sobota, 30 grudnia 2017

Podsumowanie tygodnia 12

Środa

Pan 70 przychodzi na pierwszą jazdę. Na szczęście niewiele umie, więc ustawiam go po swojemu. Zatem uczy się ruszać i kręcić kierownicą. Jest dyspozycyjny, więc zaczynamy nim wypełniać powstałe znienacka luki (jak ja ich nie cierpię). Cieszy się, że jazdy ma codziennie.

Czwartek

Wróciły szkoleniowe kwiatki. A może kfiatki? Znak "nierówna droga" to kolejno: wybulenia i pagórki. A światła w samochodzie są normalne i nienormalne. A czy ten kursant jest normalny czy nie?



Piątek

Wczorajszy dzień był długi. Rano próbuję przeżyć, a po 14.00 jest lepiej, wyjeżdżamy do większego miasta, jest wyprzedzanie a prędkość oscyluje w okolicach 120 km/h. Gęsty ruch dużego miasta nie przeszkadza moim uczniom, stwierdzili nawet że jeździ im się lepiej niż "u nas".


Świąteczny prezent, który zrobił największe wrażenie :)

Życzę Wam aby Nowy Rok przyniósł zadowolenie, zdrowie i uśmiech!

wtorek, 26 grudnia 2017

Drugi dzień

Dziś już drugi dzień świąt, wieczorem będę wracał do siebie - wszak jutro z samego rana idę do pracy. Jak mijają Wam te dni? Było trochę obżarstwa, a może nudnych rozmów przy wigilijnym stole? Mieliście w ogóle taki prawdziwy - tradycyjny stół z dwunastoma potrawami?


U mnie już od dawna (chyba od zawsze?) nie było dwunastu potraw, owszem wszystkie dania typowo świąteczne - barszcz z uszkami, pierogi z kapustą, karp i jakaś inna smażona ryba, śledź w oleju i warzywna sałatka, kapusta z grzybami - czasem jest tego mniej a czasem więcej.


Przeglądałem zaległą prasę, trochę poczytałem książek (których już sporo mi się nazbierało w kolejce do czytania), zerknąłem na kilka rozporządzeń które od czerwca będą zmieniać obowiązujący stan prawny dotyczący prawa jazdy. Pogoda nie pozwalała na zabawy z dronem, więc w wolnej chwili udało mi się zrobić kilka kartek. Absolutnie nie świątecznych :)


Nie wiem czemu, ale na zdjęciach te kartki są jakby monochromatyczne - a ja naprawdę użyłem sporej ilości różnych kolorów. Tymczasem jutro z samego rana pracę zaczynam niezbyt łatwą jazdą...

niedziela, 24 grudnia 2017

Wesołych!

A wieczorami siedzę i wyszywam choinki. Takie, jak te poniżej. Terapia antystresowa - można siedzieć i robić, tylko trzeba mieć dobre światło i zdrowy kręgosłup - bo już samo długie siedzenie w aucie nie sprzyja, a do tego pochylanie się nad mikroskopijną dziurką w kartce już zupełnie.

I etap już po dziurkowaniu

II etap
Ale, jeśli patrzeć na uspokajający charakter wyszywania - to takie choinki jak najbardziej się nadają. Mam ochotę teraz na motocykle, auta i inne motoryzacyjne - tylko czy znajdę na to czas?

III etap
Postanowiłem dodać do nich element blogowy, choć po naklejeniu tego wszystkiego nie byłem zachwycony efektem końcowym - zdaje się że za dużo już tego było. Minimalizm, a z drugiej strony chociaż trochę kolorów, przejrzystość - takie cechy chciałem uzyskać i ... raczej mi się nie udało, ale to nic - następnym razem będzie lepiej :)


Poza tym zrobiłem kilka świec - również na prezenty ale już nie wysyłkowe.


