poniedziałek, 28 czerwca 2010

Wakacyjny sezon

Jak nic potrzebuję urlopu ! Jeszcze kilka takich dni i chyba zacznę wrzeszczeć na kursantów ! Zmęczony jestem tym wszystkim, od czwartku nie ma mnie w eLce - zamierzam odpocząć przynajmniej do końca tygodnia, a potem zobaczymy. Pewnie będę musiał wrócić do pracy, wszak wakacje to gorący okres w szkoleniach, a na prawdziwy odpoczynek będę musiał jeszcze poczekać - najpewniej do września.

Jeszcze jutro, w środę już będzie luźniej i "odsapnę" :)

czwartek, 24 czerwca 2010

Ciągłość [2]

c.d.

Chcąc poćwiczyć po drugiej stronie miasta, muszę przejechać przez remontowane skrzyżowanie. Kiedyś było to tzw rondo, w czasie przebudowy to bardzo nietypowe skrzyżowanie w kształcie litery T (z naciskiem na słowo "bardzo"). Tworzą się tam spore zatory i to pomimo tego że stale pracują tam policjanci/strażnicy regulujący ruch. Ale zanim tam dojedziemy, stoimy oczywiście w korku. Pod górę, ale dla Kamila to pestka - choć na egzaminie pewnie miałby z tym problem plus mnóstwo stresu.

Żar nadal leje się z nieba, oczywiście cienia jak na złość nie ma. Współczuję kierowcom obok, gdyż przy otwartej szybie nie wiele lepiej, w dodatku wdychają wszystkie spaliny. Wentylator klimatyzacji wyje jak oszalały, nawierzchnia jezdni wygląda jakby była z plasteliny.

Powoli suniemy do przodu, w myśli współczuję policjantom (jest ich dwóch), którzy w białych rękawiczkach i pełnym umundurowaniu w takim upale starają się udrożnić newralgiczne miejsce. Kiedy dojeżdżamy do nich, zatrzymują akurat nasz kierunek - postoimy sobie jeszcze - myślę. Ale - ku mojemu zdziwieniu - policjant podchodzi do nas - czyżbym nie miał świateł ? Coś nie tak z autem ? Nabroiliśmy ? - Różne myśli przychodzą mi do głowy w ciągu tych dwóch-trzech sekund, kursant uchyla szybę a policjant mówi: - Niech kierowca się przygotuje, za chwilę zrobię małą lukę - będzie można jechać - Całe szczęście, że Kamil wie co to znaczy dynamiczne ruszenie. Siedzę cicho, kursant zdaje się być zaskoczony, ale ma już pierwszy bieg i czeka. Po chwili policjant zatrzymuje pojazdy z drogi poprzecznej dając nam znak do jazdy, a my sprawnie opuszczamy skrzyżowanie.


Kolejne dwie godziny, to akurat okazja do wyjechania poza obrzeża gorącego miasta. Kursantka ma już ponad 22 godziny, czas więc na szybszą jazdę. Powyżej 60 km/h w końcu wyłącza się wentylator klimatyzacji, jazda jest o wiele przyjemniejsza i spokojniejsza niż w mieście. To niebywałe, ale nawet udało się wyprzedzić wolniej jadący autobus. Co prawda, kursantka (Basia) miała małe problemy - ale to jej pierwszy raz więc, nie ma co wymagać bezbłędnego manewru. Mianowicie - dojechała zbyt blisko autobusu, co utrudnia ocenę sytuacji z przeciwka, ponadto jest niebezpieczne w przypadku hamowania tegoż. Druga kwestia, to chęć zmiany biegu na wyższy w trakcie wyprzedzania, kiedy obroty silnika wynosiły około 2500/min. Ta jazda mija bardzo szybko. To dobrze, bo jestem zmęczony jak rzadko kiedy po tej ilości godzin.

Dobrze, że nie wpisywałem nikogo na dalszą jazdę tego dnia, czas na sprzątnięcie auta wewnątrz i przygotowanie go do kolejnego dnia pracy - mam nadzieję że mniej gorącego :)

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Ciągłość ...

Uff, ale upał. Dopiero kilka minut przed ósmą, a ja już narzekam na słoneczko. Co będzie koło południa ?
Kilka minut później podjeżdżam w umówione miejsce, ale kursantka się spóźnia. To w sumie dobrze, mam czas na umycie szyb (nie są szczególnie brudne - ale gdy kursanci przypadkowo włączają wycieraczki, te suną po kurzu który zgromadził się przez poprzedni dzień i noc rysując szybę). Gdy akurat kończę, podchodzi pani Basia - uśmiechnięta, jak zwykle. Pomimo tego że bardzo się boi jeździ autem, chyba bardzo to lubi. Wyjeździła ponad 30 godzin (nie czuje się pewnie, nie umie jeszcze wszystkiego), ale jeszcze nigdy nie miała kwaśnej miny na jeździe. Za to miała strach w oczach. Powoli to przezwycięża, ale - jak mówi - sama nigdzie by nie pojechała, natomiast ze mną choćby i do Londynu (ma tam rodzinkę).

