wtorek, 27 sierpnia 2013

Suzuki Swift face lifting

Lekko odświeżone Suzuki dotarło do "mojego" WORD-u. Wielkich zmian nie ma, ale ktoś uważniej przyglądający się zauważy nowości. A z zewnątrz są to przede wszystkim światła do jazdy dziennej LED, które umieszczono obok świateł przeciwmgłowych (dotychczas można było to sobie zamówić, ale jeśli już to zamiast świateł przeciwmgłowych), oraz kierunkowskazy boczne, teraz wklejone w lusterka zewnętrzne (do tej pory na błotnikach). Jak podaje Suzuki, znacząco poprawia to bezpieczeństwo jazdy... W opcji znajdują się m.in:

  • system start-stop (wyłączający silnik w określonych sytuacjach)
  • nowe wzory tapicerki, 
  • automatyczna klimatyzacja
  • nowy wzór felg aluminiowych
  • nowy kolor (na zdjęciach Sunburst Yellow Metallic)

Szału nie ma, także silnik pozostał bez zmian. Część z tego wyposażenia dostępna jest jedynie w wersji Premium, która kosztuje od 53 900 PLN. To mnóstwo kasy. Już dziś (i wczoraj też) Swift sprzedaje się bardzo bardzo słabo. Czy przeprowadzona modernizacja mu pomoże? Nie sądzę, na pewno nie polecę tego modelu żadnemu kursantowi :)

zdjęcia: Suzuki


środa, 21 sierpnia 2013

Szybki inaczej

Kilka tygodni temu na kurs kategorii B zapisuje się chłopak, który specjalnie po to przyjeżdża z dość odległego kraju UE. Tam pracuje oraz kończy naukę. Bardzo zależy mu na czasie, gdyż niebawem - jak mówi - musi wracać do szkoły i pracy.

Po wymaganym przepisami czasie wykładów (na które nie uczęszcza - stwierdził że nie będzie miał z tym problemów, wszystko umie, a testy to "pestka" - ok, przecież nie przywiążę go do krzesła w sali wykładowej. ) przyszedł czas na jazdy. Całkiem nieźle sobie radził, nawet mogłem po 3 godziny spokojnie z nim popracować.
Po ekspresowym kursie czas na egzamin teoretyczny (czas nagli, zostało mu tylko 4 dni do wylotu z kraju) - a tu LIPA! Nie zdał egzaminu. Ha, a taki mądry i wie wszystko :P No dobrze, każdemu może się zdarzyć. Za 3 dni drugi egzamin - znów LIPA! Prawdopodobnie zapisał się na trzeci egzamin teoretyczny, na razie nie odbiera telefonu. A może rzucił to i wyjechał?

Tymczasem w mieście w pełni sezon remontowy. Wydaje się, że od tych upałów drogowcom poprzewracało się w głowie. Np zamiast zwykłego ograniczenia prędkości(obowiązującego np do skrzyżowania) ustawiają "strefę ograniczonej prędkości" - która obowiązuje AŻ DO ODWOŁANIA! Oczywiście, żadnego odwołania nie ustawili. Przy nowo budowanym centrum zmieniają organizację malując powierzchnie wyłączone i linie pojedyncze ciągłe tam, gdzie teraz normalnie odbywa się ruch dwukierunkowy. Jest chaos, jeżdżą egzaminy - a ludzie nie wiedzą jak się zachować i oblewają.
Na jednym ze skrzyżowań postawili taki oto znak:



W tym miejscu kiedyś stał "ustąp pierwszeństwa", więc któryś z pomysłowych drogowców po prostu lekko obrócił znak i gotowe. tylko co on chciał osiągnąć? Pomijam fakt, że teraz nie trzeba już ustępować pierwszeństwa...

piątek, 16 sierpnia 2013

Pod prąd

W ramach weekendowego odpoczynku od pracy wrzucam stare, ale fajne zdjęcie egzaminacyjnej eLki na jednym z miejskich skrzyżowań o ruchu okrężnym. Podziwiam egzaminatora za cierpliwość w hamowaniu :)


sobota, 10 sierpnia 2013

Świetny nowicjusz

Czy kursant po zdaniu egzaminu potrafi bezpiecznie poruszać się po drodze? Nie koniecznie, zwłaszcza nie umie wyprzedzać, jeździć z większą prędkością, oceniać sytuacji wcześniej i dostrzegać różnorakich zagrożeń.

