czwartek, 15 września 2011

D jak ... autobus !

Nic wcześniej nie pisałem, ale od niedawna jestem na kursie prawa jazdy kategorii D - czyli na autobusie. Okazja nie lada, bowiem szef firmy w której pracuję zaproponował, iż kto zechce może za darmo nauczyć się jeździć. Koszty, jakie mnie interesują to badanie lekarskie (zrobione 2-3 tygodnie temu) i opłata za egzamin (teoria + praktyka). Przyjmijmy, że wykłady z kategorii D mam już za sobą, a dziś miałem dwie pierwsze godziny jazdy.

Było ... fantastycznie ! Kiedyś już mówiłem, że jazda ciężarówką, motocyklem (teraz także autobusem) - jest lepsza niż orgazm ! :P 

Autobus, jakim uczę się jest nieco dłuższy niż ten egzaminacyjny, mierzy 12 m długości. To sporo, jak na miejskie dróżki. Na początek instruktor (kolega z pracy - Łukasz) wyjaśnił co do czego z przyciskami, pobawiłem się ustawieniem fotela i lusterek i ... w drogę !

W większości jeździłem po mieście. Moje odczucia co do jazdy są bardzo pozytywne ! W ogóle, praca kierowcy autobusu jest fantastyczna (?). Pojazd jest wygodny, wszystko działa lekko i sprawnie, wszystko jest wspomagane i "ułożone" pod kierowcę. Nie ogarniam jeszcze wszystkich przycisków, Łukasz mówił o jakichś systemach - ale nie wiele pamiętam ;-) Trochę się obawiałem podwójnej skrzyni biegów (ma 8 przełożeń), ale to nic wielkiego - spokojnie da się opanować. Oczywiście, trzeba zastosować inną taktykę ruszania na ruchliwych skrzyżowaniach, bowiem te gabaryty potrzebują trochę czasu by opuścić skrzyżowanie ale przede wszystkim te wymiary - non stop kontrolowałem odległości od linii, krawężników i innych blisko ustawionych przeszkód (np znaki).

Na jednym z głównych skrzyżowań podczas skrętu w prawo zaliczyłem krawężnik. I to pomimo tego, że przód wyciągnąłem na linię ciągłą, potem wjechałem na powierzchnię wyłączoną. Na autobus skrzyżowanie jest ciasne. Łukasz powiedział, że zbyt wcześnie skręciłem. Zapewne tak też było. Jeżdżąc tak wielkim pojazdem najtrudniejsze są właśnie skręty w prawo.

Łukasz spytał mnie gdzie chcę sobie pojeździć, wybraliśmy się więc na drogę poza miastem. Ale to była jazda ! Tam dopiero autobus pokazuje swoje możliwości ! Szczególnie podobała mi się zabawa z tempomatem. No, ale i tak w większości musiałem się skupić na prowadzeniu auta. Co ciekawe, autobus ma ogranicznik prędkości dopiero na prędkości 110 km/h i prowadzi się genialnie !

Szkoda, że te dwie godziny minęły tak szybko. Po jeździe byłem cały mokry - pomimo klimatyzacji. Jazda wymaga ciągłej koncentracji, uwagi i przewidywania. Umówiłem się na kolejne jazdy, w planach jest wyjazd do większego miasta oddalonego o około 100-120 km - to dopiero będzie frajda !!! Już nie mogę się doczekać, ale to dopiero w przyszłym tygodniu :(

42 komentarze:

  1. Nie no autobus to jednak dla mnie troszkę za duży jest ;) Zostanę przy marzeniu o Yamasze R6 ;)
    Ale widzę, że dla Ciebie to niezła frajda, więc życzę aby kolejne godziny, były jeszcze lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba się zagalopowałeś! :p

    1. Autobus 12-metrowy jest BARDZO KRÓTKI jak na miejskie dróżki. Nawet wiele autobusów PKS ma ponad 13, a w miejskiej są też 15-metrowe. No i przegubowce (ponad 18 metrów!).

    2. Praca kierowcy autobusu wcale taka fantastyczna nie jest. Nie trwa niestety 2 godzin a autobus nie jedzie pusty ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodam, że jak na eLkę, to owe 12 metrów to niestety za dużo. Bo na placu cięzko takim się zmieścić w "bramkach".

