, a może na któreś pytanie źle odpowiedziałem, a co będzie jak będę miał jakieś błędy ? Kliknąłem "Tak" i ... miałem 18 odpowiedzi prawidłowych. Uff ... Przez jeszcze parę sekund wpatrywałem się w wynik egzaminu. Emocje nie opadały. Spojrzenie na egzaminatora - "Dziękuję" - powiedział cichym głosem ... Ja również podziękowałem i wyszedłem z sali. Obaj koledzy też mieli identyczny wynik.

No to teraz praktyka, ale ta będzie nieco później. A teraz jeszcze na temat samej teorii. Egzaminator K to jeden z najfajniejszych egzaminatorów w mieście. Pisałem o nim na blogu już niejednokrotnie. Tu tylko potwierdził swoją fachowość w temacie. Nawet nie zaliczył wpadki przy czytaniu nazwiska czarnoskórego chłopaka, który razem z nami zaliczał testy na kategorię "B":) Fajnie byłoby trafić na niego przy egzaminie praktycznym.

Jeśli chodzi o stres, to myślę że u nas (instruktorów) wcale nie był mniejszy niż pozostałych osób podchodzących do egzaminu. Może nawet większy ? W końcu wszyscy - od obsługi klienta, przez egzaminatorów, pracowników technicznych i ochrony WORD - nas znają. A nie byłoby fajnie, gdyby komuś nie udało się zdać egzaminu ...

W tym samym dniu kolega z konkurencyjnej szkoły jazdy zdawał egzamin na kategorię C+E (tandem). Gdy już wrócił z miasta, egzaminator poprosił go o ustawienie pojazdu obok ciężarowego MAN-a. Kursant miał wycofać obok ciężarówki ustawiając się równolegle do niej, niestety przy tym manewrze niechcący zaczepił stającego MAN-a, któremu dosłownie złożył lusterko ! Jak można się domyślić ... nie zaliczył tego egzaminu.

6 komentarzy:

  1. Cóż, małe miasteczko ten Chełm. U nas w WORD jest 144 egzaminatorów /w tym 3 panie/ - małe szanse, by ktoś kogoś poznał. ;P

    Wiem, co się wtedy czuje... Nawet ten teoretyczny, do którego człowiek się przygotował, to jednak stresująca sprawa.

    To teraz czekamy na praktykę.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas nie ma nawet 14 egzaminatorów :)

    Dzięki temu każdy zna każdego, a terminy na kategorię C są w granicach do 7 dni. Fajnie ?

    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A u nas 144 ale WORD ma 6 oddziałów, czyli jakby 6 WORDÓW - po 24 na WORD, tylko że oni nie są przypisani na stałe do jednego a codziennie egzaminują w innym ośrodku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety tylko raz spotkałem pana K. na swojej drodze, a pewnie zoszczędził bym troche stresów, zdałem u niego B :)

    Powodzenia na praktyce! Daj znać jak będziesz zdawał to wpadne pokibicować:D

    OdpowiedzUsuń