Po zdaniu egzaminu praktycznego (w zasadzie za którymkolwiek razem), typowy kursant zderza się po raz kolejny z rzeczywistością panującą na naszych drogach. Jaka jest ta rzeczywistość, każdy (nawet pieszy) doskonale wie. Już podczas kursu przyszły kierowca niejednokrotnie widzi, jak jeżdżą inni - czyli ci którzy już mają plastik w kieszeni - przekraczają prędkość, nie używają kierunkowskazów, wymuszają pierwszeństwo, jeżdżą na czerwonym świetle itd. Przy czym ten sam kursant tego robić nie może - bo przecież obok niego siedzi instruktor który mu tego zabrania, a on jednak chce jednak zdać ten przeklęty egzamin! Inni nie mają tego problemu, nikt im obok nie zrzędzi (instruktor), jeżdżą szybko i jak chcą.

No właśnie - kursant chce zdać, a nie jeździć bezpiecznie i zgodnie z przepisami. Często na kursie słyszę pytania: "naprawdę jeździ pan tak jak tego wymaga od kursanta? Przecież nikt normalnie tak nie jeździ!". Świadczy to o tym, że kursanci starają się podczas kursu i egzaminu dostosować do jakichś tam przepisów tak, by się udało zdobyć "pozytywa" na egzaminie, ale później - żadne reguły nie obowiązują. I zaczynają jeździć tak jak inni.

Młodzi kierowcy bardzo często poddają się rzeczywistości, zwyczajom i praktykom jaką widzą zza szyby auta. Uwagi instruktora już nie obowiązują.  Jeśli taki nowicjusz z oszołamiającym kilkutygodniowym doświadczeniem jedzie z przepisową prędkością, to widzi jak wszyscy inni go wyprzedzają, a czasem nawet trąbią i komentują jego "zbyt wolną" jazdę. Jak zatrzyma się na warunkowej strzałce, natychmiast zostanie obtrąbiony przez co najmniej jednego kierującego z tyłu. Ba, zostanie uznany za "dziwaka" za kółkiem. O ile na kursie musiał bardzo uważać na linie ciągłe, o tyle po zdaniu egzaminu nie musi się tym w ogóle przejmować. Przecież kwestie np zmiany pasa ruchu na ciągłej nie jest karane nawet przez przejeżdżający obok patrol policji. Więc po jaką cholerę się starać? Z czasem, łamanie przepisów drogowych staje się ZUPEŁNIE NORMALNE, a jazda zgodna  przepisami ANOMALIĄ.

Często spotykam się z sytuacjami, gdy osoby po zdaniu egzaminu i np kilkutygodniowej praktyce za kierownicą uważają się za świetnych kierowców. I są bardzo zdziwieni i zażenowani, gdy ja im mówię że jeżdżę dość średnio, a na pewno nie uważam się za doskonałego kierowcę. Że wiele jeszcze muszę się nauczyć, że znów powinienem ćwiczyć poślizgi. Oni kwitują to najczęściej nie wiele mówiącym uśmiechem, a rzeczywistość jest taka, że niestety zdecydowana większość takich świetnych nowicjuszy w ogóle nie potrafi przewidywać sytuacji, prowadzić pojazd w sposób defensywny nie wspominając już o wykorzystaniu najprostszych zasadach ecodrvingu. Kręcenie kierownicą jedną ręką (bo tak wspaniale jeżdżą wszyscy w rodzinie), nie używanie kierunkowskazów (bo i po co?), zatrąbienie na cześć zauważonej znajomej osoby obok (bo właśnie po to jest sygnał dźwiękowy! - no dobrze, może jeszcze po to by popędzić czasem jakąś marudę do przodu!) czy choćby nie zatrzymywanie się przed znakiem stop - to norma także wśród osób które niedawno zdały egzamin! Bo czas, kiedy jako kursant musiał tego wszystkiego pilnować bezpowrotnie (wg jego oceny) minął.