Życzę Wam zdrowych, pogodnych i białych Świąt, ale przede wszystkim abyście spędzili ten czas na swój sposób :)

sobota, 23 grudnia 2017

Podsumowanie tygodnia 11

Poniedziałek

W końcu wysłałem kartki ze świątecznymi życzeniami. Czy w ogóle dotrą przed wigilią? Na poczcie ruch jak w młynie, na szczęście chociaż znaczki kupiłem wcześniej.

Wtorek

Jak to dobrze że mogę w jasny i niezawoalowany sposób ustalić ważne rzeczy z szefem. Dobrze, że zadzwoniłem szczególnie w tej jednej sprawie. No i w porównaniu do poprzednika, ten szef nie puszcza mi sygnałów czekając aż do niego zadzwonię...

w jednym ze sklepów...

Środa

Rano, bardzo ślisko. Na mieście spory ruch, niestety jedna z kursantek wpada w poślizg, auto zostaje ustawione bokiem i uderza w nadjeżdżające z przeciwka Renault. Oba auta mocno zniszczone, nikomu nic się nie stało. Na szczęście nie ja uczyłem.


Czwartek

Nowy kursant, którego cechuje duża ilość dezynwoltury. Nie jestem pewien czy wytrzymam cały kurs... Jak jeszcze na jazdę tego samego dnia wpiszą mi najpierw krzyczącego, a później tego - chyba będę musiał wykombinować sobie jakieś wolne...

Piątek

Młyn maksymalny. Nie dość, że nie mam czasu nawet wyjść do toalety, to jeszcze ruch na mieście taki, że większość czasu stoję w korkach. Dobrze, że będą cztery dni wolnego...

środa, 20 grudnia 2017

Przedświątecznie...

Ostatni tydzień przed świętami, a na głównym skrzyżowaniu w mieście padła sygnalizacja. Cztery wloty, klasyczna krzyżówka dwujezdniowa po dwa pasy w każdym kierunku. Do tego łącznie osiem oddzielnych przejść. Przez jakiś czas ludzie radzili sobie jak mogli. Ci co nie powinni - jechali, a ci co powinni - stali. Do tego wszystkiego piesi, którym się wydawało chyba że ZAWSZE mogą wejść. Mnie samemu ciężko było przejechać na wprost, a co dopiero ludziom nieobeznanym. Oczywiście stoją tam znaki, które regulują pierwszeństwo - ale w takim natężeniu ruchu ci z podporządkowanych nie mają prawie żadnych szans...

http://www.gazetawroclawska.pl
Więc gdy zjawił się patrol (on i ona) policji pani zaczęła kierować ruchem. I gwizdek poszedł w ruch. Staliśmy jako pierwsi, (bo oczywiście zacząłem jeździć po tym miejscu z każdym kursantem) a zanim ona nas przepuściła minęło dobre 4-5 minut. Cholera, jaka to ciężka praca. Nie dość że ludzie jej prawie wcale nie słuchali, to jej partner również jej nie pomagał - stał obok i obserwował... Co za człowiek? Czy on nie widział jak ona się męczyła? Gwizdała, machała, a niektórym to musiała podchodzić i mówić co mają zrobić - jechać - czy stać. Naprawdę średnio jej to wychodziło, ale widać że bardzo się starała.

Za to po kilkudziesięciu minutach na miejsce przyjechał kolejny patrol. Tym razem dwóch facetów. Zaparkowali swoją Kię Sportage na środku szerokiego pasa zieleni, włączyli wszystkie niebieskie sygnały i zaczęli... O rany, co oni wyprawiali. Ja myślałem że babka była słaba, a to się okazuje że tych dwóch zupełnie sobie nie radzą. Raz przepuszczali tych z głównej, a po dłuższej chwilo tych z podporządkowanej. To zupełnie nie zdawało egzaminu, albowiem najwięcej osób było do skrętów w lewo, trochę mniej w prawo i w sumie najmniej tych jadących na wprost. Skręcający blokowali się nawzajem, co powodowało niezły chaos. Nie dość, że nie panowali nad pojazdami to jeszcze piesi blokowali tych, którym policjanci próbowali dać wolną drogę.

Normalnie jakbym miał drona pod ręką, to pokazałbym Wam te dzisiejsze korki z góry - ale byłem w pracy, więc się nie dało. A z drugiej strony, korki mi zupełnie nie przeszkadzają wtedy.

Na szczęście dla wszystkich po południu udało się uruchomić sygnalizację i wszystko wróciło do normy :)

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Krzyk

Od dłuższego czasu zastanawiam się, co powoduje że niektórzy ludzie podnoszą głos na innych. Współpracowników, znajomych, podopiecznych - nie ważne na kogo, z tego co obserwuję, to w takich momentach głośne mówienie związane jest z nerwami, sytuacją stresową oraz oznajmieniem swojej racji stanu.


Jeden z moich kursantów zazwyczaj jest grzeczny. Aż do momentu, kiedy coś pójdzie (pojedzie) nie po jego myśli. Potrafi nakrzyczeć na innych kierujących, którzy naprawdę nie zrobili nic, co mogłoby wywołać jego nerwowość. Ot, wyjeżdżali z bocznej drogi nie czekając aż nadjedzie powolna eLka, lub np sprawnie i szybko zaparkowali w miejscu, w którym kursant miał wykonać zadanie parkowania (ale oczywiście zajmuje mu to ponad minutę...).

Nie dość że zruga innych kierujących, to i mi się obrywa. Kiedy kursant zrobi coś, co spowoduje moją reakcję - użycie hamulca, lub korekta toru jazdy (łapiąc kierownicę) ten wścieka się i wręcz wrzeszczy że sam już hamował. Jego słowna agresja na początku mnie wkurzała - był moment kiedy (gdy już skończył krzyczeć) zatrzymaliśmy się i powiedziałem mu że tak nie może być. Ba, zrobiłem mu wykład na temat tego, że albo się uspokoi albo kończymy.

Na niewiele się to zdało, bo już na następnej jeździe było to samo. No dobrze - z tą różnicą że od razu zaczął przepraszać. Obecnie jest trochę lepiej, nerwów mniej, krzyków także - choć idealnie nie jest.

Po co tyle krzyku? Czy nie można normalnie przedstawić swoich racji?

sobota, 16 grudnia 2017

Podsumowanie tygodnia 10

Poniedziałek

Jeden z kursantów kłóci się o kwestie związane z kryteriami do zadania parkowania. Po chwili z oburzeniem stwierdza, że na youtube mówili inaczej niż ja :P Zostawiłem go z tym dylematem :)

Wtorek

Kolizja z samego rana. Nie z mojej winy.

Środa

Na placu znów gromadzą się śmieci - także czyjeś buty tu wylądowały. Co trzeba mieć w głowie, żeby po prostu wyrzucić je w takim miejscu?!



Czwartek

Dwóch kursantów podchodzi do egzaminu teoretycznego. Obaj mają wynik pozytywny. Coraz więcej ludzi zdaje testy przy pierwszym podejściu.

Piątek

Wyjazd do dużego miasta. Noc, używanie świateł drogowych, wyprzedzanie - po całym dniu wymęczyłem się bardziej niż zwykle.

czwartek, 14 grudnia 2017

Wąwozy lessowe

Okolice Nałęczowa i Kazimierza Dolnego - kraina przepięknych wąwozów lessowych - w większości nie odkrytych - bo nie mam tu na myśli Plebanki czy Korzeniowego Dołu. 



Wąwóz Lipinki - zlokalizowany w Wąwolnicy - to kilka kilometrów od Nałęczowa w stronę Kazimierza Dolnego. Oczywiście brakuje oznakowania, w Wąwolnicy trzeba kierować się w stronę cmentarza. Zwykle jest tam spokojnie i można zaparkować - lub przejechać się autem/rowerem - ponieważ wąwóz został wyłożony kostką.



Zdjęcia robiłem jesienią, stąd brak kolorów - ale koniecznie muszę się wybrać jak będzie zielono i rudo - no i oczywiście z dronem.


