piątek, 28 listopada 2014

Love revisited

Blotka trochę spóźniona, ale co tam. W ramach zaduszek jazzowym wybrałem się na koncert duetu wokalno-fortepianowego (Wojciech Myrczek&Paweł Tomaszewski). Myrczek jest na razie (!) mniej znanym wokalistą, o pięknym aksamitnym i głębokim głosie, który jest bardzo stabilny i czysty. Wręcz niesamowicie czysty. Bo co innego słuchać nagranie radiowe lub z płyty, kiedy można wszystko podrasować i z głuchego jak pień człowieka, zrobić akustyczne cudo.

Myrczek ponadto świetnie improwizuje i imituje różne instrumenty muzyczne tak świetnie, że momentami zapominam że nie było tam perkusji ani kontrabasu - które to były słyszalne. Chciałbym tak śpiewać!!!

Paweł Tomaszewski jest bardziej znanym pianistą jazzowym, genialnie improwizuje, potrafi wyczuć nastrój wokalisty i idealnie się w niego wkomponować. Każdy dźwięk, który wykona jest indywidualnie dopieszczonym cackiem, które wchodzi w skład większego dzieła. Chciałbym umieć tak grać!!! :)

Po koncercie oczywiście zakup płyty oraz zdobycie autografów :) I zapomniałem dodać, że koncert miał 4 bisy oraz standing ovations - w 100% zasłużone. W ogóle, czuło się taką miłą atmosferę, wyjątkowy klimat i taki dreszcz emocji przechodzący po człowieku :)


środa, 26 listopada 2014

Podwyżki

Od stycznia egzaminy na prawo jazdy sporo podrożeją. To kolejny finansowy cios dla kandydatów na kierowców. Kilka tygodni temu niejako po cichu zostały wprowadzone wyższe ceny za badania lekarskie - za kilkominutową wizytę można zapłacić nawet 200 zł! Do tej pory było to nawet 50 zł, więc to duża różnica.

Ponadto, już od stycznia za egzamin, który dziś kosztuje 140 zł prawdopodobnie trzeba będzie zapłacić 300 zł. Oczywiście egzamin teoretyczny również będzie droższy (obecnie 30 zł).

Tymczasem ośrodki szkolenia nadal konkurują głównie ceną, niektóre oferują kurs poniżej 900 zł, co wg mnie jest kwotą niewystarczającą do dobrego wyszkolenia kursanta.


poniedziałek, 24 listopada 2014

Basen!

Pobudka o 5.40. Ledwo wstaję, ale na samą myśl że za nieco ponad godzinę będę znów pluskał się w cieplutkiej (niestety chlorowanej - ale może i dobrze?) wodzie basenu dodaje otuchy i chęci do wstawania.

Około 9 jestem już pod firmą i czekam na kursantkę, która - o dziwo - zadaje bardzo mądre pytania. Nie powiem, zwaliły mnie z nóg (całe szczęście że mam siedzącą pracę). Otóż, zapytała czy mogłaby w jakiś sposób podszkolić swoją jazdę pod względem hamowania i poślizgów w trudnych warunkach pogodowych. I miała na myśli jazdę po skończonym kursie. Jak opowiedziałem jej o torze akademii jazdy, który znajduje się w sąsiednim mieście od razu zaakceptowała tą wersję "doszkolenia" (niezależnie od kosztów).

Ludzie ciągle mnie zadziwiają. Niestety ci z firmy tylko negatywnie. Jeżeli ktoś wyżej siedzi, to od razu dalej pluje. I w ogóle pluje! Ja już po tylu latach przyzwyczaiłem się "specyficznego" traktowania, aż tu pojawiają się nowe horyzonty. Muszę coś wymyślić, bo zdziczeję i będzie tylko gorzej.

Udało mi się ostatnio uczestniczyć w koncercie Włodka Pawlika. To niesamowite móc przeżywać tak wspaniałą muzykę wykonywaną z odległości kilku metrów. Jeden z najlepszych perkusistów - Cezary Konrad jest niedoścignionym mistrzem w swoim fachu. Półtorej godzinny koncert minął tak szybko, jakby trwał 15 minut. Oczywiście zapomniałem, by na koncert wziąć płytę do podpisu, ale mam obiecane że jeszcze nie raz wybiorę się na spotkanie z tak wybitnymi muzykami.


piątek, 21 listopada 2014

Nowe życie :)

Dziś stanął mi zupełnie nieoczekiwanie. No dobrze, przeczuwałem nadchodzącą katastrofę, nawet podładowałem go ostatnio i oszczędzałem mniejszym poborem prądu. Dziś moje Suzuki w połowie jednej z jazd zbuntowało się i stanęło w miejscu.

