czwartek, 1 maja 2008

Korki, TIR-y, eL-ki ...

Do skrętu w lewo z Legionowej - głównej arterii miasta - stoi osiem samochodów. Siedem to "elki", dwie mają rejestrację łomżyńską, pięć jest spoza jego granic - z Wyszkowa albo Piszu, a nawet z Warszawy. Adepci sztuki prowadzenia samochodów są mało zdecydowani. W jednym cyklu świateł najwyżej dwóch zdobywa się na odwagę i skręca. Rośnie irytacja ostatniego w kolejce kierowcy wracającego po pracy do domu. W liczącym niecałe 80 tys. mieszkańców mieście pokonanie skrzyżowania zajmuje mu tyle samo czasu, co w zatłoczonej metropolii.

Pełny artykuł.

U mnie wygląda to bardzo podobnie. Tylko mój punkt widzenia jest nieco inny.
Mianowicie to, że miasto się korkuje to chyba każdy musiał sobie zdawać sprawę, gdyż od bardzo wielu lat nie robi się dosłownie NIC z infrastrukturą drogową. A aut nie ubywa lecz odwrotnie.

TIR-y muszą gdzieś jeździć, a nauka jazdy również. Obecnie wystarczy jeden wypadek który zablokuje jedną z główniejszych dróg, by całe miasto stanęło. To chyba nie wina eL-ek ?
Co do szkolenia, to naturalnie są omawiany zasady dynamicznej jazdy (w granicach prędkości dopuszczalnych przepisami) - ale także jazdy oszczędnej i ekonomicznej - co nie wyklucza się nawzajem. Zdaża się, że komuś zgaśnie silnik, poczeka zbyt długo - ale czy od kursanta można oczekiwać rutyny, doświadczenia i zdecydowania kierowcy mającego pewny staż ? Zaraz ktoś powie że z boku siedzi instruktor i nic nie robi ! Przecież ów nie może stale podpowiadać czy jechać czy też jeszcze poczekać. Na tym polega szkolenie, że kandydat na kierowcę ma sam nauczyć się podejmować decyzje. Trafne i bezpieczne przede wszystkim.

W dodatku, to właśnie na nauce jazdy zwraca się uwagę na kulturę jazdy i zasadę wzajemności. Niejednokrotnie przepuszczamy innych kierujących pomimo tego iż to my mamy pierwszeństwo. Za moment tej uprzejmości możemy sami potrzebować by wybrnąć z zakorkowanej ulicy.

Inna sprawa, to fakt że układ komunikacyjny, brak synchronizacji sygnalizacji świetlnej, mnóstwo błędów konstrukcyjnych nie ułatwia poruszania się - zwłaszcza przy obecnym natężeniu pojazdów. A nauka jazdy też musi gdzieś ćwiczyć. Na niektórych osiedlach poustawiano znaki zakazujące wjazdy pojazdom szkoleniowym, lecz wg Kodeksu takie znaki nie istnieją, ponadto - czy to jest rozwiązaniem problemu ?

2 komentarze:

  1. Ech, juz chyba kiedyś wspominałem: niedługo wszystko zakorkuje się na amen i będzie spokój. (Dzisiaj najzrywniejszym szamochodem na rondzie była syrenka 105 - poczynała sobie jak hoża panienka)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, dopiero tu wpadłem/wleciałem.

    Jak nastaną te czasy, drogi Czarcie - zdobędę licencje instruktora pilotażu śmigłowca i samolotu.

    ;)

    OdpowiedzUsuń