sobota, 31 maja 2014

Waaaakacje :)

Już w styczniu kupiłem wycieczkę w TUI. 7 dni na Krecie, hotel 3+ przy plaży w środkowo-zachodniej części wyspy. Lot z Warszawy opóźnił się tylko nieznacznie, więc na miejsce (Adelianos Kampos, 6 km od Rethymno) dotarłem około północy (strefa czasowa na Krecie +1 godz). Zakwaterowanie i spanie.


Poniedziałek - pogoda dość średnia, niebo zachmurzone od czasu do czasu bardzo słaby deszcz. Ciepło, ale brzydko. Postanowiłem się rozejrzeć po okolicy (gdzie jest wypożyczalnia samochodów [ostatecznie obyłem się bez auta], sklep, tawerna). Okazało się że sklepy są wszędzie, tawerny i wypożyczalnie także. Chwila spaceru po piaszczysto-żwirowej plaży, kolacja przy szumie morskich fal - tak minął mi poniedziałek (pozostałe dni były już słoneczne i bardzo ciepłe).


Wtorek - wyjazd na własną rękę do Chani - miasta oddalonego o ok 70 km. Z dużym i przepięknym portem wokół którego zlokalizowano stylowe tawerny serwujące typowo greckie przysmaki. Wyjazd na własną rękę jest o wiele tańszy niż z biurem (bilet w obie strony 12.4 EUR), ale wiąże się z pewnymi niedogodnościami. Przede wszystkim nie wiadomo czy autobus będzie, czy się go znajdzie (na dworcach panuje totalny chaos - przynajmniej dla typowego europejczyka) i najważniejsze - czy w ogóle uda się wsiąść (kwestia posiadania biletu nie gra żadnej roli). Bowiem chętnych jest wielu, a miejsca - nawet stojące - ograniczone. Tak więc emocje gwarantowane :)



Chania to piękne miasto ze wspomnianym już wcześniej portem, ale także z dość sporym starym miastem. Wąskie uliczki, mnóstwo kwiatów, sporo różnych sklepów z pamiątkami i przede wszystkim tawerny - mnóstwo tawern. Oczywiście te w samym centrum są najmniej romantyczne, najdroższe i najbardziej zatłoczone. Dwie, trzy uliczki dalej jest klimatyczniej, nieco taniej i mniej tłocznie. Jeden dzień na zwiedzanie Chani to za mało. Nie chciałem ryzykować i o 17.30 próbowałem już wsiąść do autobusu powrotnego.



Środa - wyjazd z lokalnym biurem na plażę Elafonisi (około 120 km w jedną stronę). Zbiórka przed hotelem o 7.15, wyjazd na miejsce zahaczając o jedną z tawern gdzie ręcznie wyciskają przepyszny sok z pomarańczy oraz wypiekają typowo kreteńskie ciastko ze słodkim serem twarogowym. Około 11 jestem na plaży, i nie mogę nacieszyć oczu pięknym widokiem błękitno-turkusowej laguny z lekko różowym piaskiem. W planie jest 4 godziny czasu wolnego i powrót na wieczór do hotelu. Kąpię się w płytkiej i ciepłej wodzie, plażuję i opalam. 4 godziny mijają szybko i aż żal wyjeżdżać, ale nie ma rady. Przy okazji w którymś momencie podtopiłem telefon, który do dziś już nie działa. Najgorsze, że straciłem wszystkie kontakty (numery i adresy były zapisane w telefonie). O 20.15 jestem już przy hotelu.


c.d.n.

7 komentarzy:

  1. O! To sms-a już mi nie wyślesz :( A ja do Ciebie mogę jakby co? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kiedyś, przy świętach czy przy urodzinach się spodziewaj :D

      Usuń
    2. Okazało się, że jakimś cudem Twój nr się zachował :o

      Usuń
  2. Śliczne morze na czwartym zdjęciu od góry :-)

    OdpowiedzUsuń