A mnie bardzo fajnie się z nią jeździ. Zawsze zdyscyplinowana, słucha co się do niej mówi, nie dyskutuje. Słowem - grzeczna. Bardzo. Co prawda, potrafi skręcić w lewo zamiast w prawo, stanąć na środku skrzyżowania, ale - lubię ją i jej jazdę, świetnie wykonuje manewry parkowania - robi to niezwykle dokładnie, powoli i sporo się rozgląda. Gdyby każdy tak parkował, nie byłoby żadnych kolizji związanych z tym manewrem.

Tymczasem podkręcam klimatyzację coraz bardziej. Jest prawie dziewiąta, a ja już przyklejam się do fotela. Pani Basia rozpływa się - jej zawsze jest gorąco jak jeździe autem. Nawet jak kiedyś było 16 stopni, skarżyła się że "gorąco mi !". Popijam schłodzony napój (jakie to szczęście że w Yarisie jest uchwyt na napoje przy kratce wentylacyjnej, pani Basia także z tego korzysta, każdą wolna chwilę w jeździe wykorzystuje do paru łyków wody). A wolnych chwil jest całkiem sporo, wszak korki w mieście większe niż zwykle (remonty dróg).

Dwie godziny jazdy mijają bardzo szybko, a za kierownicę wsiada Kamil. Ma jazdy dodatkowe, ponieważ na egzaminie państwowym zdławił silnik przy ruszaniu na wzniesieniu. Jak mówi,  noga ze stresu tak mu skakała że nie potrafił tego opanować. No i nie zdał. Dziś jeździ dwie godziny i odwożę go na egzamin. Jest tak gorąco, że rezygnujemy z placu manewrowego. Przy plus 34 stopniach wydajność klimatyzacji jest ... średnia. Może przyciemnione szyby by pomogły ? Pewnie tak, ale nie chce mi się w to bawić.

cdn ...

wtorek, 15 czerwca 2010

Usprawnienia

Tak jak już pisałem w ostatnim wpisie, przy WORD pojawił się nowy znak, B 20 - STOP. Jest dobrze widoczny, do tego wymalowano linię bezwzględnego zatrzymania. Naprawdę, trudno tego NIE zauważyć. Ale dla chcącego nic trudnego - z tego co wiem, już kilkanaście osób (w tym jedna kursantka która jeździła ze mną - patrz wpis poprzedni) zlekceważyło znak, co zakończyło się interwencją egzaminatora i oczywiście wynikiem negatywnym dla kandydata na kierowcę.
Wśród tej grupy osób można wyróżnić dwa rodzaje:
  1. osoby które nie widzą znaku (choć to naprawdę trudne, co widać na zdjęciach) - takie osoby nie stają przed linią zupełnie ignorując znak, ewentualnie prawie się zatrzymują lecz auto nadal się toczy;
  2. osoby, które uważają iż jak z lewej (i prawej) nikt nie jedzie, to zatrzymanie nie jest wymagane ! To kompletne niezrozumienie (?) przepisów ruchu drogowego, w zasadzie to trudno to jakoś racjonalnie wytłumaczyć, na wykładach temat znaku STOP jest omawiany przy każdej okazji, tak - by nawet ci "oporni" to zapamiętali. Może to ze stresu ?
Generalnie, jeśli ktoś patrzy na znaki nie może mieć z tym  problemu. Jeśli ktoś jeździ na pamięć to niestety - ale wyjdzie to na jaw już w chwilę po ruszeniu w ruchu drogowym. Po co stoi tam znak STOP ? Wg szczegółowych przepisów, owy znak powinien być ustawiany w miejscach, gdzie różnego rodzaju obiekty/roślinność utrudnia obserwację drogi poprzecznej. W takich miejscach ustawia się znak B20 zmuszając kierowcę do zatrzymania. W tym miejscu znak stoi prawidłowo, wszak bezpieczny wyjazd z drogi podporządkowanej jest bardzo utrudniony przez ogrodzenie WORD-u. W dodatku, jest to pomocne na egzaminach, ponieważ egzaminator nie musi szukać skrzyżowania z takim znakiem, bo ma go tuż przy WORD.

Druga nowość, usprawnienie egzaminów - to ustawienie znaku A5 - skrzyżowanie dróg (równorzędnych) nieopodal WORD. Jest to także efekt współpracy dyrekcji WORD z miastem. Tak więc, na jednej z bardzo mało uczęszczanych dróg stoi znak A5, tym samym przejazd na egzaminie przez skrzyżowanie  równorzędne jest od razu zaliczane. Inna sprawa, że droga ta jest tak zniszczona, że prędkość nie przekracza 7-10 km/h. Znak stoi, wszyscy zwalniają z uwagi na dziury/wyboje/nierówności/ubytki - jak zwał tak zwał, ale mało kto się rozgląda na skrzyżowaniu myśląc, że jadąc na wprost jest pierwszeństwo.

Jedne z kursantów (28 godzina jazdy) to w ogóle spytał mnie co to za znak, bo - jak twierdzi - nigdy takiego nie widział ... No ale to może wynika z tego, że tłumaczę im by pytali o wszystko co nie rozumieją ?

niedziela, 13 czerwca 2010

Stop

Po pierwsze - po dłuższej nieobecności zmieniłem wygląd, to tak na szybko, później nad tym jeszcze popracuję.

Po drugie - jedna z moich kursantek, która nigdy nie chciała się rozglądać przed przejazdami kolejowymi (mówiła: po co ? przecież i tak nic tędy nie jeździ), nie miała ochoty na zatrzymywanie się przed znakiem STOP (jak nic nie jedzie, to po co stawać ?), do tego stale mi się zdawało (tylko zdawało ?) że ona w ogóle mnie nie słucha, lub w najlepszym przypadku po 5-10 minutach wszystko co tłumaczyłem uszło niczym powietrze spuszczone z balonika.

Potwierdził to instruktor który przeprowadzał egzamin wewnętrzny, więc coś w tym było. Ale zmierzajmy do sedna - w piątek kursantka podeszła do egzaminu państwowego - oblała go tuż przy wyjeździe z WORD-u,  nie zatrzymując się przed znakiem STOP gdzie niedawno ustawiono znak.

Czy przyjdzie do mnie na jazdy doszkalające ? Nie wiem, stale się "czepiałem", stale coś było nie tak, choć pod koniec jazd zdarzało się że te pół godziny była w stanie przejechać w miarę bezbłędnie. Zobaczymy, ciekawi mnie teraz, co sobie myśli o tych moich tłumaczeniach, iż przed B-20 (STOP) trzeba bezwzględnie się zatrzymać.

środa, 2 czerwca 2010

Co dwóch to nie jeden

Na pewnym skrzyżowaniu w mieście (o którym pisałem wcześniej tu) dzieją się bardzo dziwne rzeczy. Mianowicie, zmieniono organizację ruchu poprzez zmianę pierwszeństwa przejazdu, ustawiono nowe znaki. Ale już oznakowanie poziome pozostało tak jak było. Linie ciągłe, pojedyncze i podwójne, powierzchnie wyłączone - wszystko jak było tak i jest. Żółtych linii nie ma w ogóle. Przed "rondem" (bo o nim mowa) poustawiano kilkanaście słupków drogowych, jakie się ustawia w czasie remontów dróg, ale i tak nie wiadomo co i jak. Kursanci pierwszy raz jadąc pytają - jak mam jechać ? 


Druga kwestia, to znak kierunku i miejscowości. Z jednej strony skrzyżowania, na owym znaku na żółto zostały skreślone miasta i obiekty do których można byłoby dojechać skręcając w lewo. A więc, wnioskuję że skręt w lewo jest zabroniony od strony umieszczenia takiego znaku ? Żadne inne znaki nic na ten temat nie mówią - pomijam fakt konieczności najechania na powierzchnię wyłączoną - bo i tak się po nich jeździ - podobnie jak po podwójnych ciągłych. I teraz tak: jak nie ma policjanta/strażnika miejskiego - ludzie jeżdżą jak chcą, a że to jedno z główniejszych skrzyżowań, skręcając w lewo blokują jadących za sobą, co powoduje dodatkowe blokowanie ulicy i bardzo duże napięcia. Okrzyki braku radości i sygnały dźwiękowe są wtedy nieodłącznym elementem tego miejsca. Jeśli natomiast ktoś uprawniony reguluje ruchem - to już zależy, bo jeden ze strażników bardzo ładnie zatrzymuje inne pojazdy i umożliwia wykonanie skrętu w lewo ! Wystarczy zasygnalizować to lewym kierunkowskazem. Jeden ze strażników to umożliwia, ale pozostali nie. Przy próbie podjechania do nich z lewym kierunkowskazem, nakazują jazdę na wprost.

Trzecia sprawa, to niezła zagadka. Dojeżdżając do skrzyżowania z innej strony stoi znak B 20 STOP. Jeśli ruch nie jest kierowany, oczywiście należy się dostosować do znaku, ale jeśli pan w jaskrawozielonej kamizelce reguluje ruchem i stoi tyłem lub przodem (najczęściej tyłem) - jechać nie wolno. Nie widziałem jeszcze pojazdu, który stałby aż pan "zmieni swoją pozycję". Nauka jazdy oczywiście musi stać, co powoduje ogromne korki i pretensje innych (tych z tyłu) kierowców. A okazji do jazd jest całe mnóstwo, tylko że - osoba regulująca ruchem zdaje się w ogóle nie widzieć całej sytuacji na skrzyżowaniu !

Ale to jeszcze nic. Najfajniej jest, jak na skrzyżowaniu stoi dwóch (2) strażników miejskich. Jeden obok drugiego, z tym że jeden stoi do nas tyłem a drugi bokiem. Żaden z nich nie gestykuluje ręką, więc co wtedy robić ? Stać ? Jechać ?

I na koniec niestety smutne podsumowanie. Jak zbliżam się do tego skrzyżowania i widzę mega korek, to już wiem że ktoś tam reguluje ruch ... Zator jest o wiele mniejszy gdy kierowcy jeżdżą bez ich pomocy ...