Poniedziałek
Wolne. Dzień spędzam w dużym mieście, lekko zaniepokojony telefonem znajomej.
Wtorek
Powrót do Departamentu. Mam bardzo dużo szczęścia. Niewiele pracuję. Obijam się od ścian.
Po pracy idę na siłownię. Półtorej godziny intensywnych zajęć. Mnóstwo ludzi, a to najdroższa siłownia w mieście. Daleko jej do mojej ulubionej z dużego miasta, ale cóż poradzić?
Środa
Powtórka z wtorku. Umówieni klienci przychodzą bez wymaganych dokumentów i "papierów", lub nie przychodzą w ogóle co znowu skutkuje tym że pracuję bardzo mało.
Po pracy znowu siłownia. Wychodzę zmordowany.
Czwartek
Ledwo mogę założyć kurtkę. Bolą mnie mięśnie, o których do tej pory nie miałem pojęcia. Mój trener dał mi przerwę na dzisiaj, więc mogę odpocząć. Piekę małą szarlotkę.
Po upieczeniu jem tylko mały kawałek zostawiając resztę nas weekend.
Piątek
W pracy fajnie. Klienci nawet mili, czas płynie szybko. Po pracy siłownia. Ćwiczymy inne partie ciała. Jest ciężko, ale coraz fajniej. Ludzi mało, półtorej godziny mija błyskawicznie. Ledwo się ruszam po tym treningu.
Wieczorem odzywa się koleżanka z siostrzanego Departamentu z drugiego końca kraju - przyjeżdża do nas niebawem w ważnej sprawie i wcześniej chce mnie wypytać o pewne kwestie. Pomagam jej, bo dlaczego nie? Wiem, że często pomaganie innym kończy się fatalnie, przejechałem się nas tym już wiele razy. Tłumacze co i jak oraz daje nadmiaru na odpowiednich managerów, żeby nie błądziła od drzwi do drzwi.
No i zaczynam powoli klimat świąteczny - skoro w Bydgoszczy już stoi choinka, w ramach relaksu włączam świąteczne przeboje 😁
I nawet osobistego trenera masz na siłowni, fiu fiu fiu :D
OdpowiedzUsuńDaj spokój, to nic nadzwyczajnego 😜
UsuńTylko nie przesadź z tą siłownią!!!
OdpowiedzUsuńJa już usłyszałam w RNŚ "Las Christmas". Szalałam po kuchni :) :) :) bo akurat tam byłam jak mnie złapało ;p Ale jeszcze się cieszę jesienią.
Pysznie wyglada szarlotka :)
Noooo muszę uważać, a Last Christmas uwielbiam 😁😁 Miłego weekendu, pozdrawiam serdecznie 😀
Usuń