Dla kursantki jest to kolejna godzina jazdy, z uwagi na miejsce rozpoczęcia spotkania musimy przejechać przez jedno z trudniejszych skrzyżowań. Oczywiście, dla niej jest ono trudniejsze - bo tak naprawdę to nic trudnego w tym miejscu nie ma - po prostu jest to skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną, przy skręcie w lewo należy przepuścić tych jadących z przeciwka.
No i właśnie - kursantka nie zauważa pojazdu jadącego z kierunku przeciwnego na wprost, więc spokojnie uprzedzam ją o tym fakcie. Niestety, jak się okazuje - zrobiłem to zbyt spokojnie i dyskretnie, bo kursantka w ogóle nie reaguje tylko wjeżdża wprost pod nadjeżdżającego z przeciwka. Ale przecież jeszcze nic się nie dzieje, nie podejmuję więc interwencji tylko mówię - tym razem już bardziej stanowczym głosem - że raczej powinniśmy rozpocząć hamowanie bo inaczej będą kłopoty...
No dobra, kłopotów nie będzie bo wcześniej sam wyhamuję jej pojazd i tyle. Ale ten przekaz do kursantki już niewątpliwie dotarł i nacisnęła z impetem hamulec - oczywiście bez sprzęgła. No cóż - lepiej tak, niż wcale. Zatrzymaliśmy się więc na środku skrzyżowania, silnik zgasł. No i tu zaczęły się dopiero prawdziwe schody. Pojazd miał włączony drugi bieg, aby znów uruchomić auto trzeba mieć wciśnięte sprzęgło, ale to nie był odpowiedni moment aby kursantka pamiętała o takich szczegółach.
Więc zaczynam tłumaczyć (ciągle stoimy na środku skrzyżowania) - trzeba wcisnąć sprzęgło - i to do końca - kursantka musi znaleźć sprzęgło, w tych okolicznościach nie jest to aż tak oczywiste, jak już znajduje wciska je do połowy, a to mi nic nie daje więc powtarzam polecenie - do końca! Uff, udało się - ma sprzęgło do końca. Teraz dalej - należy uruchomić pojazd przekręcając kluczyk - kursantka w stresie wciska kluczyk, a w Swifcie jakiekolwiek jego wciśnięcie powoduje zablokowanie przekręcania w celu uruchomienia - po prostu się blokuje. Oczywiście, przy próbie siłowej można go wyłamać, więc należy interweniować - i to natychmiast! Więc mówię aby nie ściskała kluczyka, bo inaczej go nie uruchomimy za żadne skarby (w tym mniej więcej momencie, światło zmienia się na czerwone, za moment pojazdy z prawej i lewej dostaną sygnał zielony, zaczyna robić się naprawdę ciepło...).
No dobrze, uruchomiliśmy już pojazd i kursantka czuje, że powinna jak najszybciej zjechać z tego niefortunnego miejsca. Ale ale... czy oby drugi bieg jest tym właściwym? Nie, więc przy próbie ruszenia, blokuję jej sprzęgło i hamulec i nie pozwalam ruszyć dopóki nie zmieni na jedynkę. Szybko przypominam o biegu, ale kursantka zamiast jedynki wrzuca trójkę - o losie! Auta z prawej i lewej dojechały do nas, nie chcę widzieć twarzy kierowców którzy nas pomstują, zresztą nie mam na to czasu - znów tłumaczę, że to nie jest pierwszy bieg - a trzeci! Po dłuższej chwili udaje jej się wreszcie przygotować do ruszenia - z tym, że niektórzy kierujący omijają nas z tyłu i przodu - więc zanim ruszymy, jeszcze trzeba się w ogóle zorientować co robią kierowcy obok nas, bo na pewno w nosie mają przepisy ruchu drogowego ;-))
Oczywiście, ktoś mógłby zarzucić po co jechałem w to miejsce z kursantką aż tak nie potrafiącą jeździć, dlaczego nie interweniowałem wcześniej, dlaczego sam nie zmieniłem biegów, dlaczego w ogóle pozwoliłem na taką sytuację?! Czasem niestety tak trzeba,aby nauczyć kursanta samodzielnego myślenia (trudna sprawa), a do tego jeszcze podejmowania decyzji - jedynie tych odpowiednich, trzeba wrzucić go na nieco głębszą wodę i próbować. Raz pojedzie dobrze, innym razem popełni kilka błędów, a jeszcze innym razem pojedzie dobrze.
Terapia szokowa :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie zapomnę jak na kursie ruszyłam z 2 i autko zgasło na środku skrzyżowania i jechało na nas auto :D
I co było dalej? :)
UsuńNie było bum :P
UsuńTamto auto się zatrzymało a ja ruszyłam i tak z 2 :D dopiero na egzaminach się tego oduczyłam ;)
Dla kursantki na pewno mega przeżycie, ale trzeba się uczyć, jak napisałeś na końcu w końcu zacznie wychodzić :)
OdpowiedzUsuńOj tak, dla niej każda jazda to ogromne przeżycie :))
Usuń