A była to pierwsza godzina jazdy pana P. który liczył na to, że przynajmniej odrobinę się przejedzie. Oczywiście mógłbym uruchomić go "na pych", ale jakoś nie miałem ochoty przy kursancie (tym bardziej rozpoczynającym przygodę kursową) tego robić. Więc po godzinie jazdy poprosiłem kolegę, który podjechał i popchnął mnie nieco, a to wystarczyło by z trzeciego biegu uruchomić silnik.

Wykorzystując godzinną przerwę od razu podjechałem do serwisu akumulatorowego, gdzie miła, fachowa i szybka (a jaka przystojna!) obsługa zdiagnozowała koniec życia akumulatora. Nie pozostało więc nic innego, jak wymienić go na nowy. Po kilku minutach Swift obudził się, jakby dostał nowe serce :) Kontrolki zaświeciły pełniejszym kolorem, radio złapało nowe stacje a silnik "odpalił" na przysłowiowy dotyk :))

Zapewne największy wpływ na trwałość akumulatora ma niecodzienna - bo związana z nauką jazdy jego eksploatacja. A najbardziej przykrym momentem jest próba uruchomienia auta na biegu z jednoczesnym wciśniętym silnikiem. Kilka takich prób najczęściej kończy się kompletną i nieodwracalną awarią akumulatora. Mój i tak wytrzymał długo, bo ponad 2 lata, koledzy już dawno wymienili na nowy.

środa, 19 listopada 2014

Zima?

Nie wiem co bardziej dołuje - atmosfera w pracy czy zbliżająca się zima, mróz i chlapa? Hmm, zima może być piękna, biała, lekko mroźna (a nie kałużo-błotnista), a klimat w pracy może być tylko gorszy.

Rejestrator działa, ma się całkiem dobrze. Zwłaszcza, gdy dokupiłem szybką kartę pamięci która potrafi zapisać obraz w jakości HD. Ponieważ nic ciekawego się nie nagrało, nie ma co tu pokazywać.

Oby do soboty, czeka mnie wtedy kolejny wyjazd do innego miasta. Może będzie już biało? Chciałbym :)

http://www.witajwpodrozy.pl/inspiracje/rower-nie-niedzwiedz-nie-musi-zasypiac-na-zime.html?

środa, 5 listopada 2014

Rejestrator jazdy

W końcu jest - mój rejestrator jazdy. Kamera samochodowa, która nagrywa obraz z przodu pojazdu oraz dźwięk. Pomocna przy spornych sytuacjach, ciekawa podczas szkolenia (nagrany filmik można odtworzyć i pokazać kursantowi). Niestety, zakup na jednej z aukcji internetowych okazał się kupienie bubla, który po 3 dniach się zepsuł.

Po odesłaniu sprzętu uczciwy sprzedawca wysłał już nowy - tym razem bezawaryjny egzemplarz rejestratora jazdy. Od teraz, wszelkie ciekawe sytuacje będę prezentował fotograficznie lub filmowo :)

A może to jest jakiś bat na tego, co podcina swoją gałąź - z którym ewidentnie sobie nie radzę? :-)

niedziela, 2 listopada 2014

Gałąź

Szukam ciekawych przewodników, przeglądam internet w wolnych nielicznych chwilach. O Majorce oczywiście.

Tymczasem w pracy pojawia się klient, który na każdej kolejnej jeździe wydaje się być niesamowicie mało inteligentny. Na 17 i 18 godzinie jazdy tak się utwierdzam w tym przekonaniu, że postanawiam porozmawiać z kimś, kto płaci za jego kurs (chłopak chodzi do II liceum). Jego mamie w cztery oczy wygarniam co mi się u niego nie podoba, a więc:
  • totalna ignorancja, 
  • lekceważenie instruktora, 
  • wybiórcze traktowanie znaków (zawsze na swoją korzyść),
  • chamskie zachowanie,
  • dyskusje które nie powinny mieć miejsca,
  • kompletny upór, chyba osioł jest bardziej uległy,
Jednak, okazuje się że mama nie ma na niego wpływu, przyznała to już na samym wstępie tej trudnej rozmowy. Chłopak, który ma  pojęcie n/t jazdy potrafi wszystko obrócić w pył. Tzn umie ruszyć, w miarę umie hamować - ale już sposób wykonania pozostawia wiele do życzenia. Wiem, że w nosie ma moje sugestie/prośby/groźby i wszystko robi co chce. Na chwilę obecną poprawnie wykonuje nie więcej niż 20% zadań.

Nie wyrzuciłem go z auta jedynie ze względu na to, żeby dać mu szansę - ale może czas już to zrobić? Na razie mam pewne ustalenia z jego mamą, więc zobaczymy. Daję mu max 4 h jazdy - zobaczymy co potem.

To chyba ja jestem zbyt głupi, by dowiedzieć się czemu on podcina gałąź na której siedzi?!?