czwartek, 5 listopada 2009

Etatowi "przeszkadzacze" ...

Gdzie najczęściej jeździ nauka jazdy ? - tam, gdzie najczęściej jeżdżą egzaminy.

Od pewnego czasu, egzaminatorzy upodobali sobie "sypialnianą" dzielnicę na uboczu miasta. By tam dotrzeć z WORD-u, trzeba przejechać przez centrum miasta, a jak się już dojedzie to można wiele zadań wykonać na miejscu. Bowiem jest tam podwyższenie i obniżenie prędkości, droga jednokierunkowa, skrzyżowania równorzędne i oznaczone znakami (plus z pierwszeństwem łamanym), kilka obszernych parkingów (w tym także do parkowania równoległego tyłem) i dużo miejsca do zawracania.

Codziennie zdarza się, że jednocześnie w rejon tego miejsca przyjeżdża 4-5 egzaminów. ELek jest kilka razy więcej, więc czasem dany parking jest niemal "opanowany" przez naukę jazdy. Jak na razie, nikt mi jeszcze nie zwracał uwagi z mieszkańców, np tak: "Panie, tu nie wolno się bawić ! Tu normalne auta parkują !". A czy ja się kiedykolwiek bawię jadąc z kursantem ? A że "normalne" auta parkują - to chyba dobrze. Wszak kursant może nauczyć się parkować, a po zdaniu egzaminu i on będzie tym ... hmmm ... "normalnym".

I na razie nikt nie postawił żadnego znaku typu "Zakaz wjazdu eLek", ale to chyba tylko kwestia czasu. Ostatnio miałem kursanta z owego osiedla (jak się później okazało). Tłumaczę mu, że często tu przyjeżdżają na egzaminach, że egzaminator prosi o wykonanie tego a tego zadania, opowiadam - po czym on mówi: "Wiem, codziennie widuję tu mnóstwo egzaminów. Ja  tu mieszkam". Więc zacząłem pytać, czy mieszkańcy nie protestują ... I dowiedziałem się, że owszem - jest sporo głosów iż eLki blokują przejazd, że porysują i uszkadzają zaparkowane pojazdy, że to strefa zamieszkania gdzie dzieci same chodzą, że "strach bo te eLki to wszędzie teraz jeżdżą ..."  Ale - tu kursant od razu dodaje - "Ja tych ludzi nie rozumiem. Sami to chcieliby się uczyć tam gdzie się zdaje, a tu z ogólnodostępnego miejsca chcą wyganiać innych".

Jeszcze nie widziałem, by nauka jazdy kogokolwiek zablokowała na dłużej niż 5-7 sekund (przy wyjeździe z parkowania, zawracania np). Zarzuty o uszkodzeniu innych pojazdów są - wg mnie - absurdalne. Nie sądzę, by ktokolwiek z instruktorów zaryzykował uszkodzenia także swojego pojazdu. Osobiście, nie słyszałem jeszcze o przypadku uszkodzenia innego pojazdu przy np parkowaniu.
Inny zarzut, który mówi o bezpieczeństwie pieszych w strefie zamieszkania również jest mało adekwatny do stanu faktycznego. Czy ktoś widział kiedykolwiek pędzącą naukę jazdy w strefie zamieszkania ??? Bo ja  nigdy.
Natomiast, całkowicie się zgadzam ze stwierdzeniem, że eLki to wszędzie jeżdżą - tak, bo staramy się dobrze przygotować kursantów. Ot co :)

Ale ... to chyba nie wada ?

39 komentarzy:

  1. hehe :D eLki sa wszędzie i wszędzie znajdzie się ktos kto będzie marudził :P

    i niech sie wypcha :P też sie pewnie kiedyś uczył :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie ze się uczył, ale zapomniał. A teraz udaje że od razu wszystko umiał (akurat ... ;P)

    OdpowiedzUsuń
  3. taaa :D bo on się urodził z prawkiem :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś pewien gość był tak bojowo nastawiony, że chciał mi porysować auto bo śmiałem zaparkować obok jego pordzewiałego Daewoo Tico [wow]

    OdpowiedzUsuń
  5. buhahahha :D facet antyeLka :D lol..chyba musial miec już jakąś przygodę z instruktorami :P Tomek bój się o toyke:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe, to było jeszcze jak jeździłem poprzednim autem (Corsą).

    OdpowiedzUsuń
  7. aha :P no ale takich ludzi nie brakuje i dziś :P

    OdpowiedzUsuń
  8. A wiesz, że ostatnio nikt mnie nie przeganiał jakoś ? No fakt, że w lecie nie jeździłem z otwartą szybą (klimatyzacja), więc może po prostu - nie słyszałem tych obelg ?

    :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba się uodporniłem. Z jednej strony, nie prowokuję innych, z drugiej - trzeba gdzieś ludzi uczyć jeździć ...

