wtorek, 8 kwietnia 2014

Charakter(y)

Ona - wyjeździła w sumie bardzo dużo godzin (ponad to co w kursie), boi się prawie wszystkiego. Po pierwszych trzydziestu godzinach w ogóle się nie nadawała do egzaminu, bo większość manewrów wykonywała źle. Kompletna lipa. Egzamin wewnętrzny nie zdany (nie zatrzymanie w związku ze znakiem STOP, wymuszenie pierwszeństwa na skrzyżowaniu, nieupewnienie się o możliwości cofania i najechanie na kilka linii podwójnych).

Na szczęście, dziewczyna myśli i nie zapisuje się na egzamin, tylko bierze kolejne godziny dodatkowe. Dziś jeździ o niebo lepiej, a jutro ma egzamin państwowy praktyczny. Prócz kasy kosztowało ją to sporo trudu, stresu, nerwów i odrobinę czasu. Czy jej się uda? Prawdopodobnie tak. Egzamin teoretyczny zdała za 4. razem, mam nadzieję że praktyczny pójdzie lepiej.

On - totalnie wyluzowany, mniej więcej w wieku dziewczyny powyżej (20 lat). Już na wykładach przechwalał się, że jak tylko zda nie będzie czekał na dokument (...mandat to tylko 50 zł!...), na jazdach wg liczy się tylko dobra zabawa! W sumie, czemu nie? Przy okazji testował moją cierpliwość różnymi wybrykami i własnymi teoriami. Dziwnymi teoriami, które nie mam pojęcia skąd brał (np że bieg można wyłączyć bez użycia sprzęgła - i jest to lepsze niż ze sprzęgłem, albo to, że bardziej ekonomiczna jest jazda na luzie niż na biegu). Mniejsza o to, gość był uparty jak osioł.

Co dziwne, egzamin teoretyczny zdał za pierwszym razem! Dziwne tym bardziej, że nie wiele się do niego przygotowywał (w przeciwieństwie do dziewczyny powyżej). A więc do zabawy dołączyło szczęście. Świetnie, w piątek podchodzi do praktycznego - czy też będzie to I podejście? Zobaczymy.

2 komentarze:

  1. o tej jeździe na luzie to słyszałam :O mój tato jeździł tak z górki i mówił wtedy, że jedziemy teraz na koszt państwa :)

    OdpowiedzUsuń