poniedziałek, 23 czerwca 2014

Wariacje

Czasem nawet jak się człowiek stara, trudno jest się połapać w gąszczu znaków ustawionych przy drogach. Jeden zasłonięty przez drugi, do tego wielka reklama obok. Bezsensowne "rzucanie" znaków stanowi problem nie tylko dla kandydatów na kierowców.


Jest sporo miejsc, gdzie wjeżdżając w uliczkę znak ustawiony jest TUŻ za skrzyżowaniem. Zauważenie takiego ostrzeżenia/zakazu/nakazu (itp.) jest praktycznie niemożliwe. Dodatkowo są miejsca, gdzie znaki ustawia się na takiej wysokości, że jedynie z ciężarówki lub autobusu można go dostrzec.


Jakby tego było mało, ograniczenia prędkości przed ostrym zakrętem mają w praktyce poprawić poziom bezpieczeństwa. Niestety, ich powszechność powoduje zdewaluowanie efektywności. Bo kto dziś zwalnia przed ograniczeniem prędkości w miejscach bez fotoradarów/kontroli prędkości? Czy nie wystarczyłby sam znak ostrzegający przed niebezpiecznym zakrętem? Czy naprawdę kierującemu trzeba najpierw pokazać że musi zwolnić do 70 km/h a następnie do 40 km/h?!

Źródła zdjęć: internet

4 komentarze:

  1. Szczególnie znak "Ograniczenia w ruchu" na pierwszym zdjęciu jest baaardzo czytelny:) I co tu się dziwić opisywanej jakiś czas temu kursantce, która rzekła: "Panie Tomku, pan się zdecyduje, albo patrzę na znaki, albo jadę:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! A ja znów się czepiam... ;-)

      Usuń
    2. :) Dzięki za wyjaśnienie dotyczące zderzenia samochodów.

      Usuń