Co ja tu robię o tej porze? Ano znów na jazdę nie przyszedł kursant. To jego trzeci raz, kiedy nie pojawił się na lekcji. Oczywiście dopisujemy mu wszystko to, co miał umówione wcześniej.
Znając jego niechęć do przychodzenia najpierw piszemy SMS z przypomnieniem, ale z jego strony zero odzewu, więc po kilku godzinach dzwonimy. Ten albo nie odbiera, albo ma wyłączony telefon. Naturalnie nie oddzwania, ani nawet nie odpisuje także w późniejszym czasie.
Ale skoro jest już umówiony, to czekam na niego. Gdy nie ma go w ciągu pierwszych pięciu minut, dzwonię do niego osobiście. I wyobraźcie sobie że wtedy już odbiera i grzecznie tłumaczy, że nie przyjdzie na jazdę (dziś np z powodu tego, że właśnie się zbiera na imprezę).
Wobec tego ja mam wolne, ale i zapłacone za czas, w którym on był umówiony. I właśnie kończę smażyć sobie chrupiące i rumiane frytki, słucham Demisa Roussosa :)
To smutne, by nie przychodzić na umówione i z góry zapłacone jazdy.
OdpowiedzUsuńAle za to jakie radosne móc sobie pochrupać takie apetyczne fryteczki! ^_^
UsuńDokładnie, dla mnie to żadne powody do smutku :)
UsuńZrobiłam się głodna ;) A tu jeszcze z dwie godziny pracy mnie czekają...
OdpowiedzUsuńUla zapraszam, podobno robię najlepsze frytki :)
UsuńHello Tomek!
OdpowiedzUsuńI love frie potatoes and Demi Roussos,he was Greek if you know!
Happy weekend!Enjoy!
Dimi...
I know :) I love frie potatoes too :))
Usuńkurde no ale płaci za te jazdy przecież jak tak można ...
OdpowiedzUsuńPłaci za kurs, więc tak szczegółowo to pewnie nie liczy ile traci...
UsuńSkoro na tym nie tracisz, a wręcz zyskujesz, to nic tylko życzyć częściej takich kursantów :)
OdpowiedzUsuńOby :D
Usuń