środa, 3 października 2012

Nic na siłę!

Kolejny trudny przypadek. 28 godzin nie wystarczyło, by zapamiętać o redukowaniu biegu przed skrzyżowaniem, o tym że należy włączyć kierunkowskaz jak się chce zmienić pas lub skręcić. Kursantka (bo o niej tu mowa) jest zupełnie anty-motoryzacyjna. Nie czuje sprzęgła używając go zero-jedynkowo - tzn jak puszcza to na całego. Lub też nie używa sprzęgła w ogóle - bo i po co skoro bieg można wyrwać i wbić na siłę? I ja się dziwię że Suzuki zaczyna się psuć...?!

Ad rem - postanowiliśmy że kursantka będzie zapisywać co trudniejsze (czyli wszystkie) manewry w specjalnym zeszycie co i jak ma zrobić.
Np: przy dojeżdżaniu do skrzyżowania:
  • zmniejszyć prędkość
  • spojrzeć na znaki
  • dostosować bieg
  • włączyć ODPOWIEDNI kierunkowskaz
  • rozejrzeć się
  • przy hamowaniu NIE wciskać hamulca do końca
  • podjąć decyzję: jadę/stoję
  • po zatrzymaniu włączyć 1-wszy bieg!!! (używając sprzęgła-prośba specjalna instruktora:)
  • ruszając nie trzymać hamulca głównego 
To byłoby do nauczenia na pamięć. Przed snem, po przebudzeniu, przed obiadem, po obiedzie, przed kolacją, itd...

Prócz tego, wpada ona na dość dziwne pomysły. Np jak wjeżdżamy na parking to ona sama sobie wybiera miejsce do parkowania - po prostu po wjechaniu od razu wjeżdża gdziekolwiek. I jakkolwiek. Bez rozejrzenia się, kierunkowskazu, redukcji biegów itp itd. Jak dotąd, nie poznałem jeszcze motywu jej działania, choć bardzo się staram!

Zaproponowałem, by poczytała sobie jakieś gazety motoryzacyjne, by poprosiła kogoś i pojechała na plac manewrowy, by gdzieś poćwiczyła ruszanie... Niestety - odparła że: nie ma kasy na gazety (!), a nikt z rodziny nie chce jej dać auta bojąc się, że od razu go rozwali/zepsuje. Wcale mnie to nie dziwi.

Niestety, kursantka nie chce też zrezygnować - więc pozostaje tylko próbować dalej. Sytuacji kolizyjnych, zagrażających zdrowiu i życiu innych już nawet nie dam rady zliczyć. Na każdej jeździe jest ich kilkanaście. Na początek proponuję dodatkowe 30 godzin - czyli taki drugi kurs (tylko już bez teorii), a co będzie dalej - zobaczymy. Kursantka nie bardzo się zgadza na taki wydatek, ale skoro nie zdała egzaminu wewnętrznego to co innego jej pozostało?

No może jeszcze zmienić szkołę jazdy :)

PS - instruktor którego poprosiłem wcześniej by zrobił z nią 4 godziny nie odzywa się do mnie - ma za złe że dałem mu taką osobę - która prawie nic nie umie...

6 komentarzy:

  1. Nieźle, ale trafiają się takie przypadki. Najgorsze, że nie chcą sobie dać powiedzieć, że taniej je wyjdzie wykupienie i wyjeżdzenie dodatkowych 20-30h niż podchodzenie 10 razy do egzaminu.

    OdpowiedzUsuń
  2. he he najlepsza jest końcowa wypowiedz he he o obrażonym instruktorze he he ;)
    pozdrawiam Anka

    OdpowiedzUsuń
  3. Tomasz, zrób przyczepy i reszta jest bezstresowa, widoki super itd:). Pozdrawiam Jacek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, doskonale zrozumiałem co napisałeś pomiędzy wierszami Jacku - na razie tu pozostanę, jakoś się przyzwyczaiłem ...do wszystkiego.

      Usuń