wtorek, 5 lutego 2008

Coraz szybciej.

Do ośrodka przychodzi dwóch młodych mężczyzn. Potencjalni klienci wypytują o różne sprawy dotyczące kursu na kategorię "B", lecz nagle jeden z nich podnosząc głos (podkreślając jednocześnie jakie to ważne) pyta: - A ile to potrwa ? Tu pada odpowiedź, na którą panowie reagują krzywiąc minę na twarzy. Szybko, szybciej. Bo inaczej zostaniemy w tyle. Następne pytanie: - Kiedy można zacząć jazdę ? Pani z biura obsługi tłumaczy, jaka jest kolejność (badanie lekarskie, zapis na kurs, wykłady, jazda), a to wyraźnie niepokoi odwiedzających ośrodek. Termin dwutygodniowy pewnie by ich usatysfakcjonował.

To sytuacja, jaką można zaobserwować niemal codziennie. Zaczyna się od tego, że osoba bez nawet badania lekarskiego już chce rozpoczynać jazdę. Gdy się tłumaczy, że najpierw lekarz, potem zapis na kurs a następnie wykłady (tak ! jest takie coś jak wykłady !) w liczbie 30 godzin, mają pretensje jakby to było na złość zrobione. Każda jednostka lekcyjna trwa 45 minut, w tym zajęcia z udzielania pomocy przedlekarskiej. Wszystkie lekcje należy zaliczyć podpisując listę obecności i kartę przeprowadzonych zajęć.

Na ostatnich wykładach kursanci mają prawo umówić się na pierwszą jazdę (po zdaniu egzaminu wewnętrznego). Na początku maksymalnie dwie godziny dziennie, potem po 3. Oczywiście są też tacy, co jeździliby po cztery i więcej godzin na dzień. Normalnie zgroza. W czasie (konkretnej) jazdy najdalej po dwóch godzinach mówi się już jak do flaka. Popełnia on wtedy sporo błędów i nie analizuje w dość szybkim czasie tego co dzieje się na drodze.
Jaki zatem sens ma jazda ponad trzy-godzinna ? Chyba tylko taki, by jak najszybciej skończyć kurs (choć może wtedy lepiej nie zaczynać go w ogóle?).

Na koniec informacja na temat pewnej kursantki, której losy śledzimy od samego początku.
Pani Władzia (bo o niej tu mowa) zrobiła spory krok do przodu z placem manewrowym. W końcu się udało. Na 10 razy 7 udaje się bez mojej pomocy. Ba, nawet wie co robić gdy coś idzie (jedzie xD) nie po jej myśli. Teraz pozostaje tylko mieć nadzieję, że z resztą (miasto/manewry parkowania) pójdzie podobnie ...
Ja nie zamierzam się poddawać, ona także - musi się udać ?

3 komentarze:

  1. A czy kursantka uwierzyła nieco we własne siły? :) Gratulacje dla instruktora!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Kursantka nie podda się łatwo. Ma zamiar zdać egzamin.

    A gratulacje to za wcześnie i nie do mnie je kierować.

    OdpowiedzUsuń
  3. no może nie tylko do Ciebie, ale do Ciebie też :)

    OdpowiedzUsuń