    A jakiś miesiąc temu po zaparkowaniu ktoś obok podpowiadał kursantce co ma zrobić by poprawić zadanie :P

    Śmiesznie było :D

    OdpowiedzUsuń
  10. buahahhha :D no to niezle:D

    poczuł się lepszy od pana instruktora:P hihihi

    OdpowiedzUsuń
  11. Taaa, i nie wiadomo jak ludzie zareagują - bo albo jest "ok", albo trzeba szybko uciekać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. no coż reakcji ludzi nie jesteśmy w stanie przewidzieć :D

    OdpowiedzUsuń
  13. a mnie na moim egzaminie praktycznym jakiś facetem przeganiał, a nawet przeklinał:D

    OdpowiedzUsuń
  14. A reakcja egzaminatora ? Była jakaś ?

    OdpowiedzUsuń
  15. tak, odkrzykiwał mu nie wulgarnymi słowami, ale nigdy w takim stresie nie wyjeżdzałam tyłem z parkowania przodem prostopadłego:

    OdpowiedzUsuń
  16. :))

    Już tu chyba pisałem, jak na pewnym egzaminie w Chełmie kursantka przy zawracaniu wjechała komuś na podwórko - musiała być niezła jazda :))

    OdpowiedzUsuń
  17. ale w sumie ten facet krzyczał ze stojącego na środku drogi auta, więc zatrzymał dla mnie ruch...
    ach:P
    zrobił to na pewno specjalnie, żebym zdała, a żeby egzaminator wkurzył się i krzyczał na mnie przez najbliższe 15 minut :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, ludzie dla podkreślenia tego co potrafią (?) nawet wstrzymują ruch. Przecież to co chcą przekazać innym jest najważniejsze !

    ;P

    OdpowiedzUsuń
  19. bo ludzie są/bywają dziwni :):P

    OdpowiedzUsuń
  20. ale przynajmniej do końca życia będę pamiętała słowa o wystającym miodzie z uszu tego wstymywacza ruchu wykrzyknięte przez egzaminatora :P

    OdpowiedzUsuń
  21. a słyszałeś o tym, żeby ktoś musiał zapłacić za postój na parkingu w czasie egzaminu, kiedy to egzaminator poszedł do szpitala chyba z jakimś zdjeciem rentgenowskim? :->

    OdpowiedzUsuń
  22. Haha, żartujesz ? Gdzie to to ?

    MEGA WOW !!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Bo wiem, ze potrafią wychodzić do kiosku (np) po ... papierosy ...

    OdpowiedzUsuń
  24. niestety nie :->
    ale pani parkingowa na moją prośbę zdecydowała się na podejście do wracajacego ze szpitala egzaminatora i zarządania opłaty:-P
    w Bielsku-Białej zdawałam. :d

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajnie trafić na takiego egzaminatora-załatwiacza sraw - gość idzie gdzieś, można się odstresować, czas płynie... A jak wróci, to będzie prawdopodobnie ucziwie oceniał i nie dążył do oblania, żeby potem ktoś np. nie odwołał się i nie zażądał odtworzenia nagrania z egzaminu ;P

    OdpowiedzUsuń
  26. Niby tak, ale osoba zdająca i tak jest w takim stresie, ze chyba nie myśli o takich sprawach ...

    OdpowiedzUsuń
  27. jakoś sobie nie wyobrażam takiego "wypadu" egzaminatora podczas egzaminu. A co w tym czasie z nagraniem? Nagrywa się kilu, kilkunastominutowy postój na parkingu,itd?

    dziwne historie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak, czasem egzamin to jedna wielka dziwna historia ...

    OdpowiedzUsuń
  29. nie wiem, nie slyszalam aby u nas pozwalali sobie na takie wypady..:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Widać, że zdałaś za pierwszym podejściem i nie zasmakowałaś co to egzamin na prawo jazdy :P

    OdpowiedzUsuń
  31. nie zdalam za pierwszym razem, a za drugim :)
    juz kiedys to pisalam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Oj, przepraszam !

    To mimo wszystko nic :D

    Ale to dobrze - przynajmniej masz dobre (?) zdanie na temat tej całej "machiny" :))

    OdpowiedzUsuń
  33. mam srednie zdanie, ale najwazniejsze ze to juz mam za soba :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Do czasu uzbierania 24 pkt (lol) ;P

    (oj, chyba sobie grabię ... :P)

    OdpowiedzUsuń
  35. chyba sobie grabisz:P

    chociaż kto wie.. różnie to w życiu bywa:)

    OdpowiedzUsuń
  36. w czasie wypadu ezgaminatora tak po prostu wyłączone jest nagrywanie, bo przecież nie moze egzaminator zostawić zdającego z włączonym silnikiem. :P
    stres w czasie oczekiwania był u mnie większy niż w czasie jechania akurat :D

    OdpowiedzUsuń