niedziela, 23 czerwca 2013

Nerwowy egzamin

gazeta.pl:

- Rozp.....lę was. Wysadzę w powietrze, jak nie zdam! - groziła bezrobotna nauczycielka, która obawiała się, że nie zda egzaminu na prawo jazdy. Sąd potwierdził jej winę, ale postanowił jej nie karać i dał jej dwuletni okres próby.
Niedawno Sąd Rejonowy Lublin-Wschód uznał, że postępowanie wobec Katarzyny Ż. należy warunkowo umorzyć na dwa lata. Oznacza to, że sąd potwierdził, że doszło do sytuacji opisanej przez prokuraturę w akcie oskarżenia, ale odstąpił od wymierzenia kary kobiecie.

- Zgodziliśmy się z tym orzeczeniem. Nie składaliśmy odwołania - mówi "Gazecie" Magdalena Kanadys-Marko, zastępca prokuratora rejonowego w Lublinie. Umorzenie jest już prawomocne.

Nie wytrzymała nerwowo

32-letnia Katarzyna Ż., mieszkanka wsi w powiecie opolskim 3 lipca ub.r. podchodziła do dwóch egzaminów praktycznych na prawo jazdy. Najpierw na motocykl (kategoria A), a potem miała zaplanowaną jazdę na kategorię B (na samochody osobowe).

Zdawała w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego przy ul. Hutniczej w Lublinie. Nie przeszła sprawdzianu na motocykl. - Wulgarnymi słowami zwyzywała egzaminatora, po czym przyszła do mnie na skargę. Krzyczała: "rozp.....lę was, wysadzę w powietrze, jak nie zdam"- relacjonował nam Artur Banaszkiewicz, wiceszef WORD. Mimo tego Katarzynie Ż. pozwolono jeszcze spróbować sił w egzaminie na osobówkę. Podejście oblała. Banaszkiewicz wcześniejszy incydent opisał w notatce służbowej i przekazał sprawę policji.

Pani nauczycielka za wszystko przeprosiła

- 10 lat pracowałem jako egzaminator, od sześciu jestem zastępcą dyrektora, ale podobna sytuacja jeszcze mi się nie zdarzyła - podkreślał Banaszkiewicz, który przyjmuje kandydatów na kierowców, którym nie poszło i mają zastrzeżenia do egzaminu. - Oczywiście zdarzają się skargi na przebieg egzaminu. Między innymi po to w naszych skodach są cztery zamontowane kamery, aby później łatwiej rozstrzygać, czy skargi mają pokrycie w faktach, czy też nie - dodawał.

Prokuratura rejonowa oskarżyła Katarzynę Ż. o to, że groźbą podłożenia bomby wywierała wpływ na WORD, domagając się pozytywnej oceny. W chwili oskarżenia była bezrobotną nauczycielką. Groziło jej teraz do trzech lat więzienia.

Dyrektor Banaszkiewicz przyznał nam, że pewnego dnia Katarzyna Ż. zjawiła się u niego w gabinecie i przeprosiła za swoje słowa.

Dwanaście prób i łapówka

To nie pierwszy przypadek, gdy kandydatom na kierowców puszczają nerwy i kończą w sądzie. Niedawno ta sama prokuratura, która zajęła się Katarzyną Ż. oskarżyła 57-letnią wdowę wychowującą niepełnosprawne dziecko.

W drugiej połowie kwietnia kobieta już dwunasty raz podeszła do egzaminu na prawo jazdy. Miała dość porażek i zanim odpaliła silnik egzaminacyjnej skody, zaproponowała dwa tysiące złotych łapówki egzaminatorce. Ta pieniędzy nie wzięła, a próbę korupcji nagrał monitoring w samochodzie. Zdesperowanej wdowie grozi do 10 lat więzienia. Mimo mocnych dowodów nie przyznaje się do winy.
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,14153215,Przed_egzaminem___Wysadze_was__jak_nie_zdam____Bez.html#LokLubTxt

Trochę dziwne że tak się z nimi "cackają". Może to wynika z tego, że mają coraz więcej skarg, które należy bardzo dokładnie i indywidualnie rozpatrywać, a na ręce patrzą wszyscy. Każdy najmniejszy błąd egzaminatora jest nagłaśniany i piętnowany.

piątek, 21 czerwca 2013

Weekend

1) Jestem niesamowicie wkurzony z tego powodu, że nie mogę być na koncercie Basi Trzetrzelewskiej, która przyjechała do mojego miasteczka (!). To tak niesamowite wydarzenie, że aż trudno uwierzyć. Niestety, nie jest to zwykły koncert a jakaś zamknięta impreza, którą uświetni koncert Basi. Ku**** no ja chciałbym tam być! Nie pomogły moje "koła ratunkowe", koncert zamknięty - nikt prócz zaproszonych gości nie może wejść. Przecież nie będę stał pod budynkiem i żebrał by wpuścili, nie? W ogóle, w mieście nikt nie wie o wizycie Basi. Tylko panie z miejsca gdzie odbywa się impreza zdziwione skąd mam takie informacje...

2) Pojeździłbym czymś dużym. Autobusem! O tak! Koniecznie, rany - ja już nic nie pamiętam z jazdy, pewnie Jacek (mój instruktor) miałby niezły ubaw, gdybym go gdzieś przewiózł... No więc trzeba działać, już po obronie muszę się tym zająć (czyli w końcu zrobić tą kwalifikację...)