    OdpowiedzUsuń
  4. Hekate - to jakiś motocykl ta Yamaha ?? :>

    Walp - bardziej myślałem o kierowcy autobusu np wycieczkowego, lub takiego który jeździ w trasie :) Poza tym, mój Yaris ma 3,7 m - więc tu 12 to spooooora różnica :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście, że motocykl :) i to w dodatku kiedyś sugerowałeś abym zaczęła od czegoś znacznie słabszego ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. No ale na razie to tylko marzenia ;) bo jak to mówi mój mąż "Nasze dziecko potrzebuje matki" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aha, a matka pomykająca na motocyklu to nie może być ? :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Może być jak się weźmie za robienie uprawnień, no i może na motocyklu o znacznie mniejszej mocy ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. "Było ... fantastycznie ! Kiedyś już mówiłem, że jazda ciężarówką, motocyklem (teraz także autobusem) - jest lepsza niż orgazm ! :P "


    Fakt, podniecenie aż bije po oczach z tej notki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej, tu nikt nikogo/niczego nie bije ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uzależniłam się od czytania bloga do tego stopnia,że aż zalogowałam się,żeby móc komentować:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Tego bloga ?!? Ale tu nie trzeba się logować by komentować ... (przynajmniej jeszcze :P)

    OdpowiedzUsuń
  13. No, ale nie chciałam pisac komentarzy jako ANONIMOWY;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale to taki nudny blog, nie wiem w ogóle po co ktoś to czyta :P No, ale rozgość się Madgii - i komentuj do woli. Z reguły nie kasuję komentarzy (wyjątkiem są obraźliwe, lub zbyt dosadne osobiście), a anonimowym zwykle nie odpisuję. No, ale Ty już anonimowa nie będziesz :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny blog, mój ulubiony :P Poza tym już tu pisałam anonimowo wcześniej,że mam mało odwagi,żeby samej jeździć autem- początkujący kierowca jestem, ech:( Moja samomotywacja jest oszałamiająca ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. A, ta mało odważna - to Ty - już Cię kojarzę :) Na wszystko jest pora, może to jeszcze przed Tobą ?

    OdpowiedzUsuń
  17. Postaram się nad tym popracować, bo w L-ce tak pięęęknie śmigałam po mieście;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Tomek, dzisiaj Wódz zaproponował mi uczenie tymże autkiem. Mam Mu dać znać, czy tak, czy nie. Chyba tak, nie?

    OdpowiedzUsuń
  19. No jasne że masz dać odpowiedź "tak" ! Super ! Bardzo się cieszę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Życzysz nam, byśmy się nie rozbili ? :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Autosana H10 i tak nic nie przebije chyba, że H9:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Życzę Wam dobrej zabawy Tomeczku:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie rozumiem, ani nie podzielam tej fascynacji mechanicznymi pojazdami.

    OdpowiedzUsuń
  24. z tym porównaniem orgazmu to Ci się udało, nie wiem czy ktoś podzieli Twój zachwyt ;D natomiast co do zawodu kierowcy autobusu to muszę Cię rozczarować. Miałam ostatnio okazję jechać na fotelu tuż za kierowcą który rozmawiał z kolegą kierowcą z innej linii i porównywali doświadczenia i zarobki. Jeden mówił, że ledwo wyżywi rodzinę bo musiał założyć działalność żeby jeździć natomiast drugi powiedział, że chce z danej spółki odejść bo mają autobusy takie rzęchy, że nie da się nimi jeździć. Nie naprawiają od razu tylko kierowca sam musi się martwić jak się coś psuje. Jechałam niedawno autobusem gdzie się na co drugim przystanku zacinały środkowe drzwi i trasę którą zwykle robię w 10 minut jechałam 40 minut przy czym ludzie w autobusie klęli, że Pan jeździ z tymi drzwiami tak od rana a była 15.20. Zatem autobusy są różne, u mnie z osiedla jedna linia ma jeden nowy i 3 rzęchy i zawsze liczę, że akurat na nowy trafię.

    OdpowiedzUsuń
  25. Magdii - dzięki :)
    Hebius - nie rozumiesz, bo nie masz praw(k)a :P
    Polly - no tak właśnie jest w tej naszej Polsce ...

    OdpowiedzUsuń
  26. To tak zapytam... Ile było dzisiaj orgazmów przy tej jezdzie autobusem?:D

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziś nie było jazdy autobusem :P

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak, dzień bez jazdy dniem straconym :(

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie smutaj, wytrzymasz do następnej jazdy;)Jakie już masz kategorie za sobą?( jeśli mogę wiedzieć;))

    OdpowiedzUsuń
  30. ABC - na razie mam tylko to :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Tylko? :) to bardzo dużo:) Podziwiam, podziwiam, podziwiam:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Przestań, bo się czerwienię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  33. Czerwień się, czerwień:) Zawsze podziwiałam dobrych kierowców:) To takie męskie;) Żadnej kategorii się nie boisz;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja też podziwiam dobrych kierowców, ale ich jest tak mało ...

    OdpowiedzUsuń
  35. Masz rację Tomku, niestety.....:(

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo ciekawy artykuł. Ja jednak wolę podróżować busem. Moim zdaniem ten środek transportu jest wygodniejszy i szybszy od autobusu.

    OdpowiedzUsuń