środa, 20 grudnia 2017

Przedświątecznie...

Ostatni tydzień przed świętami, a na głównym skrzyżowaniu w mieście padła sygnalizacja. Cztery wloty, klasyczna krzyżówka dwujezdniowa po dwa pasy w każdym kierunku. Do tego łącznie osiem oddzielnych przejść. Przez jakiś czas ludzie radzili sobie jak mogli. Ci co nie powinni - jechali, a ci co powinni - stali. Do tego wszystkiego piesi, którym się wydawało chyba że ZAWSZE mogą wejść. Mnie samemu ciężko było przejechać na wprost, a co dopiero ludziom nieobeznanym. Oczywiście stoją tam znaki, które regulują pierwszeństwo - ale w takim natężeniu ruchu ci z podporządkowanych nie mają prawie żadnych szans...

http://www.gazetawroclawska.pl
Więc gdy zjawił się patrol (on i ona) policji pani zaczęła kierować ruchem. I gwizdek poszedł w ruch. Staliśmy jako pierwsi, (bo oczywiście zacząłem jeździć po tym miejscu z każdym kursantem) a zanim ona nas przepuściła minęło dobre 4-5 minut. Cholera, jaka to ciężka praca. Nie dość że ludzie jej prawie wcale nie słuchali, to jej partner również jej nie pomagał - stał obok i obserwował... Co za człowiek? Czy on nie widział jak ona się męczyła? Gwizdała, machała, a niektórym to musiała podchodzić i mówić co mają zrobić - jechać - czy stać. Naprawdę średnio jej to wychodziło, ale widać że bardzo się starała.

Za to po kilkudziesięciu minutach na miejsce przyjechał kolejny patrol. Tym razem dwóch facetów. Zaparkowali swoją Kię Sportage na środku szerokiego pasa zieleni, włączyli wszystkie niebieskie sygnały i zaczęli... O rany, co oni wyprawiali. Ja myślałem że babka była słaba, a to się okazuje że tych dwóch zupełnie sobie nie radzą. Raz przepuszczali tych z głównej, a po dłuższej chwilo tych z podporządkowanej. To zupełnie nie zdawało egzaminu, albowiem najwięcej osób było do skrętów w lewo, trochę mniej w prawo i w sumie najmniej tych jadących na wprost. Skręcający blokowali się nawzajem, co powodowało niezły chaos. Nie dość, że nie panowali nad pojazdami to jeszcze piesi blokowali tych, którym policjanci próbowali dać wolną drogę.

Normalnie jakbym miał drona pod ręką, to pokazałbym Wam te dzisiejsze korki z góry - ale byłem w pracy, więc się nie dało. A z drugiej strony, korki mi zupełnie nie przeszkadzają wtedy.

Na szczęście dla wszystkich po południu udało się uruchomić sygnalizację i wszystko wróciło do normy :)

13 komentarzy:

  1. Dobrze, że awaria trwała tylko kilka godzin, w mniejszych miastach sygnalizacja na głównych, ruchliwych skrzyżowaniach potrafi być nienaprawiana przez kilka tygodni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem coś o tym :)

      Usuń
    2. Mniejsze miasta zazwyczaj obywają się w ogóle bez sygnalizacji. I ludzie sobie radzą :P

      Usuń
    3. To było kiedyś, dzisiaj gdy w każdej rodzinie jest 2 lub więcej aut to się nie sprawdza :P

      Usuń
    4. Powinieneś mieć takiego małego kieszonkowego drona właśnie na takie okazje. Fachowcy wkraczają do akcji, Ty wypuszczasz dronka i... oglądalność Twojego kanału na jutubie idzie w miliony. :-D

      Usuń
    5. A kto w tym czasie pilnuje mojego kursanta? :P

      Usuń
    6. Drugi dronek, walący ciubaryka woltami za każdy błąd w prowadzeniu auta. :-D

      Usuń
  2. Hello Tomek!
    I hate traffic on the roads!
    Have a lovely day!
    Dimi...

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie policjanci uczą się kierować ruchem na największych 2 skrzyżowaniach i średnio kilka razy w miesiącu wyłączają tam sygnalizację i ok. 20 policjantów się uczy to dopiero jest masakra ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, nieźle - ale gdzieś muszą się uczyć.

      Usuń
  4. Dobrze zrozumiałem, że byłeś tak z kursantami? Można było tę sytuację wykorzystać do nauki tego jak... nie jeździć ;)

    OdpowiedzUsuń