czwartek, 4 października 2007

Co rządzi światem ?

Boję się, że nadejdzie dzień kiedy moje auto - główne narzędzie pracy - odmówi posłuszeństwa. Zemści się, za traktowanie jakie dostaje codziennie. Rany, bardzo się tego boję, ponieważ to oznacza iż przez pewien czas będę pozbawiony możliwości zarobkowania, pracy. Mniej zarobię ? No, na pewno. Jestem materialistą ? Chyba nie - pieniądze nie są bardzo ważne, choć bez nich byłoby ciężko.
Faktem jest, że moja dwu i pół-letnia Corsa nie sprawia zbyt wiele problemów, a przeważnie pracuję po 9-12 godzin dziennie. Najwięcej wydaję na koszty paliwa. Co się daje, naprawiam na gwarancji (ech, to "użeranie" z pracownikami serwisu - jak ja tego nie lubię). Niestety, ta się już skończyła.

Ostatnio, zamieniając się na auta kolega mówił mi że miał problemy z silnikiem w Corsie - czyżby coś się psuło ? W ciągu tego dwu i póletniego okresu auto zaliczyło dwukrotnie dłuższą wizytę w serwisie na naprawie. Pierwszym razem był to siłownik sprzęgła, a drugim przepsutnica lub komp. sterujący silnikiem - nie pamiętam - ale były z tym jakieś problemy.

I co robić ? W WORD zmieniają auta, chyba na Punto Grande. Kupić takie np. roczne i znów mieć spokój przez rok ? Tyle że wtedy moje marzenia o mieszkaniu ;ległby w gruzach na jakiś rok ...
A może pozostać przy Corsie, naprawić to co się psuje i jeździć dalej ? Jest jeszcze nieco bardziej radykalne opcja: zmienić miejsce pracy. Są ośrodki, w których pracuje się na autach firmowych. Na początku mojej kariery jako instruktora, przez 2 miesiące jeździłem na firmowym aucie. To niesamowity komfort psychiczny tego, co dzieje się z autem. Nic mnie to nie obchodziło, tylko tankowałem, podpisywałem się na stacji a firma płaciła za wszystko.

Niestety, wadą tego jest fakt, iż zarobki wtedy są bardzo małe. Poza tym, jak można odejść z firmy w której już trochę przepracowałem i znam każdego ? Mam tam stały etat, zarabiam sobie i jest ok. A w nowym miejscu nie wiem jak będzie.

Wszystko kręci się wokół kasy/pieniędzy. Niestety ...

3 komentarze:

  1. Heh nic nie jest wieczne,auto z czasem niszczeje a przy takim trybje jazdy po 12godzin dziennie niestety kilometry rosną w oczach.Postaraj się łatać i naprawiać.
    Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cokolwiek by to nie było: "przepsutnica" czy przepustnica, to i tak przykro, że coś się psuje:)

    OdpowiedzUsuń