Czas nadrobić zaległości z kursu jazdy autobusem - co niniejszym czynię :)
Pisałem ostatnio, że autobus ten sprawia sporo kłopotów na wąskich miejskich drogach. Pomyłka. Dopiero od kiedy jeżdżę z innym instruktorem (a jest nim Jaco - czytelnik tego bloga) - dopiero wtedy rozpoczęła się jazda wąskimi uliczkami ! Ale po kolei.
Od kilku godzin pracuję pod okiem J (wcześniejsze 12 h miałem z wspominanym wcześniej Ł). Nie chcę tutaj robić żadnego specjalnego porównywania, ale po raz kolejny okazało się, jak jest ważne trafić na dobrego instruktora. Przez 2 godziny jazdy z Jackiem dowiedziałem się i zrozumiałem - więcej - niż na poprzednich 12 h z innym instruktorem. Ł po prostu był, był fizycznie obecny. I tyle. Nie tłumaczył za wiele (nic ?), na pytania odpowiadał "tak" lub "nie". Nie sądziłem, że pomiędzy instruktorami może być aż tak duża przepaść. Oczywiście, na jazdy od teraz umawiam się tylko z Jackiem.
Za kierownicą tego wielkiego autobusu czuję się coraz pewniej, co nie oznacza że nie popełniam błędów ;-)
Epizod 1 Na pewnym skrzyżowaniu o ruchu okrężnym, na pasie obok pojawił się podobnie wielki autobus komunikacji miejskiej.- jak go zobaczyłem, skręcając w lewo trochę najechałem na wysepkę ronda :P Tak, spanikowałem i nie potrzebnie tak od niego uciekałem. Ale następnym razem będzie lepiej ! Obiecuję :) Spostrzeżenie - staram się jak mogę, mimo klimatyzacji i ogólnie niskich temperatur - wychodzę mokry po jeździe :)
Epizod 2 Jeździliśmy więcej po uliczkach w centrum miasta, ale także na tych zlokalizowanych nieco dalej. Niestety cechują się one tym, że są beztrosko porośnięte drzewami - których nikt raczej nie przycina - zwłaszcza tam gdzie są lusterka w tym wielkim autobusie :) Na jednej z ulic (info dla Łukasza - czytelnika bloga, nie poprzedniego instruktora - Lotnicza/Mościckiego) przy skręcie w lewo nie udało mi się pojechać bez dotknięcia do sporych gałęzi. Cofnąłem więc troszkę, po czym całą ulicę przejechałem środkiem - bo inaczej nie udałoby się bez uszkodzenia lusterek (fotka u góry), szyb i boku autobusu (z przeciwka akurat nikt nie jechał). Ale - za nami jechał pewien instruktor nauki jazdy - i zaczął trąbić ! Dodam, że jechał sam z tablicą L na dachu. Pół kilometra dalej wyprzedził nasz 12 metrowy autobus przez linię podwójną, bezpośrednio przed skrzyżowaniem i przejściem dla pieszych. Spostrzeżenie - chyba nie lubi firmy w której pracuję ...
Epizod 3 Udało mi przy złapać nieproszonego gościa. Wyglądał tak jak na zdjęciu (foto by Jaco). Spostrzeżenie - znów coś zepsułem ? :P (wcześniej była sprawa z hamulcem, ale może już jej tu nie wspominajmy)
Epizod 4 W centrum zaliczyłem wpadkę z ruszaniem na wzniesieniu (info dla Ł - przy cerkwi). Wcześniej jadąc na tej stromej górce miałem pusto, więc bez zatrzymywania pomknąłem dalej. Dziś musiałem się zatrzymać i pierwsze ruszenie się nie udało (zbyt mało gazu). Drugie za to było ok. Spostrzeżenie - dziwnie jeździ się autobusem po centrum - widok z góry jest zupełnie inny niż z poziomu Yarisa. O wiele bardziej cudowny ... :) Nie sądziłem nigdy, że będę miał taką możliwość ...
Epizod 5 Na jednej z węższych uliczek (ino dla Ł - Metalowa), zaobserwowaliśmy fajną sytuację. Małe auto jadące z przeciwnego kierunku dużo wcześniej zjechało na bok - na pobocze ułatwiając mi jazdę - choć wcale nie musiało, bo zmieścilibyśmy się razem - :) Kierująca - młoda dziewczyna ładnie się uśmiechnęła, a po wymijaniu pojechała dalej. Nie zawsze jest tak miło, bowiem kilometr dalej kierujący z przeciwka był wyraźnie wzburzony pokazując "fajne" gesty - no właśnie czym był wzburzony ? Nie podobało mu się że autobus jedzie z przeciwka ? Przy czym szerokość jezdni była już całkiem spora i nikt nikomu nie przeszkadzał. Spostrzeżenie - zwykle inni widząc tak spory autobus zjeżdżają z drogi - choć oczywiście różnie z tym bywa.
Epizod 6 Na placu manewrowym najbardziej polubiłem parkowanie skośne (dla niezorientowanych - wjazd przodem, bardzo łatwe zadanie) i ... zaskoczenie - prostopadłe przodem (trudne jak cholera!). Tak ! Jest to bardzo precyzyjne parkowanie, wjeżdża się dosłownie na milimetry z prędkością żółwia ! Udaje mi się wykonać to zadanie bez użycia korekty (której to możliwość wykorzystania bardzo podnosi mnie na duchu "gdyby coś ..."). Nie lubię zatrzymywania się z "łuku" (tył pojazdu po zatrzymaniu ma się znajdować w półmetrowej przestrzeni - przy tych 12 metrach trudno to wyczuć), oraz nie lubię wyjazdu z prostopadłego tyłem. Nie można wtedy wyjechać poza obszar wjazdu oraz naruszyć pachołków/tyczek. Równoległe tyłem jest ok - takie trochę nijakie. Spostrzeżenie - mimo wszystko - lubię plac, i na pewno już się go nie boję ! A co ! :)
Finish - dzień bez jazdy autobusem, dniem straconym. Rozumie mnie ten, kto kocha jazdę ...
No to można podsumować to tak: teraz już wiesz, że jazda autobusem to coś zupełnie innego niż jazda osobówką. Nawet ciężarówka tak się nie różni. A autobus to jednak inna bajka: inne tempo, inny sposób wchodzenia w zakręty, inny sposób hamowania, wolniejsze przyspieszanie. Trzeba nauczyć się innej dynamiki jazdy i pamiętać o pasażerach :))
OdpowiedzUsuńAutobus to jest to!
O właśnie, czasem zbyt szybko wchodzę w zakręty, ale tylko czasem :P No i zgadzam się - autobus to zupełnie inny wymiar jazdy.
OdpowiedzUsuńJa też muszę trochę przed egzaminem zmienić styl jazdy bo przyspieszam na full :D w zakręty też nieco za szybko wchodzę, ale na egzaminie stres nie pozwala szaleć.
OdpowiedzUsuńJaki stres ? :P Zero stresu !
OdpowiedzUsuńWiadomo, że dobry instruktor to skarb ;)
OdpowiedzUsuńTylko nie psuj już więcej autobusu, bo jeszcze kilka godzin przed Tobą ;)
Co do gabarytów.. zauważyłam, że im większym pojazdem się jedzie, tym inni kierowcy bardziej mili.. A jeśli chodzi o autobusy, to już w ogóle. Na co dzień jeżdżę małym autem i wymuszenia pierwszeństwa czy zajeżdżanie drogi przez innych kierowców są wręcz na porządku dziennym. Jak czasem przesiadam się do terenówki, to mam wrażenie, że inni mają jakiś większy "respekt" (może to złe słowo), tzn. częściej wpuszczają z podporządkowanej, rzadziej wymuszają pierwszeństwo itp.
P.S. Obiecanych, acz spóźnionych - kilka drogowych migawek z Albanii :)
Nauka jazdy w Tiranie
Nauka jazdy gdzieś w Chorwacji
Mikro-rondo (pomimo dużej ilości samochodów wbrew pozorom ruch na nim odbywał się niezwykle sprawnie i płynnie)
"Obilazak" czyli "objazd" (choć przez dłuższy czas wypatrywaliśmy jakiegoś miasteczka o tej nazwie :p)
Podziurawiony kulami znak (pozostałość po walkach bądź forma zabicia czasu lokalnej ludności, sporo takich znaków było)
A tak wygląda jedna z głównych dróg krajowych..
A na drogach wszechobecne krowy, kozy, owce i wszelkiego rodzaju inne kopytne stwory..
.. i oczywiście typowy uliczny chaos - czyli każdy jedzie jak i gdzie chce
Ale jest i autostrada (do Kosova)
Jazda w górach jest super!
Drewniane mosty
A na koniec.. idealnie obrazująca tę notkę fota z cyklu Love&Peace&Buses :D
widzę, że dla osobówek jesteś już stracony ... teraz już tylko autobusy i autobusy ;D ale fajnie, że i Ty miałeś możliwość zobaczenia, że co instruktor to inna bajka ...
OdpowiedzUsuńamfetamina - dopiero obejrzałem, ale super zdjęcia ! Zazdroszczę wyjazdu, choć pewnie bym się nie raz zgubił na tamtych "drogach" :)
OdpowiedzUsuńPolly - wcale nie jestem stracony :P