Wąwóz Glinianki - w Barłomiejowicach - z Wąwolnicy nadal trzeba kierować się na Kazimierz, ale nie główną drogą tylko wprost z okolic cmentarza wąską drogą - częściowo równoległą do głównej. Stan drogi bardzo słaby, ale powoli jakoś się dojedzie. I tu brak oznakowania, ale po dojechaniu do jedynego skrzyżowania należy pozostawić auto i dalej pieszo należy przejść już polną drogą.


Niestety, z uwagi na błoto - nie mam zbyt dużej ilości zdjęć. Ten wąwóz można podziwiać jedynie gdy jest sucho.




wtorek, 12 grudnia 2017

eLka bez instruktora?

Wjeżdżam na plac, widzę tam ćwiczącą eLkę, instruktor pilnujący kursanta przechadza się w tę i tamtą stronę. Po kilku minutach dostrzegam kursanta, który sam wyjeżdża z placu, a za nim instruktor w innym aucie - również jedzie sam.


Myślałem, że tylko wyjeżdżają kilka metrów, może muszą coś sprawdzić w drugim aucie? Ależ skąd - oni normalnie wyjeżdżają na miasto! Postanowiłem sprawdzić więc, dokąd pojadą.

Pojechałem za nimi - przyznaję, nie dowierzałem w to co widziałem... Przejechali do pewnego miejsca, co zajęło około 7-8 kilometrów z pominięciem ścisłego centrum, ale przejeżdżając po jednej z głównych tras w mieście. Kilka skrzyżowań z sygnalizacją, trzy ronda, dwa trudniejsze skręty w lewo.

Prawdopodobnie chodziło o podstawienie auta, więc pojechali na dwa samochody. W życiu nie zrobiłbym czegoś podobnego, nie odważyłbym się wysłać kursanta za mną/przede mną. Widziałem już, jak niektórzy ucząc motocyklistów "przy okazji" mają kursanta w aucie osobowym, albo uczą dwóch motocyklistów (na raz). Ale tego, żeby kursant sam po mieście...

niedziela, 10 grudnia 2017

Świąteczny Zamość

Świetlisty ogród - od pierwszego grudnia na zamojskim rynku stanęła instalacja złożona z około 200 000 lampek, które rozświetlają się w rytm muzyki. Spektakl muzyczno-świetlny odbywa się co pół godziny w porze wieczorowej od 17.00 do 21.00 i prawdopodobnie potrwa do końca roku.



To tylko krótkie urywki z rynku.


Spektakl trwa około 10 minut podczas których z głośników płynie m.in. Walc nr 2 Szostakowicza oraz Kanon D-dur Pachelbela. W ogóle, rynek zamojski przyciąga nie tylko ze względu na światełka, przy samym ratuszu ustawiono lodowisko, a pomimo późnej pory wciąż czynne były stoiska z lokalnym rękodziełem.




Mimo chłodu bardzo miło spacerowało się po starym mieście, a na koniec jeszcze kilka zdjęć - informacja dla Polly - wszystkie zdjęcia i filmy zrobione telefonem - bez żadnej edycji.




sobota, 9 grudnia 2017

Podsumowanie tygodnia 9

Poniedziałek

Odśnieżanie placu od samego rana. Napadło trochę śniegu, linii nie widać w ogóle, a wiadomo - nawet gdy widać linie, to kursanci ledwo się mieszczą, więc teraz to już w ogóle.

Wtorek

Kompletne zaskoczenie. W drugiej pracy jedna z pracujących tam osób częstuje wszystkich domowym ciastem (bardzo dobrym zresztą). Pytam więc, jaka to okazja - imieniny, albo cokolwiek innego radosnego. Odpowiedź - to jej ostatni dzień w tej pracy. Redukcja etatów. Szok - pierwszy raz widzę, żeby ktoś robił z tego powodu takie rzeczy...


Środa

Miasto znów pięknieje - ubierane są choinki na ulicach, oraz montowane jest świąteczne oświetlenie.  Jakby deko więcej niż rok temu.

