poniedziałek, 8 stycznia 2018

Butelka

Półprzezroczysta butelka kołysząc się w każdą stronę musiała doprowadzić do jednego. Choć nic tego nie zdradzało, wszystko w niej kipiało wręcz. W ubiegły czwartek eksplodowała tak mocno, że zawartość w ciągu ułamka sekundy znalazła się poza nią. Liczyłem chyba bardziej, że wszystko się uspokoi, ale nie.


Interesujące są dwa fakty. Po pierwsze nie usłyszałem żadnego dźwięku. Ani samego wybuchu, ani pękającego i rozkruszającego się w drobny mak szkła, ani nawet pluskania uwalniającej się zawartości zdarzeń i sprzeczności. To niesamowite, ponieważ całą kakofonię było słychać nawet wtedy, gdy butelka była jeszcze cała i szczelnie zamknięta.

Po drugie, całe to wnętrze - tak nerwowo bulgoczące i powodujące tyle zamieszania - nie dotknęło mnie nawet kropelką swojej zawartości. I to pomimo tego, że byłem obok wybuchu dosłownie o włos! Raczej ciemnoczerwone i lekko kleiste kleksy udały się w każdym kierunku, ale nie tam gdzie byłem ja. Zdumiewające. A może po prostu spłynęły niezauważone? Samej mgły także jakby nieco mniej, ale... za rogiem czai się jeszcze jedna butelka...


10 komentarzy: