czwartek, 11 października 2007

Ekspresowe 20 minut

Tylko czy skuteczne ...

Dzień, jak zawsze. O godzinie 11 zlecenie z ośrodka - godzina pracy z osobą z W-wy tuż przed egzaminem (często osoby przyjeżdżają tu zdawać egzaminy z innych rejonów Polski). Myślę, skoro jest z wielkiego miasta, dynamikę ma zrobioną porządnie (a także parkowanie i plac manewrowy). Pewnie nie zna tego miasta, więc szybko pokażę co i jak. Dostaję jednak wiadomość z biura, że klient się spóźni, ale dotrze w ciągu 20 minut.
Czekam. Jestem trochę przewrażliwiony na punkcie czystości szyb, więc korzystam z chwili i myję wszystkie. Gdy skończyłem, wsiadłem na miejsce instruktora. Na parking podjeżdża auto z rejestracją początkową WB. Wysiada młody człowiek i podąża w moim kierunku - myślę - pewnie pyta o drogę albo czegoś szuka.
- Czy to z panem jestem umówiony na jazdę ? - spytał
- yyyy, pan O... ? - zdziwiony odpowiedziałem
- Tak, to ja. Momencik, w aucie zostawiłem kurtkę i już wracam - odparł młody człowiek
O rany, gość przyjechał autem na jazdę ? Byłem bardzo zdziwiony choć nie dałem tego po sobie poznać - przynajmniej tak sądzę. Kurczę, spytać go czy ma prawo jazdy, czy też nie ? Co jest grane ?
No kiedyś już miałem kursanta, który przyjechał własnym autem i miał egzamin kontrolny, więc myślę że to może być to sama sytuacja.

Tymczasem ten wrócił z kurtką. Spóźnił się tak bardzo, że zostało nam dosłownie 25 minut. Prosząc o jego dowód osobisty (sprawdzenie danych i PESEL-u, założenie karty - wymogi ustawy i ISO) słyszę jego zakłopotanie - boi się i pyta po co mi jego PESEL ? Pewnie się boi, że spiszę jego dane w sytuacji gdy nie powinien prowadzić auta ...

Krótka wymiana zdań i wiem o co chodzi - złapał maksymalną ilość punktów i został skierowany na egzamin. Miesięcznie robi 10 000 km, więc - jak twierdzi - umie doskonale jeździć. Ja jak to usłyszałem, w duszy się zaśmiałem - oczywiste było że jazda na egzaminie to trochę inaczej niż jego kilometry ...

- Czy ewentualne błędy omawiać na bieżąco, czy pod koniec jazdy ?
- Proszę mówić od razu - odparł kursant
Wyjeżdżając na ruchliwą ulicę przy ośrodku (co zrobił bardzo dynamicznie i poprawnie) głośno powiedziałem:
- Przykro mi, ale popełnił pan błąd. Wynik egzaminu byłby negatywny. Zignorował pan znak STOP. Na początku chyba nie bardzo wierzył że on tam stał, ale po chwili przyznał że go nie widział... Po wyjechaniu na wielopasową jezdnię na liczniku wskazało 60, a po chwili 70 km/h. Zauważył moje dyskretne spojrzenie na licznik i spytał:
- Tu można tylko 50 ?
Wyczułem że nie w smak mu ten fakt. Zwolnił. Jedziemy dalej (na plac - bo jak stwierdził jeździć umie, ale na placu to nie bardzo) - przejście przez szeroką ulicę. Ludzie przechodzą daleko po lewej stronie, ale są już na kilku białych pasach. Jego reakcja ? Żadna. Moja ? Taka jak przy STOP. Wytłumaczyłem, że na egzaminie dostałby N i po ptokach.

A na placu ? No cóż - ale nic nie umiał. Poprosił o szybki kurs nauki jazdy po placu. Zważywszy na fakt iż mieliśmy jakieś 3-4 minut na to, w ekspresowym tempie wyjaśniłem o co chodzi. Załapał b. szybko. Niestety, kryteria i inne zagadnienia pominąłem - brak czasu. Do jego egzaminu zostało 10 minut - to minimalny czas na dojechanie do WORD-u. Tyle czasu ja tam jadę, ale w szybkości to on mi nie ustępuje ... Jadąc tłumaczę mu rodzaje parkowania i kryteria, a także metody zawracania - o których nigdy nie słyszał. On oczywiście popełnia błędy podczas jazdy które stale mu wypominam. Jest trochę zdziwiony, ale (z grzeczności ?) nie protestuje.

Dotarliśmy do WORD-u na 1 minutę przed 12. Życząc mu powodzenia zostawiłem go na pastwę egzaminatorów (najpierw testy, potem jazda) ... pewnie nie zda, choć to dziwna sytuacja ...

2 komentarze:

  1. pocieszyłeś faceta .. :P naprawde :P jak ja bym to na jego miejscu przeczytał to bym sie chyba załamał psychicznie :D:d

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam.
    Nie jestem od pocieszania (choć niektóre kursantki tak sądzą). Płacą mi za to, aby przygotować ludzi do egzaminu i nauczyć ich jeździć.

    Więc jeśli trzeba, mówię im wprost co o tym sądzę. Fajna praca, nie ?

    OdpowiedzUsuń