Możliwe, że czasem będę tu powracał do książki Dobre i złe dni. O traumie dla wędrowców - Tomasza Majchrzaka. Jakiś czas temu skończyłem ją czytać, recenzję zamieściłem trzy wpisy wcześniej, ale nie wyczerpuje ona nawet w minimalnym stopniu tego, jak wiele przydatnych informacji tam się znajduje.
Nie jest to książka jedynie dla tych, którzy przeżyli/przeżywają różne traumy, to także książka o tym jak radzić sobie w trudnych warunkach codziennych, na przykład związanych z pracą. A jaka jest tonacja dominująca w "moim" Departamencie do Spraw Trudnych i Beznadziejnych mniej więcej wiadomo.
Dlatego po przeczytaniu książki zacząłem się bardziej zastanawiać nad kilkoma kwestiami. Czy w pracy zawsze muszą dominować złe emocje? Czy mogę spojrzeć inaczej na to, co mnie otacza? Czy na pewno to co widzę, jest wynikiem racjonalnego myślenia? A może zacząłem szukać wszędzie samych złych/negatywnych aspektów pracy? Skoro mózg posiada możliwości ciągłego uczenia się, to może by go tak nauczyć myśleć bardziej pozytywnie?
M.in o takich zagadnieniach pisze Tomasz Majchrzak, dodatkowo wskazując na przykłady z życia wzięte, jak ulał pasujące do moich. Zatem czytam książkę i widzę siebie.
Na przykład spotkanie z niezbyt miłym klientem, który w dodatku ma kilka innych wad. Spędzę z nim maksymalnie 30 minut, po czym nasze drogi się rozejdą.
Czy jestem w stanie to wytrzymać? Oczywiście że tak (chciałbym unikać takich sytuacji, ale ta praca z samej nazwy pokazuje z czym ma się doczynienia).
Czy jego problemy są w jakimkolwiek stopniu moimi? Absolutnie nie (choć czasem dochodzą do mnie myśli, że jego problemy to moje problemy, ale to błędne założenie).
Czy byłem szkolony także w obsłudze trudnych klientów? Byłem i pamiętam co mam robić (gdy odezwą się czarne myśli, nie jest to wtedy takie oczywiste - co znowu jest błędem).
Czy w razie problemów jest ktoś, kto stanie za mną i ewentualnie pomoże? Oczywiście że tak (zawsze tak było i jest, a także będzie, bo dlaczego miałoby być inaczej?).
Ja i tak mam wielkie szczęście, ponieważ obserwując klientów którzy są przy okienkach moich współpracowników, naprawdę nie mam tak źle. Bywa, że sprawę kończę po pięciu minutach (współpracownikom rzadko się to zdarza). Ponadto z każdą minutą jestem bliżej zakończenia jego sprawy, a tym samym końca zespołu czynności, które muszę wykonać. Kolejny klient będzie lepszy, bardziej miły, na innym poziomie. A jeśli nie - to ten trudny był okazją do tego, aby przypomnieć sobie jak postępować w trudnych przypadkach, zatem paradoksalnie - ten i tak będzie łatwiejszy.
Weźmy inny przykład. Kontroler. Wzbudza we mnie różne emocje, oczywiście niezbyt miłe. Złość, wstręt, czy ogromny strach. Gdy tylko go zobaczę, naczynia krwionośne zwężają się powodując wzrost ciśnienia, a serce zaczyna bić zdecydowanie szybciej. Wydaje mi się, że robię się czerwony a na pewno jest mi gorąco.
Czy znowu będzie chciał wezwać mnie na omówienie przeprowadzonej kontroli? Możliwe że tak (co prawda stosunkowo często się to zdarza, ale inni wzywani są nawet częściej, a jak się później okazuje mają faktycznie duże uchybienia formalne, których ja do tej pory miałem naprawdę niewiele).
Czy już powiadomił głównego managera o moich "przewinieniach"? Nie mam pojęcia (ale do tej pory nigdy się to nie wydarzyło zostawiając to "między nami". Co nie oznacza że tak będzie zawsze, ale po co się tym martwić na zapas?).
Czy już mają dla mnie wypisaną naganę? Nie sądzę (żeby dostać naganę trzeba się postarać, czyli u mnie jest bardzo małe ryzyko oberwać w ten sposób. Poza tym dostaję nagrody oraz premie, czyli mimo wszystko doceniają moją pracę).
Czy to pierwszy krok do wywalenia mnie z pracy? Chyba nie (patrząc na to "trzeźwym okiem" - organizuję kolejny duży projekt, zatem nie dawali by go komuś, kto jest na wylocie. A nawet gdyby, to co z tego? Finansowo jestem zabezpieczony na co najmniej kilka lat, a może to byłby początek czegoś nowego, lepszego?).
