czwartek, 6 marca 2014

Pasjans

21.00 - wracam do domu. Dzień powoli się kończy, a ja mam jeszcze tyle spraw do zrobienia. Teraz najchętniej położyłbym się przed TV i nic nie robił, ale nie ma tak dobrze...

A w pracy szukam "chętnego" do przeprowadzenia egzaminu wewnętrznego. Oczywiście nikt nie ma zbyt wielkiej ochoty, ba - nawet instruktor który zwykle bez problemu się zgadzał - tym razem odmówił. Ok, pewnie faktycznie nie mógł. W tym przypadku sam musiałem "zabawić" się w egzaminatora, choć to nie do końca wszystko jedno dla kursanta. Jednak jest lepiej, jak ktoś inny zrobiłby z nim tą jazdę. Raz, że z nową osobą nie byłby tak swobodny jak przy mnie, dwa, że miałby jazdę innym autem - a nie tym na którym jeździł do tej pory na kursie. Ale trudno, sam muszę go odpowiednio przygotować tak, by zdał praktyczny.

Sytuacja zaobserwowana z rana: jeden z nieco dalszych sąsiadów upychał do swojej Alfy opony. Czyżby szykował się już do wymiany na letnie? Sam się nad tym zastanawiam, wszak wszędzie (?) nadają już wiosnę i ocieplenie - a nie mrozy i śnieg. Mimo wszystko chyba się wstrzymam z tydzień - dwa.

W szkole tymczasem pomysł wycieczki upadł z kretesem. Główny powód: mała ilość chętnych (14 osób). Ale tak na prawdę sądzę że to przez nieróbstwo szefowej. Niestety, jeśli gra się cały dzień w pasjansa, sprawy nie załatwią się same. Ale może to i lepiej - nie mam pojęcia po co się pcham z pomysłami i nowymi zadaniami, jak wiadomo że nikt mi w tym nie pomoże... Tak więc Jacku - sorry, nie pojedziemy...

7 komentarzy:

  1. Ej pokaż mi gdzie uczysz to wpadnę sama i z nią pogadam i wycieczka będzie :D
    Znam sposoby na przekonanie (skoro nawet ty zmiękłeś w końcu, choć jak już chciałam ci dać to mówiłeś że za późno)
    Może na nią jakoś zadziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak zdał wewnętrzny?
    Do każdego WORD-u w mniejszym mieście prowadzą bardzo dobre drogi :DD
    No i głównie na strasznych obrzeżach miast (nie będę tu używać innego typu słownictwa)
    PS. Więcej nie mów do mnie na pani, bo niezręcznie mi jakoś... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro masz takie zdanie o szefowej czemu nadal czegokolwiek po niej oczekujesz? Chciałeś wycieczki - trzeba było samemu bardziej się postarać. Ta 14 chętnych też mogła rozreklamować wyjazdu wśród szkolnych znajomych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałeś uważnie. A specyfiką tej szkoły są zajęcia indywidualne, więc nie bardzo mogą wśród siebie reklamować cokolwiek ;-)

      Usuń
  4. Ale gdyby poszła reklama tzn wywieszka na drzwiach to by chętni byli :)
    Pogadam chętnie sobie z nią...
    PS. To że o coś się pytam to nie znaczy że mi przeszkadza, a wręcz przeciwnie :D (CB radio jest świetne :D)
    Ej a to działa w odwrotną strone tzn oni słyszą wszystko co w L się dzieje?

    OdpowiedzUsuń
  5. Doszłam do wniosku, że ten "nie przyjemny początek" to tylko i wyłącznie twoja wina...
    Jakbyś nie powiedział mi że jeździć będziemy bez L to bym aż tak się nie przestraszyła. Każdy instruktor na początku chce prawko... Daje bez marudzenia każdemu bo wiedziałam że L stoi więc czego się bać ?
    Gdybyś nie powiedział to bym nie wiedziała że jej nie ma, bo byłam w tak świetnym nastroju że na nic nie zwracałam uwagi- (oczywiście to było przed jazdami :d)

    OdpowiedzUsuń
  6. http://tommeek.blogspot.com/2013/11/malowanie.html
    Pamiętasz? :D

    Myślałam o tym czemu tak jest i wyciągnęłam wniosek :D Drogowcy pewnie chcą nakazać jazdy slalomem bo te strzalki tak równolegle do siebie nie są :D

    Ale i tak wymiata podwójny sygnalizator :D

    OdpowiedzUsuń