sobota, 8 września 2007

Życie w sobotę

Dziś święto, ludzie odpoczywają i świętują, a ja oczywiście do pracy. Jedyne 8 godzin i wekkend.
Ruch w mieście większy, sporo tzw niedzielnych kierowców zwłaszcza w pobliżu kościołów, ale także na głównych arteriach.
Mój dzień wypełniają zdolne lenie - osoby, które technikę jazdy wyniosły z domów, ale w ogóle nie zwracają na znaki i specyfikę ruchu miejskiego - pieszych i zasady dynamiki jazdy. Tyle razy im powtarzam, aby szybciej ruszali ze skrzyżowań, nie ciągnęli się główną ulicą miasta 30 km/h, uważali na pieszych - ale jak grochem o ścianę. O dziwo, sporo kolegów z pracy też dziś jeździło. Było wesoło, bo spory ruch powodował różne ciekawe i niecodzienne sytuacja. Oczywiście, kursanci niejednokrotnie gubili się w tym gąszczu.

Jeden z kursantów, który niedługo ma egzamin, usłyszał ode mnie iż nie ma szans na zdanie tegoż. Sami osądźcie, czy osoba która popełnia takie błędy ma szanse:
  1. lekceważenie znaku STOP (patrz pkt 5),
  2. wybór niewłaściwego pasa ruchu (przed skrzyżowaniami-zwłaszcza na drogach jednokierunkowych),
  3. zachowanie w stosunku do ruchu pieszych (twierdzi że ich nie widzi ...),
  4. czasem brak reakcji na sygnalizację świetlną (!),
  5. kompletny brak obserwacji znaków drogowych (poziomych i pionowych),
Jak dla mnie - kompletna lipa i lenistwo. Zostało mu niecałe 10 godzin. Niebawem będzie miał wymagający egzamin wewnętrzny. Jeśli go nie zda, będzie miał kłopoty. Walczę z jego błędami od samego początku. Prośby, groźby, tłumaczenia ... nic to nie daje. Chyba stać go na kilka egzaminów - może zrozumie swój błąd wtedy ?

Natomiast, jeśli chodzi o M i K - którzy niedawno zaczęli kurs (szczegóły we wcześniejszych postach) - M będzie miał sporą przerwę, ponieważ jest zawalony pracą. Idzie mu coraz lepiej, tyle że się to wszystko wydłuży i najprawdopodobniej K go wyprzedzi w ilości godzin. Jej także wychodzi coraz lepiej. Wczoraj, nieco się zestresowała, gdy miała odwieźć właśnie M. O rany, beznadziejnie wtedy jechała. Mam nadzieję, że zrozumiała że czasem trzeba będzie pojechać w obecności kogoś jeszcze oprócz mnie :)

Dzisiejszy dzień zapisał się pod znakiem używania sygnału dźwiękowego. To był chyba rekord sygnałowego poganiania mnie, a głównie to chyba moich kursantów. Nauczyłem się już w ogóle nie zwracać na to uwagi, ponieważ najczęściej jest to typowy przejaw braku kultury i zrozumienia sytuacji szkolenia z jazdy.

Pod koniec pracy, kolega od którego sporo się nauczyłem, znów poprosił o przeprowadzenie egzaminu wewnętrznego. Dlaczego wybrał akurat takiego gówniarza jak ja ? Robię mu wszystkie egzaminy. Dobrze się z tym czuję i zawsze chętnie służę pomocą. Tylko się zastanawiam, dlaczego wybrał akurat mnie ?Bo on to wieloletni i doświadczony pracownik, który zna wszystkich od początku istnienia firmy. Osoba, którą dał na egzamin oblała - wymusiła pierwszeństwo na przejściu dla pieszych. A przy okazji, miałem przyjemność popracować 40 minut na firmowym pojeździe. Wrażenia, są niezapomniane. Jego stan techniczny był fatalny - aczkolwiek wszystko sprawne, tylko silnik 3-cylindrowy chodził jak kosiarka, fotele wyduszone i zupełnie bez komfortu - do tego niestety, ale auto było brudne :(

8 godzin nawet szybko zleciało. Teraz trochę wolnego, a w poniedziałek znów do pracy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz