Dawno tu nie zaglądałem - głównie z powodu dużej ilości pracy, ale także pogorszonego stanu zdrowia. Już w niedzielę popołudniu czułem się źle, nie miałem sił i ogarnęła mnie jakaś forma apatii. Wieczorem do przejechania miałem nieco ponad 100 km, a było to dla mnie wyzwanie jakbym pół kraju przejeżdżał - może także dlatego, że auto od mechanika wróciło zdiagnozowane, ale nie naprawione - to też prowadziło się wyjątkowo źle. Mało tego, po drodze okazało się że będzie potrzebowało także interwencji innego mechanika - ale to dopiero po naprawach u tego pierwszego (niestety wyjechał na urlop i dopiero we wrześniu wróci).
W poniedziałek, mój stan zdrowia był lekko krytyczny i wystraszył mnie na poważnie. Przygnębienie wymieszało się ze strachem i mimo tego że starałem się jakoś trzymać, to krążyły we mnie myśli co do stanu i przyczyn. We wtorek wizyta u lekarza - wiadomo że nagłe przypadki przyjmują bez kolejek (ale oczywiście za odpowiednim wynagrodzeniem). Trafiłem na bardzo sympatyczną starszą panią dr, która przebadawszy u mnie swoją dziedzinę od a do z stwierdziła że wszystko jest ok, więc trzeba szukać gdzie indziej. To z jednej strony dobrze, ale wciąż źle.
W międzyczasie stan raz lepiej, raz gorzej. Więc kolejny lekarz - jutro (tym razem udało się już bez hasła "nagły przypadek" - bo skoro żyję to chyba nie jest tak źle?), a potem następny i kolejny...
Szkoda, że nie da się zrobić tak jak w aucie - wizyta/diagnoza/wymiana/zapłata/koniec. O nie, zdrowie ma się tylko jedno, a jeszcze aby trafić na dobrego lekarza...
Dobra, idę się "kompresować" dalej i odpoczywać, a na 20.00 na basen - tylko ostrożnie, bez forsowania, bez wbiegania po schodach jak dwudziestolatek i bez szarżowania w sportowym torze.
Cóż, powiadają, że po czterdziestce człowiek zaczyna się sypać. Mają rację. A niektórzy w gorącej wodzie kąpani, to nie czekają z tym do czterdziestki. ;-)
OdpowiedzUsuńRychłego powrotu do zdrowia!
:)
UsuńBędzie dobrze, może to stres pourlopowy i przedurlopowy ;)Uważaj na serducho!
OdpowiedzUsuńZ sercem ok. Dzięki.
UsuńI widzisz - jak dobrze, że nie masz psa. Byłby kłopot. A tak spoko luz. Kiedyś i tak trzeba umrzeć, a życie po dziewięćdziesiątce wcale fajne nie jest.
OdpowiedzUsuńNo wołanie odwrotnie. Musiałbym się nim zająć i mniej pracować. I może działałby odstresowująco.
UsuńHmm, a ja na przekór głosom powyżej napiszę, że nie będzie dobrze. Będzie się pogarszać i trza se z tego zdawać sprawę. Należy natychmiast wdrożyć własne obserwacje organizmu, tego co się psuje i odpowiednio do tego regulować tryb życia. Wiem trudne, ale im bardziej będziesz to omijał, tym bardziej to wróci.
OdpowiedzUsuńWszystko jest możliwe.
Usuń