3) Dziś zarezerwowałem urlopowe noclegi w Szczawnicy (Pieniny). Całe 6 dni (pod koniec lipca), nie wiem czy poradzę sobie by oderwać się i nie myśleć o pracy.Najlepiej byłoby wyłączyć telefon, nie sprawdzać skrzynki pocztowej, tylko czy ja tak potrafię?


PS. w następnej blotce będzie c.d. o kursantce opisanej w blotce Nietypowo

czwartek, 20 czerwca 2013

Kulturalnie

Wczoraj (19-go czerwca), w Teatrze Starym w LU odbył się koncert wokalistki jazzowej - Hanny Banaszak. Teatr od chyba półtora roku jest odremontowany i ma świetny klimat - szczególnie do takich koncertów. Niezbyt duża sala, fajne loża z dobrym widokiem na scenę, oraz optymalne nagłośnienie - czego chcieć więcej?

Super wykonawców - np Hanny Banaszak :) Trzy tygodnie temu artystka wydała nową płytę - Piosenki Jerzego Dudusia Matuszkiewicza - ale wbrew pozorom nie był to koncert promujący nowy krążek. Wykonane zostały dobrze znane utwory (np. W moim magicznym domu), jaki nowe kompozycje oraz utwory instrumentalne (np perkusyjne - cudowne aranżacje!). Jeśli ktoś słuchał Hanny Banaszak, doskonale wie jak bardzo aksamitnym głosem operuje, ale warto zwrócić uwagę na świetną dykcję, oraz niezwykły optymizm jaki pojawia się w jej tekstach.

Po emocjonującym i pełnym pozytywnych wrażeń koncercie czas na autograf, na piosenkarkę czekał lokalny (?) fanklub, był więc czas na chwilę rozmowy i podpisanie płyt/biletów :) Niestety nie miałem płyty (po koncercie nie było sprzedaży), więc pozostał bilet:




czwartek, 13 czerwca 2013

Nietypowo

Ha, kiedyś musiał się trafić ktoś, kto wywróci wszystko na głowę! Pojawiła się kursantka, którą bardziej niż jazdę interesuje .... no jak myślicie? Nie, to nie to - ona uwielbia rozkręcać, wymieniać, naprawiać itp., bardziej ją interesuje "grzebanie" w silniku niż sama jazda...

I tak już na pierwszej jeździe spytała mnie, co moglibyśmy odkręcić w silniku. Potraktowałem to jako żart i nie odpowiedziałem nic konkretnego, tymczasem ona na następnych jazdach zaczęła coraz bardziej dopytywać. Teraz nie traktuję tego jako żart, bowiem na jedną z jazd przyszła z roboczymi rękawicami!

Nie pozostało nic innego, jak spełnić wymagania kursantki. Sprawdziła olej, ciśnienie w ogumieniu (również z kołem zapasowym), oraz odkręciła tylną lampę. Oczywiście z moimi instrukcjami. Chyba ponad godzinę nam zeszło czasu, ale ona zdaje się tym w ogóle nie przejmować. na którejś kolejnej jeździe mówi do mnie pod koniec: - Proszę, niech pan coś wymyśli na następną jazdę! Więc pojechaliśmy zatankować. Jakże była zawiedziona, kiedy przyszedł pan z obsługi i zatankował LPG... chcąc nie chcąc dałem jej do zatankowania benzynę - była w siódmym niebie. Nawet spytała czy ma się dorzucić do rachunku! :o

Z kolei na ostatniej jeździe wymieniła dwie żarówki podświetlające tablicę rejestracyjną (nie były spalone, tylko lekko przyczerniały, więc długo by nie pociągnęły). Na kolejnych jazdach w planach wymiana żarówek z przodu oraz wymiana koła. Z jazdą radzi cobie naprawdę dobrze, ma około 10 godzin za sobą.

Chyba muszę założyć strój roboczy... c.d.n.

sobota, 8 czerwca 2013

Magisterium

... dopiero teraz mogę odpoczywać. Wcześniej przygotowywałem się do egzaminów na uczelni, aż do dziś, gdzie "zaliczałem" przedmiot "Decydowanie polityczne". Egzamin z Jego Magnificencją może nie był najtrudniejszy, ale chyba najbardziej stresujący. Miałem omówić proces decyzyjny, parę pojęć (m.in homeostat) i ... 4.5 wylądowało w moim indeksie! A był to ostatni egzamin, nie licząc obrony która już za kilkanaście dni.

Teraz czeka mnie złożenie pracy w dziekanacie, więc na razie będę mniej pisał, bo muszę się porządnie przygotować do obrony pracy magisterskiej :)

Miłej soboty wszystkim! :)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Bezsens

W pewnym mieście, słynącym z bardzo dobrych warunków do wypoczynku, w końcu budują ścieżki rowerowe. Ale jak! Ano tak, że co chwila - gdy jest przejście dla pieszych, ścieżka się kończy, należy grzecznie zejść z roweru (także, gdy nie ma pieszych!), przeprowadzić go, po czym równie grzecznie można wsiąść i dalej pedałować. Na odcinku około pół kilometra są takie trzy miejsca.

Podejrzewam, że to projektuje ktoś, kto w ogóle nie jeździ na rowerze.