Czwartek

Na kursie pojawia się nowy człowiek. Tylko na krótką chwilę, bo na kilka godzin - doszkala się po perypetiach w innej firmie. Ale zapamiętam go na długo. Co chwilę wtrąca słowa powszechnie uznawane za wulgarne. Dobrze, że nie mam go na całym kursie.

Piątek

Wykłady. A na nich 70. latek. Tak na oko oczywiście, bo nie zaglądałem w kartę jaki ma pesel. Słuch ma dobry, wzrok - tego nie wiem, bo widzę że nie pisze nic z tablicy. Ciekawe, z kim będzie jeździł...

czwartek, 7 grudnia 2017

Wycieczka z dronem

Dawno nie wrzucałem tutaj zdjęć z drona, ostatnio w ogóle go nie używam. Nie mam czasu, a jak mam czas to nie mam dobrej pogody. Ale kilka tygodni temu wycieczek było kilka, a oto zdjęcia z takiego właśnie wyjazdu rekreacyjnego :)



Jak zwykle, gołębie strzegły swej miejscówki i za nic w świecie nie dały podlecieć bliżej. Pogoda dopisywała, postanowiłem zaryzykować i zajrzeć do środka wieży  - gołębie na moment odleciały.


Co prawda dron jest większy (kiedyś byłem w tym miejscu z Beboopem - sporo cichszym i mniejszym dronem niż Phantom) - ale mimo wszystko nie chciałbym mieć kolizji z ptakami...


Oryginalne zdjęcia mają od 15 do nawet 21 MB, ale na potrzeby szybkiego otwarcia tej strony zmniejszyłem ich rozmiar :)

wtorek, 5 grudnia 2017

Magiczne Roztocze

Kilkanaście dni po tym jak Grażyna i Renata postanowiły sprawić sobie wycieczkę w Bieszczady, ja odpoczywałem w roztoczańskich lasach odwiedzając m.in. rezerwat Szumy nad Tanwią w gminie Susiec.



Udało mi się nagrać jakiś krótki film (telefonem), oraz zrobić kilka zdjęć. Mimo niedzieli miejsce jest już na tyle spokojne, że nie ma problemów ze znalezieniem miejsca parkingowego, ani wymijania się na wąskiej i śliskiej ścieżce.



Szlak jest dobrze oznaczony, a najciekawszymi elementami są progi wodne zwane "szumami". Piękne miejsce, nie tylko wtedy gdy jest intensywnie zielone, albo żółto-rude.


Progów wodnych jest 24 (jak podaje źródło) - ale trudno jest je wszystkie policzyć, raz wychodziło mi 22 a wracając 20. Zależy, czy liczyć te mniejsze także czy nie.

Kilka kilometrów dalej znajduje się rezerwat Czartowe Pole. Równie interesujące miejsce z bardzo gęstą roślinnością. Ścieżki z drewnianymi mostkami, które wyglądają jakby miały się rozpaść - w istocie są dość stabilne.



Ciekawostką są ruiny starej papierni Zamoyskich, która wielokrotnie była niszczona przez płynącą w pobliżu rzekę Sopot. Ostatecznie zniszczenie papierni dokonał pożar.


Polecam to miejsce każdemu, wszak prócz tych miejsc jest mnóstwo innych - nie odkrytych nadal, acz równie pięknych :)



sobota, 2 grudnia 2017

Podsumowanie tygodnia 8

Poniedziałek

Na jazdę przychodzi dość wysoki i dobrze zbudowany kursant. Ma genialny sweter - z królikiem Bugsem. Może nie pasuje to do niego, a może wręcz przeciwnie? :)

Wtorek

Pierwszy śnieg, który utrzymuje się dłużej niż kilka minut. Na mieście paraliż. Kierowcy, którzy jeszcze nie zmienili opon na zimowe nie mogą wjechać na niewielkie wzniesienia.


Środa

Mam kontrolę z urzędu miasta. Kontrolujący uczestniczą w szkoleniu praktycznym, w aucie trochę ciasno więc wynoszę swoją kurtkę do bagażnika. Wszystko jest ok.

Czwartek

Przypadkiem dowiaduję się, że najbardziej pożądanym terminem na egzamin jest ... 6 grudnia. Ludzie myślą, że egzaminatorzy będą w tym dniu bardziej wyrozumiali niż zwykle...

Piątek

Pamiętacie pole amarantusa? Kursant, z którym udało mi się to nakręcić zdał właśnie egzamin praktyczny. Za pierwszym razem oczywiście. Fajnie, lubię takie dni :)

wtorek, 28 listopada 2017

Niespodziewany wieczór 2

[...] nagle czuję, że wewnątrz auta coś się porusza - jestem jak zahipnotyzowany, że moje oczy nie są w stanie ogarnąć źródła poruszenia, ale czuję i widzę że w aucie trwa niezłe poruszenie! Już nie tylko włosy mam zelektryzowane, dreszcze przeszywają mnie na wylot - za chwilę chyba wyskoczę przez okno!

Zerkam delikatnie na kursanta, czy on także zauważa to wszystko? Wtem moją głowę dotyka coś, czego w ogóle bym się nie spodziewał - czuję  twarde uderzenie opadającej podsufitki!!! W pierwszej chwili pomyślałem że COŚ spada mi na głowę - jakieś zwierze, wielki szczur, może jakiś zabłąkany kot albo inna wiewiórka?! Nie mam pojęcia, a może to jakiś olbrzymi samochodowy pająk (to przez Marię, niedawno zapodała linka do takiego jednego... :P ), który tylko czyhał, żeby znaleźć odpowiedni moment i zaatakować? A może to jakiś rozeźlony kursant, niezadowolony ze szkolenia postanowił wyrównać rachunki z podłym instruktorem? W każdym razie - to była TYLKO podsufitka która po prostu opadła z zamocowań.

Oczywiście spadła również na kursanta, więc o mało co nie rozbiliśmy się na tej ciemnej ulicy. Po gwałtownym hamowaniu i wjechaniu na wyjątkowo nierówne pobocze stanęliśmy w poprzek drogi. Naturalnie nie zrobiło to żadnego wrażenia, bowiem w około było głucho i ciemno. Szok, swoją drogą - ja wiem że Baleno nie należy do najbardziej "udanych" aut, ale żeby aż tak?! Tuż przed tym w lampce oświetlającej wnętrze zrobiło się jakieś zwarcie, lampka mrugała jak oszalała, dobrze że nic się nie zapaliło. Jeszcze tylko tego by brakowało. A przypomnę, że auto kupiono w lipcu. Tego roku.

I tak z dyndającym oświetleniem wnętrza dokończyłem ten piękny dzień, a podsufitkę położyłem na tylnej kanapie. Nie zamierzam jej montować.

*** *** ***

Bardzo podobają mi się Wasze propozycje rozwinięcia wpisu, w związku z tym chciałbym każdemu zrobić mały upominek, proszę cierpliwie czekać - troszkę to zajmie czasu :)

*** *** ***

Serdecznie dziękuję Grażynie za przecudowną kartkę korkową z Porto! Uwielbiam kartki, a ta sprawiła mi wyjątkową radość, dziękuję Grażyno! :)


niedziela, 26 listopada 2017

Wizerunek wielokrotny

- tak się nazywa wystawa prac Pabla Picassa, którą zorganizowało Muzeum Lubelskie. Przede wszystkim były to prezentacje grafiki oraz ceramiki. Większość spośród dzieł nie była dotąd pokazywana w Polsce. Oto kilka przykładowych zdjęć, które zrobiłem w czasie zwiedzania:





Ceramika podobała mi się najbardziej. Wiadomo - kolory :)






Wystawa czynna jest tyko do 3. grudnia, więc jeśli ktoś się pospieszy to jeszcze zdąży :) Bilet normalny: 20 zł, ulgowy 10 zł, wypożyczenie audio-przewodnika (polecam) 4.5 zł (plus 20 zł kaucja).