środa, 26 lutego 2014

Zlepek

1) Na wykładach bardzo fajni, kontaktowi i mili ludzie. Gadam jak nakręcony, i nawet spalona lampa od projektora (swoją drogą led-owa, niby mająca się nie przepalać tak szybko...) mi nie przeszkadza, choć nie mogę pokazać kursantom fajnych zdjęć i filmów.

2) Kursant z ADHD (opisany w poprzednim wpisie) bardzo mnie irytuje. Czym? Tym że nie widzi, nie słyszy, robi nie wiele, za to krytykuje innych kierowców - i ogólnie, delikatnie mówiąc - ma bardzo luźne podejście do sprawy.

3) Popołudniowa wizyta w firmie lekko burzy mój pozytywny nastrój, choć w sumie nie powinno już chyba nic mnie zdziwić. Z pozytywów - w końcu przeszliśmy na nowszą wersję joomli, czyli mamy ładniejszą, prostszą i praktyczniejszą stronę internetową.

4) A w szkole przygotowania do popisu uczniów, który organizuję już niebawem. Oczywiście zero wsparcia od szefowej, nie kiwnęła nawet palcem w sprawie tej - podobnie w kwestii wycieczki. Stwierdziła, że poczekamy jeszcze (tylko na co?).

piątek, 21 lutego 2014

ADHD

W zasadzie sam tytuł wiele wyjaśnia. Nowy kursant, zapominalski (do tej pory nie przyniósł mi nr PESEL) i strasznie roztargniony.Trudny w komunikacji, nadpobudliwy i nie znający przepisów - tak w największym skrócie można go scharakteryzować. Dopiero zaczynamy współpracę, a już jest ciężko.

Jedna ze "scen": dojeżdżamy do skrzyżowania, informuję że jedziemy w prawo. - W prawo - powtarza kursant. Wjeżdżając na środek skrzyżowania gwałtownie hamuje i przestraszony pyta: ale w którą stronę mam jechać?!? I to jeszcze nie koniec. Pomimo tego że mamy pierwszeństwo, stoimy na środku skrzyżowania, kierowcy obok "lekko" poirytowani, ale kursantowi nie wystarczy powtórzyć "w prawo". Takie polecenie jest dla niego nie zrozumiałe. Stoi dalej i nie wie co zrobić. Przy okazji macha gałką od skrzyni biegów tak, że prawie ją urywa. Drugą reką także wymachuje, co powoduje choinkę kierunkowskazową (włącza raz prawy a raz lewy kierunkowskaz - a auto ciągle stoi :) ).

No ale cóż - nikt nie mówił że będzie łatwo :) Na szczęście, następną jazdę ma dopiero we wtorek...

wtorek, 18 lutego 2014

Wycieczka(?)

Jedna z sal muzeum
Kontynuując wątek szkolny - organizuję wycieczkę, na którą nie ma zbyt wielu chętnych. Przyczyna jest prosta - szefowa. Ma się zająć poinformowaniem wszystkich grup o wycieczce, jak zwykle - nie przyłożyła się do tegoż. W tym tygodniu zamykamy listę chętnych, bo trzeba potwierdzić zarezerwowane bilety. 80% uczniów z moich grup jest już na liście, ale to wciąż mało by wyruszać wielkim autokarem.

Orientacyjny program: stare miasto, Zamek, filharmonia, multimedialne muzeum, wizyta w radio - słowem - cały dzień atrakcji, których dzieciaki (i ci starsi uczniowie) zwykle nie doświadczyli do tej pory. Koszt dojazdu, ubezpieczenia, zorganizowania, wykupienia biletów, miejsc parkingowych i innych (jechalibyśmy do miasta oddalonego o około 75 km) całodniowych wrażeń byłby dość spory, ale udało mi się wynegocjować i ustalić dużo niższe ceny. W sumie koszt od osoby nie przekracza 25 zł.

Ale raczej nic z tego nie wyjdzie. Jak zwykle - mógłbym dopisać...

wtorek, 11 lutego 2014

Pochwały...

Dziś dzień egzaminów półrocznych (w dziale szkolnym, nie "jazdowym"). Pomijając nieudolne kwestie organizacyjne szefowej (zbyt rzadko ustawieni uczniowie - efekt - co chwilę mamy niepotrzebne przerwy), jak zwykle chwaliła każdego - po kolei.

I nie ważne, że ktoś za rok kończy naukę, że jest w czwartej (tzn zaawansowanej) klasie, nie istotne że niektórzy wręcz zatrzymywali się w trakcie wykonywania programu - to wszystko nic. Bo wg szefowej wszystko odbyło się genialnie, dzieciakom (no, także tym w wieku 40+) należą się gromkie brawa i mnóstwo pochwał. I tylko moi uczniowie dostali oceny dostateczne. Poza tym najgoroszą oceną była "4", a najwięcej celujących!

Zupełnie tego nie rozumiem, mój konflikt z nią i pozostałymi nauczycielami jest bardziej niż widoczny, choć oczywiście nie agresywny - po prostu wymieniamy się argumentami (a np za tydzień organizujemy wspólne wyjście do kawiarni i kina).

Po egzaminach krótkie dwie godziny jazd, podczas których musiałem się wyciszyć - tym samym dialog z kursantką ograniczyłem do niezbędnego minimum - na szczęście i ona nie należy do tych wylewających z siebie wszystko.

sobota, 8 lutego 2014

Weekendowo

1) Mój wzrok jeszcze się poprawił. Jestem pod niesamowitym wrażeniem ostrości, jakości i KOMFORTU widzenia. W zasadzie, nie jestem tego w stanie opisać jak bardzo się cieszę z tego zabiegu.

2) Jestem podekscytowany majowym wyjazdem na Kretę. To mój pierwszy raz tak daleko, czytam przewodniki i oglądam zdjęcia. Muszę (?) też kupić jakiś lepszy aparat fotograficzny, bo mój obecny robi okropne zdjęcia. Ja zresztą też. Czy nowa technika pomoże mi w tym?

3) Żadnego czepiania się dziś nie było. A to z powodu nieoczekiwanego odwołania jazd przez dwóch kursantów, których to miało dotyczyć. Jeden z nich zadzwonił 6 minut przed jazdą tłumacząc się osłabieniem i chorobą, a drugi napisał SMS-a kilka minut po czasie w którym powinien być już na jeździe. Oczywiście, obu z nich jazda została już policzona.

czwartek, 6 lutego 2014

Końcowe jazdy

Czas podnieść poprzeczkę. Osoby, które niebawem kończą kurs muszą mieć większy wycisk. A czeka ich to na najbliższej jeździe, czyli w sobotę. Ogólnie w soboty nie powinienem się "czepiać" bardziej niż w środku tygodnia (traktuję ten dzień bardziej ulgowo), ale ale teraz będzie wyjątek :)