Czy w ogóle zdanie kontrolera mnie obchodzi? Tak, ale tylko trochę (nie ma u mnie autorytetu, nie zgadzam się z jego filozofią praktycznie w każdym temacie. Zatem muszę go słuchać, jest moim przełożonym, ale muszę to robić jedynie w kontekście pracy. I ani grama więcej).
*** *** ***
To dzięki książce jestem w stanie postawić sobie takie pytania (oraz wiele innych), a także zastanowić się nad nimi i spróbować na nie odpowiedzieć. Rzetelnie, racjonalnie i bez skrzywień emocjonalnych. Powoli i bez pośpiechu. Popatrzeć na nie, jako osoba z boku, pozbawiona stronniczości, analizująca wszystkie "za" oraz "przeciw", bo wszystko zaczyna się w głowie.
Jak pisze Autor "szczególnie w warunkach silnego stresu emocje potrafią dosyć wyraźnie przechylić szalę mentalnego balansu na swoją stronę*". Zakłócenia funkcjonowania logiki oraz możliwości racjonalnego myślenia mogą doprowadzić do emocjonalnego dołka, do niemożności podjęcia sensownej, rzeczowej decyzji w wielu przypadkach.
Tymczasem praca w Departamencie przynosi ogrom doświadczenia, które - kto wie - kiedyś mogą się przydać. Mogą być niezbędne do tego, aby w trudnych czasach mieć siłę i odwagę do przetrwania w różnych sytuacjach. A jeśli do tego dochodzą niezłe kwestie finansowe oraz fakt, że samej pracy nie ma aż tak dużo to można to udźwignąć.
Prócz doświadczenia i przygotowania do różnych scenariuszy nie sposób zapomnieć o zdrowiu fizycznym. We wcześniejszej pracy jako instruktor nauki jazdy, miałem problem z kręgosłupem. Wiadomo - siedzący tryb życia, niewygodny fotel samochodowy, ciągle szarpania i gwałtowne hamowania nie sprzyjały szczególnie temu elementowi. Duża ilość godzin pracy oraz mało czasu na regenerację. Obecnie w ogóle nie czuję tych dolegliwości, no ale sam fakt że w każdym momencie mogę wstać oraz przejść się, a przed godziną 16 jestem już wolny i robię co tylko zechcę jest bardzo istotny.
To są te rzeczy, które ja wyciągam dla siebie z książki, oraz m.in te plusy, które trzeba bardziej zaakcentować a o których pisze Tomasz Majchrzak. Czyli także o tym, w jaki sposób można nauczyć mózg (neuroplastyczność) pozytywnych skojarzeń w życiu codziennym.
O kontrolerach i tych kwestiach napiszę przy kolejnej okazji, bo już ten wpis jest dość długi.
* str 223 podrozdział Współpraca emocji, motywacji i logiki
Bardzo interesujący wpis.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że ta książka pomogła Ci spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy,
Z tym że analiza, którą przedstawiasz, to już wyłącznie Twoja robota! Bardzo ciekawe myśli. :)
Interesujące, że znajdujesz się w tej książce, co wskazywałoby na to, że wiele sposobów myślenia jest uniwersalnych, gdy chodzi o podejście do rozwiązywanie problemów. Przynajmniej dla pewnej grupy osób.
Spokojnej i owocnej pracy i oczywiście, relaksujących godzin po 16! :)
Dziękuję. Gdyby nie książka to prawdopodobnie nie pojawiłyby się one w ogóle, lub dopiero w późniejszym czasie. Wiadomo że każdy ten sam obraz, tę samą książkę może widzieć inaczej, ja widzę to tak.
UsuńBardzo dobre te pytania, pozwalają na urealnienie, okiełznanie automatycznych czarnych myśli i pójscie dalej.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, dziękuję za komentarz 😃
UsuńZacznijmy od tylca. "We wcześniejszej pracy jako instruktor nauki jazdy, miałem problem z kręgosłupem. Wiadomo - siedzący tryb życia, niewygodny fotel samochodowy, ciągle szarpania i gwałtowne hamowania nie sprzyjały szczególnie temu elementowi" - to serio książka je do tego potrzebna, by zrozumieć, że te fotele są niewygodne i trza je sobie samemu dostosować do własnych potrzeb? Ale mózg nam pracuje? On korygował ten fotel? Se tam jakieś koce, poduszki dałeś, czy stw. skoro projektanci tak zrobili to jest ok, i uj w dupę nic już nie zmieniam.
OdpowiedzUsuń"Tymczasem praca w Departamencie przynosi ogrom doświadczenia, które - kto wie - kiedyś mogą się przydać." - serio... pisz tu o tych przypadkach kiedy ta praca, szczególnie ta w obsłudze debili, jest przydatna w życiu.
"Kontroler. Wzbudza we mnie różne emocje, oczywiście niezbyt miłe. Złość, wstręt, czy ogromny strach. Gdy tylko go zobaczę, naczynia krwionośne zwężają się powodując wzrost ciśnienia, a serce zaczyna bić zdecydowanie szybciej. Wydaje mi się, że robię się czerwony a na pewno jest mi gorąco.", - ale co Ty małe dziecko jesteś, że reagujesz na jakiegoś faceta z zewnątrz, kiery się spina nie wiadomo o co? Weź wyluzuj. Jeżeli książka jest do tego potrzebna, byś nabrał wartości samego siebie w tym wieku, to ok, ale czemu tak późno? Nie wierzysz w siebie?
"Na przykład spotkanie z niezbyt miłym klientem, który w dodatku ma kilka innych wad." - no to mnie rozwala zawsze. Co znaczy niezbyt miły klient. Jak je niezbyt miły to niech wypierdala na drzewo..., ale nie... system kapitalistyczny ukuł jakieś nienormalne stw. niemiły klient i jak się zachowasz niewłaściwie to Ty jesteś zły. No ciulnąć mu w ryj, skoro jest niemiły i niech wypierdala na drzewo. Co znaczy nie miły? Mamy brać na klatę jakiś niemiłych debili, bo są debilami. Co to qrwa je... jakaś ochronka durni?
Ale system, z wiadomych powodów, chroni tych debili, nastawiając nas, że mamy się z nimi obchodzić jak z delikatnymi jajkami. Serio..., do tego jest potrzebna książka..., sam do tego nie mogłeś dojść?
A więc po kolei. Jakie są fotele w aucie, takie są i do tego nie potrzeba książki. Napisałem o tym w kontekście tego, co się zmieniło. Czyli że obecnie nie jeżdżę po 9-10 godzin, a mam możliwość wstania spod biurka, przejścia się a już to powoduje że kręgosłup nie jest tak obciążony.
UsuńNigdy nie nazwałbym klientów tak, jak ich tu określasz. Myślę, że to podstawa kultury i szacunku do drugiego człowieka, niezależnie od tego jaki poziom sobą ten ktoś reprezentuje, bo to nie moja sprawa. Doświadczenie obsługi w Departamencie to nie tylko praca z trudniejszym klientem, to wiele innych aspektów. Przede wszystkim rozwiązanie trudnych spraw, zawiłości sytuacyjnych, oraz poruszanie się po sporej przestrzeni ustaw i rozporządzeń. To konieczność ciągłego doskonalenia wiedzy, czyli rozwoju.
Każdy na swój sposób reaguje na różne stresujące sytuacje. Kontrole mogą być różne, wiele zależy od okoliczności - m.in. osoby kontrolującej, ale nie tylko, bo to bardzo szeroki temat. Pisząc na blogu o tych moich przypadkach oraz ogólnie o Departamencie, miałem wrażenie że czytelnicy mniej więcej zrozumieli dlaczego reaguję tak a nie inaczej.
Adi - życie, a szczególnie praca na odpowiedzialnym stanowisku nie polega na tym, aby obsługiwać tylko miłych, pięknych i bezproblemowych klientów. Tak samo jak każdy z nas jest inny, tak samo klienci są różni, ale wszyscy chcemy żyć i korzystać z różnego rodzaju załatwienia spraw. To fundamentalne prawa człowieka w dzisiejszych czasach, przynajmniej tak mi się wydaje. A system niestety nie wspiera w wystarczającym stopniu różnego rodzaju grupy jak osoby niepełnosprawne, lub mniejszości seksualne. Niezależnie jednak od tego prawo do decyzyjności, to jakimi zasadami się kieruję, oraz moje wartości etyczne zawsze staram się trzymać na możliwe najwyższym poziomie. Możliwe że się mylę, ale wydaje mi się że są to ważne aspekty nie tylko w pracy, ale także w codziennych relacjach z innymi ludźmi.
Jeśli Ty faktycznie myślisz i postępujesz tak, jak napisałeś w komentarzu, to pokazuje również jak daleko jesteśmy od siebie mentalnie. To oczywiście nic złego, bo jak już napisałem - każdy z nas jest inny. Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci przyjemnego długiego weekendu.
Mądre książki pozostawiają swój ślad w umyśle i często kształtują nasze myślenie i postawę. Kilka dni temu skończyłam czytać książkę napisaną w XVII wieku. I często wracam do niej w moich przemyśleniach życiowych.
OdpowiedzUsuńZgadza się, to bardzo dobra książka, którą mogę polecić każdemu. A napiszesz co to za książka, którą Ty ostatnio skończyłaś? Pozdrawiam serdecznie 😃
Usuń