Teraz przyszedł czas na to, by jeździć jak inni i nie wyróżniać się z tłumu. No może trochę szybciej i czasem z piskiem opon. Z piskiem, żeby zauważyli jaki jestem świetny, ale i szybciej - wg zasady im szybciej tym lepiej. I najważniejsze - ZAWSZE lewym pasem ruchu. Prawy jest dla idiotów, niepełnosprawnych umysłowo i eLek.Z drugiej strony, takie zachowanie średnio może dziwić, wszak nawet przed kursem przyszli kierowcy obserwują chaos i bezczelność wariatów drogowych, którzy najczęściej unikają jakichkolwiek konsekwencji (co najwyżej ktoś miał kolizję, wypadł z zakrętu itp - co i tak jest uważane za - uwaga - "brak szczęścia"!).

Wiele musi się zmienić, by sytuacja uległa poprawie, a na razie nic nie wskazuje by miało cokolwiek w tym temacie nastąpić.

piątek, 9 sierpnia 2013

Upalnie

rys. J. Szczepaniak/źródło: internet
Dobrze, że coś szumi. To klimatyzacja, bez niej chyba musiałbym odwołać jazdy w czasie największych upałów. Nawet podczas tych upałów w aucie jest przyjemnie chłodno.

1) zauważyłem znaczny ubytek powietrza w jednym z kół, zdążyliśmy z kursantką dojechać do wulkanizacji. Okazało się że w oponę wbił się kawałek metalu. Naprawa: 20 zł



2) jedna z moich kursantek zapragnęła przejechać się autobusem. Dzięki uprzejmości Jacka stało się to możliwe! Krótka przejażdżka po placu dała jej mnóstwo przyjemności i zwyczajnej frajdy! Ciszyła się jak dziecko :) Widać, że lubi jazdę, już się bałem że nie zechce wrócić do Suzuki :P



3) a we wtorek czeka mnie wielka "przeprawa" w firmie, ale właściwie nie mnie... bo chodzi o pieniądze kursanta które wpłacił, a - jak się później okazało - nie musiał. Więc wyślę go, niech sam idzie po zwrot. Wiem że nie będzie miał lekko i już mu współczuję...

wtorek, 6 sierpnia 2013

Czarna dziura

Na horyzoncie klient przezabawny, totalny ignorant - cecha charakterystyczna: uparty i zawzięty. Przy 18 godzinach jazdy wypadałoby znać choć te najczęściej występujące znaki. Ponieważ ów klient ma z tym odrobinę problemu, postanowiłem sprawdzić co dokładnie umie i przed jazdą poszliśmy do sali wykładowej z planszami znaków i zrobiłem mu mały test (żeby nie było że się czepiam: to że będę pytał o znaki dokładnie zapowiedziałem na poprzednich jazdach).

Oto niektóre wyniki, w podpisach zdjęć widać jego odpowiedzi do znaków:

droga jednokierunkowa

nieczynny przejazd kolejowy

zakaz jazdy dwukierunkowej

wjazd

koniec wjazdu

poczta

nakaz jazdy prosto
I czy ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości? Śmiechu było co nie miara (aż notowałem jego odpowiedzi na kartce), oczywiście na kolejnych zajęciach kursant się troszkę poprawił i, pooglądał kolorowe znaki w domu, ale nadal nie pamiętał jak się nazywają i co oznaczają.

Oczywiście pytania takie jak: minimalna głębokość bieżnika, czy zasada działania systemu ABS są wg niego totalnym kosmosem :) Zdaje się, że także kwestia uzyskania uprawnień to dla niego wielka czarna dziura.